Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tusz do rzęs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tusz do rzęs. Pokaż wszystkie posty
1 marca 2014
Denko 1/2014 - czyli masa pustych opakowań
Pierwsze denko w nowym roku - muszę przyznać, że od długiego czasu jestem zadowolona z tempa i ilości zużywanych kosmetyków :) W łazience w końcu robi się miejsce na "oddech".
L'Occitane - lawendowe mydło w płynie - klik - zużyliśmy je z żalem, bo nie tylko ja je polubiłam, ale także mój Narzeczony. Delikatny, kojąco-orzeźwiający zapach lawendy, gęsta konsystencja, która nie wysuszała rąk... marzenie! Gdyby nie zaporowa cena, na pewno kupiłabym ponownie.
Cece of Sweden - Argan Conditioner - rzadko w denku zamieszczam próbki, bo zwykle spływają po mnie jak woda po kaczce... czyli nie zachwycam się nimi. Tą próbkę dostałam podczas zakupów w Super-Pharm i przepadłam! Użyłam tej odżywki dwa razy, a efekty odczuwałam na moich włosach przez kilka dni po użyciu, mimo ponownego mycia włosów! Pierwszy raz spotkałam się z takim działaniem, odżywka idealnie nawilża i wygładza włosy, ma ciekawy, ładny zapach... Pierwszy raz zdarzyło mi się po użyciu próbki lecieć do drogerii i kupować pełnowymiarowe opakowanie produktu. Jestem pod wrażeniem!
Balea - kokosowa odżywka do włosów - bardzo fajna odżywka, duet wraz z szamponem bardzo przypadł mi do gustu. Zużyłam z przyjemnością, polubiłam ją, ale jednak do grona "naj" się nie zakwalifikowała (to miejsce okupuje powyższa odżywka z Cece oraz Nivea).
Etykiety:
Avon,
Balea,
balsam do ciała,
Batiste,
Bell,
Bielenda,
Cece of Sweden,
Cleanic,
Isana,
Isana Med,
Joanna,
kredka do oczu,
krem do rąk,
Lovely,
odżywka do włosów,
płyn do kąpieli,
projekt denko,
tusz do rzęs
17 września 2013
Denko 3/2013
Pogoda jest tragiczna, a mnie samą powoli rozkłada jakieś małe przeziębienie - pewnie efekt przewiania na sobotnim weselu. Tymczasem mam dla Was kolejne duże denko. Ostatnio denkowanie idzie mi całkiem sprawnie, za to przystopowałam z zakupami, z czego bardzo się cieszę. Na początku blogowania wydawanie pieniędzy na kosmetyki szło mi baaardzo lekką ręką, teraz myślę nad niemal każdym zakupem i prawie nigdy nie kupuję czegoś bez promocji lub po prostu jeśli coś jest mi zbędne. Jestem z siebie dumna :)
Na pierwszy ogień dwie rzeczy z kolorówki:
- Podkład Revlon Colorstay - kupiłam go dzięki promocji na Grouponie, niestety mój odcień okazał się dla mnie ciut za ciemny i długi czas musiałam go mieszać z jasnymi podkładami, z kolei w lecie podkład był dla mnie za ciężki. Rozumiem jego fenomen, ale ja jednak wolę nieco inną formułę podkładów.
- Tusz Max Factor 2000 Calorie - kolejny kultowy produkt, którego miałam przyjemność używać po raz pierwszy. Kupiłam go rok temu na promocji w SP za 10zł i długo czekał na swoją kolej ;). Na początku mnie nie zachwycił, a później im był starszy, tym lepszy. Efekt jaki dawał określiłabym jako naturalne, mocne podkreślenie, coś w sam raz na co dzień.
- Isana, zmywacz do paznokci - mój ideał, zużyłam dziesiątki butelek i będę kupowała nadal.
- Rexona, dezodorant Crystal Diamond - byłam wierna dezodorantom w kulce lub sztyfcie, ten kupiłam ze względu na fajną promocję. Całkiem dobry ;)
- Babydream, oliwka dla dzieci - jest u mnie zawsze obecna, dawniej używałam do olejowania włosów, teraz do zmywania makijażu, peelingu kawowego, nawilżania ciała czy łagodzenia skóry po depilacji woskiem.
- Altera, olejek migdał i papaja - kolejny must-have, uwielbiam jego zapach i właściwości, dzięki olejowaniu tym produktem paznokci moje paznokcie osiągnęły stan niemal idealny. Więcej tutaj.
- Colgate, pasta do zębów - pojawiła się tutaj w zasadzie przypadkiem, pasta jak to pasta ;).
- Nić dentystyczna Oral B Pro Expert - w zasadzie może i nie powinno jej tutaj być, ale to zdecydowanie najlepsza nić dentystyczna, jakiej kiedykolwiek używałam. Różni się od innych w pozytywny sposób.
- Balea, krem do rąk z masłem shea i olejkiem arganowym - bardzo fajny krem na co dzień do używania "na szybko", więcej tutaj.
- Kamill, krem do rąk Hand Repair - kupiłam na promocji w SP za niecałe 10zł, bardzo treściwy i dobry krem dobry do stosowania na noc.
- Ziaja, krem do twarzy masło kakaowe - kupiłam za grosze podczas promocji w Rossmannie. Jest dość tłusty i treściwy, ale ma świetny zapach i moja skóra go polubiła. Chętnie kupię ponownie, bo w tej cenie to produkt niemal idealny ;).
- Cien, krem do rąk z migdałami i masłem shea - znów produkt kupiony za grosze w Lidlu. Zerknęłam na skład podczas zakupów i dość pozytywnie się zaskoczyłam, bo faktycznie widnieje w nim olejek z migdałów i masło shea. Bardzo dobry krem :).
- Alterra, peeling pod prysznic kwiat pomarańczy i brązowy cukier - dla mnie bubelek, więcej tutaj.
- Wellness&Beauty, peeling do ciała algi morskie i minerały - jak dla mnie prawie ideał, końcówkę trzymałam "na specjalne okazje" i dopiero ostatnio przypomniałam sobie, że warto go w końcu zużyć ;). Więcej tutaj.
- Paloma, peeling do dłoni - dla niektórych peeling do dłoni to fanaberia, ja jednak uwielbiam ten kosmetyk i chętnie kupię go ponownie, jak na niego trafię. Podobnie jak z tym powyżej, trzymałam końcówkę, bo po prostu żal było mi go wykończyć ;). Więcej tutaj.
- Balea, szampon do włosów z mango i aloesem - bardzo fajny szampon, obecnie zużywam drugą butelkę. Jednak dla mnie większość szamponów jest w porządku, jakiś musi mi naprawdę robić krzywdę, żebym zauważyła różnicę między produktami ;).
- Garnier, odżywka z awokado i masłem karite - bardzo dobra odżywka, choć dla mnie nie zdetronizuje Nivei Long Repair. Recenzja będzie wkrótce :).
- Decubal, pianka do mycia twarzy - świetny produkt, więcej tutaj.
- Nivea, balsam pod prysznic - dostałam próbkę podczas zakupów w SP i rozumiem fenomen tego produktu :). To bardzo fajna opcja dla leniwców i na lato, może kiedyś kupię pełnowymiarowe opakowanie, najpierw jednak muszę zużyć ogromne zapasy balsamów, jakie mam ;).
- Balea, żel pod prysznic figi i czekolada - bardzo fajny żel, choć zapach nie wszystkim odpowiada, ja się jednak z nim polubiłam. A żele Balea uwielbiam :). Więcej tutaj.
- Nivea for Men, żel pod prysznic Muscle Relax - zużyty przez Narzeczonego, fajnie pachniał i wystarczył na bardzo długo ;).
- Isana Med, żel pod prysznic z olejkiem pomarańczowym - bardzo fajny żel, zostawiał skórę nawilżoną i miał bardzo oryginalny, wakacyjny zapach. Więcej tutaj.
- Clear Men, przeciwłupieżowy szampon do włosów - kolejny produkt Narzeczonego, który niestety boryka się z łupieżem. Szampon na początku stosowania działał fantastycznie, teraz raz działa lepiej, raz gorzej, ale ciągle to najlepszy szampon przeciwłupieżowy, jakiego używał TŻ. To druga zużyta butelka, w łazience jest już trzecia.
I to by było na tyle. Nie spodziewałam się tak obszernego denka, jednak cieszy mnie ono i liczę na to, że kolejne znów będzie tak obfite :).
Etykiety:
Alterra,
babydream,
Balea,
krem do rąk,
Nivea,
odżywka do włosów,
olej,
olejek,
oliwka,
peeling do ciała,
podkład,
projekt denko,
Revlon,
szampon do włosów,
tusz do rzęs,
Ziaja,
żel pod prysznic
28 maja 2013
Tak... ja też trafiłam do Rossmanna...
Z przyczyn nie do końca zależnych ode mnie, nie było mnie w zeszłym tygodniu w okolicach żadnego Rossmanna i mimo, że zazdrościłam Wam zakupów, sama jakoś bardzo nie rozpaczałam z tego powodu. Dzisiaj jednak miałam szanse trafić do jednego z Rossów i niestety, nogi same mnie tam zaniosły... Mój budżet w maju i czerwcu jest moooocnoooo nadwyrężony, więc w sumie zakupy przypłacam wyrzutami sumienia + nieco karcącym spojrzeniem Narzeczonego... Ale naprawdę starałam się ograniczać!
Do mojego koszyka wpadł samoopalacz Sun Ozon w spray'u i on jeden był kupiony poza promocją. Dzięki bieganiu twarz, dekolt i ramiona mam nieco opalone, jednak nogi jak zawsze - córki młynarza. 8 czerwca idę na wesele dobrej znajomej i chcę się trochę "poopalać" przed tą okazją. Cena: 8,99zł.
Dość spontanicznie kupiłam krem do twarzy Ziaji masło kakaowe. Moja cera w chwili obecnej nie jest bardzo wymagająca, a ja uwielbiam zapach tej serii. Powoli kończę krem Decubal (jest mega wydajny! recenzja tutaj), więc postanowiłam kupić Ziaję na zapas. Cena: 2,19zł.
I teraz już czyste zachcianki... wczoraj u Niecierpka zobaczyłam lakier z nowej serii Wibo w kolorze 159. Baaardzo mi się spodobał i przypomina mi nieco OPI Suzy's Hungary Again!, który marzy mi się odkąd tylko ukazały się jego zdjęcia promocyjne. W buteleczce wygląda na dość banalny róż, mam nadzieję, że na paznokciach pokaże swoje podobieństwo do opika, tak jak u Niecierpka... Cena: 3,39zł.
Chciałam kupić słynny tusz do rzęs Lovely Pump Up, jednak została jedna ostatnia sztuka, która miała starty kod kreskowy i pani nie mogła go wbić na kasę... Zamiast niego wzięłam nieco droższy, ale ponoć identyczny Miss Sporty Studio Lash 3D Volumythic Mascara. Tusze niby mam, ale na wykończeniu, a dawno już nie miałam tuszu, który by mnie naprawdę zachwycił - mam nadzieję, że ten przerwie tą passę. Cena: 7,79zł.
I ostatnie dwa łupy, to już czyyyyste zachcianki, bo produktów do ust mam całkiem sporo... Kupiłam słynne Wibo Eliksir. Wybrałam, opierając się na swatchach, kolory 05 i 08. Otworzyłam je dopiero w domu i 05 trochę mnie przestraszył, bo wygląda mocno brązowo, ale na ustach na szczęście jest po prostu ślicznym kolorem nude. 08 to trochę rekompensata za Rimmel Apocalips Stellar, który baaaaaardzo mnie kusił, ale niestety rozsądek zakazał mi go kupić, bo jednak nie potrzebuję takiego kolorku na co dzień, a opcja Wibo była jednak tańsza - w cenie Apocalips mam 2 Eliksiry i jeszcze 5zł w kieszeni. Cena: 5,19zł/szt.
Udzielcie mi prozę rozgrzeszenia, bo dosłownie wydałam na te zakupy (plus kilka innych drobiazgów, które niekoniecznie muszę pokazywać na blogu, w stylu herbata czy dezodorant dla TŻ) moje ostatnie grosze z portfela, pożyczając jeszcze 6zł od przyjaciółki... :P.
11 maja 2013
Denko 1/2013
To pierwsze denko, odkąd zamieszkałam samodzielnie z Narzeczonym, a więc cała zawartość łazienki i toaletki jest nasza i tylko nasza ;). Mama i Siostra nie podkradają już kosmetyków, nie wyrzucają też pustych opakowań i cały projekt denko jest dla mnie jakiś klarowniejszy. Sporo kosmetyków też Mamie czy Siostrze oddaję np. takie, które zużyłam w połowie, ale jednak mi nie odpowiadają, albo po prostu mi się znudziły.
W chwili obecnej mam jednak całą masę otwartych produktów, np. żeli pod prysznic czy balsamów do ciała i jeszcze drugie tyle czekające w kolejce, więc denkowanie idzie mi dość wolno ;). Poza tym zauważyłam, jednak znaczną oszczędność - dawniej żel pod prysznic czy szampon zużywałyśmy w domu czasem i w tydzień, obecnie dla mnie samej to kwestia dosłownie miesięcy, mimo, że używam ich dość obficie i często.
Ale do rzeczy! Rzeczy z poniższego zdjęcia to denko mniej-więcej z okresu luty-teraz. Kilka opakowań umknęło mojej uwadze i automatycznie wyrzuciłam je do kosza - dezodorant, jeszcze jeden płyn do płukania ust itp. O kilku pewnie zapomniałam i dodam je przy następnym denku - jak np. opakowania miniaturek L'Occitane. Znaczna większość jednak załapała się do zdjęcia ;).
- Dezodorant Lady Speed Stick, Invisible, gel - od jakiegoś czasu używałam głównie dezodorantów z tej serii. Na chłodniejszy okres były w sam raz, ładnie pachniały i wystarczały mi na długo. Najbardziej lubię w nich formułę żelu i łatwość aplikacji. Teraz poszukuję ideału na lato.
- Anida, Milk cream, krem do rąk i paznokci - bardzo dobry krem, recenzja była tutaj.
- Isana, Krem do ciała sheabutter&kakao - kolejny hit, uuuwielbiam ten zapach. Czuję, że kiedyś do niego wrócę. Recenzja była tutaj.
- Listerine Coolmint, ochronny płyn do płukania jamy ustnej - zużyliśmy już kilka butelek, szczerze - nie przetestowaliśmy wielu innych wersji, bo ta nam naprawdę odpowiada. Uwielbiam ten płyn i nie zamienię firmy Listerine na żadną inną. Niestety nie używam go przy każdym myciu zębów, najczęściej co drugi dzień wieczorem. Kupuję zawsze na promocji w Super-Pharmie.
- Essence, Ballerina Backstage, róż - moje drugie opakowanie, bardzo go lubiłam i żałuję, że róże dostępne na stałe nie mają tej formuły, tylko są bublami... Chyba poszukam jego następcy w Inglocie, choć na razie i tak przerzuciłam się na róże prasowane.
- CleanHands, Antybakteryjny żel do rąk - niezbędnik do torebki, nie wyobrażam sobie dłuższego wyjścia poza dom bez tego typu żelu.
- L'Oreal, Triple Active Dzień, Ochronny krem nawilżający - kupiłam na promocji w Super-Pharmie za ok. 10zł. Był w porządku, ale bez szału, wydaje mi się, że producent bardziej przyłożył się do strony wizualno-zapachowej niż do samego działania.
- Nivea, Odżywka odbudowująca long repair - do tej pory ulubiona, recenzja tutaj.
- Garnier, Intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry, regenerujący krem do rąk - używałam go gdy jeszcze królowała u nas zima i spisał się bardzo dobrze. Właściwie wszystko mi się w nim podobało, od opakowania, poprzez konsystencję, aż po działanie. Chyba mam jeszcze jego zdjęcia na dysku, więc być może pojawi się recenzja ;).
- Marion, NaturaSilk, jedwabna kuracja - czyli po prostu jedwab do włosów. Używałam do ochrony końcówek, spisywał się bardzo dobrze.
- L'Occitane, Krem do rąk z masłem shea - recenzja miniaturek pojawiła się tutaj.
- AA Help, Cera atopowa, krem-żel do mycia twarzy - muszę zrobić jego recenzję, to mój ideał do mycia twarzy - dzięki niemu uwolniłam się od okropnego uczulenia powiek, nie musząc rezygnować z porządnie myjących produktów do twarzy.
- Essence, I <3 Extreme, tusz do rzęs - dla wielu hit, dla mnie raczej kit, choć pokładałam w tym tuszu duże nadzieje. Kiedyś uwielbiałam duże szczoteczki, teraz jednak wolę mniejsze. Tusz mimo wszelkich starań pozostawiał u mnie grudki i szybko się osypywał. No i zawsze się nim upaćkałam, a efektu wow i tak zbyt dużego nie było...
Etykiety:
AA,
dezodorant,
Essence,
Isana,
jedwab do włosów,
krem do ciała,
krem do rąk,
krem do twarzy,
L'Oreal,
Marion,
Nivea,
odżywka do włosów,
projekt denko,
róż do policzków,
tusz do rzęs,
żel do twarzy
12 września 2011
Haul - Yves Rocher, Kobo, Lovely plus odrobina prywaty ;)
Wczoraj wróciłam od Lubego i po prawie 60 dniach spędzonych bez przerwy razem i czeka nas pierwsza od tego czasu tygodniowa rozłąka. Ja muszę złapać jeszcze dwóch profesorów w sprawie wpisów, a On biedak ma poprawki (wszystkie zaciśnięte kciuki w tej kwestii bardzo mile widziane ;) ). Nie mogę nie wspomnieć o paradoksie z tym związnym - z jednego egzaminu (4-częściowego) miał w sumie ponad 80%, ale brakło mu 5 pktów z jednej jego części i nie zdał... Takie cyrki to tylko na PWSZ Krosno. No ale do rzeczy ;).
Dzisiaj do południa podjechałam do Galerii Krakowskiej odebrać indeks od koleżanki, a przy okazji wybrałam się do Drogerii Natura i Rossmanna. Po powrocie do domu czekała na mnie paczka od Yves Rocher - o zamówieniu pisałam już tutaj.Tak więc moje dzisiejsze zdobycze prezentują się następująco:
Do Drogerii Natura poszłam głównie z myślą zakupienia cieni do powiek z jesiennej kolekcji Sensique - Oriental Dream. Odkąd zobaczyłam zapowiedź kolekcji, chodził za mną odcień 129 - Holi Festival - fiolet, czerwień i beż. Czerwony cień mam, beżowych nawet kilka, zależało mi głównie na fiolecie. Jednak po wypróbowaniu cienia z użyciem testera, coś mi nie grało... Fiolet był ładny, ale nie wyjątkowy - a fioletów już w kolekcji mam kilka. Zainteresowało mnie też trio nr 132 - Autumn Tuliptree, ale tutaj znów spodobał mi się tylko jeden kolor - fioletowo-niebieski. Stwierdziłam, że nie będę wydawała pieniędzy, skoro żaden z cieni mnie nie powalił na kolana, a z trójki używałabym głównie jednego koloru. W dodatku, co zobaczyłam później - cienie farbują! Miałam na ręce maźnięte 2 odcienie Sensique i 2 odcienie Kobo. Po zakupach podeszłam do specjalnej półeczki, gdzie można zmyć próbki cieni z dłoni. Kobo zeszły bardzo ładnie, ale po Sensique - mimo dużej ilości mleczka i dość mocnego tarcia - został intensywnie różowy ślad, po obu odcieniach. Pierwsze mycie rąk w domu też nie domyło go do końca, dopiero drugie mnie uratowało.
Żeby poprawić sobie humor zakupami i nie wyjść z drogerii z pustymi rękami, podeszłam do szafy Kobo. Z Catrice nic mnie nie zainteresowało, w szafe Essence nuda - nie dość, że pusto, to jeszcze zero przecen i nowości. Więc padło na Kobo. Naoglądałam się wielu swatchy ich cieni i wiedziałam, że kupię jeden z dwóch - słynny Golden Rose albo Blueberry Violet. Golden Rose faktycznie był piękny, ale jednak rzadko maluję się tak jasnymi cieniami - w dodatku różowymi. Wiem, że na pewno go kiedyś kupię, ale jeszcze nie dzisiaj ;) Tak więc zakupiłam przepiękny, fioletowo-niebieski kameleon - Blueberry Violet (czuję się usprawiedliwiona, takiego fioletu jeszcze nie mam!). Kupiłam go w postaci wkładu za 13,99zł, teraz nie pozostaje mi nic innego, jak kupić swoją pierwszą paletkę Inglota i umieścić tam - ironio - nie-inglotowy cień. Myślałam o paletce Kobo, ale jednak wizualnie bardziej odpowiada mi Inglot. Dzisiaj zdjęcia na szybko, swatche średniej jakości i nie oddają w pełni jego uroku, ale kiedyś ten cień na pewno doczeka się recenzji :)
Potem odwiedziłam Rossmanna. Kupowałam głównie rzeczy "przyziemne", codziennego użytku (pasta do zębów, szczoteczka, pianka do golenia, jedzenie dla kota...). Szukałam też wody brzozowej Isana, o której czytałam na Wizażu, ale nie udało mi się jej znaleźć :( Mój Luby ma ŁZS i niemal ciągle walczy z łupieżem... Próbował już chyba setek szamponów i w końcu znalazł jeden, który mu pomagał - L'oreal z aktywnym Selenem S. I co? Wycofali go! :( Apteczny szampon z selenem mu nie pomaga... Jeśli któraś z Was wie coś o jakimś złotym lekarstwie na łupież, to dajcie znać. Odrazu zaznaczę, że wszystkie Elseve, Clear, Head'n'shoulders nie pomagają, z aptecznych próbował Selsun Blue, Nizoral, Dermenę - nic...
Wracając do moich zdobyczy - kupiłam sobie jedynie odżywkę do paznokci. Strzał czysto w ciemno, nieplanowany. Nawet nie spodziewam się po niej zbyt wiele. Szukałam odżywki Rimmel, ale nie było żadnych, więc padło na Wibowe Lovely (muszę oszczędzać :P) - kupiłam coś, co się nazywa Strongly Regenerating Nailcare. Ostatnio niestety paznokcie mi się połamały i musiałam je spiłować, teraz znów się tragicznie rozdwajają (mój odwieczny problem). Spróbuję stosować tą odżywkę jakieś 2-3 tygodnie i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Kiedyś stosowałam sławne serum z Wibo, ale już mi się "znudziło", efekty też mnie jakoś nie powalały... Zatęskniłam też za odżywką, która zostawia warstwę na paznokciu ;)
Na sam koniec zostawiłam najbardziej łakomy kąsek - paczkę z Yves Rocher. Za niecałe 30zł (o szczegółach pisałam już w podlinkowanym wyżej poście, więc nie będę się rozwodzić) zgarnęłam (na pół z Mamą i Siostrą):
Dzisiaj do południa podjechałam do Galerii Krakowskiej odebrać indeks od koleżanki, a przy okazji wybrałam się do Drogerii Natura i Rossmanna. Po powrocie do domu czekała na mnie paczka od Yves Rocher - o zamówieniu pisałam już tutaj.Tak więc moje dzisiejsze zdobycze prezentują się następująco:
Do Drogerii Natura poszłam głównie z myślą zakupienia cieni do powiek z jesiennej kolekcji Sensique - Oriental Dream. Odkąd zobaczyłam zapowiedź kolekcji, chodził za mną odcień 129 - Holi Festival - fiolet, czerwień i beż. Czerwony cień mam, beżowych nawet kilka, zależało mi głównie na fiolecie. Jednak po wypróbowaniu cienia z użyciem testera, coś mi nie grało... Fiolet był ładny, ale nie wyjątkowy - a fioletów już w kolekcji mam kilka. Zainteresowało mnie też trio nr 132 - Autumn Tuliptree, ale tutaj znów spodobał mi się tylko jeden kolor - fioletowo-niebieski. Stwierdziłam, że nie będę wydawała pieniędzy, skoro żaden z cieni mnie nie powalił na kolana, a z trójki używałabym głównie jednego koloru. W dodatku, co zobaczyłam później - cienie farbują! Miałam na ręce maźnięte 2 odcienie Sensique i 2 odcienie Kobo. Po zakupach podeszłam do specjalnej półeczki, gdzie można zmyć próbki cieni z dłoni. Kobo zeszły bardzo ładnie, ale po Sensique - mimo dużej ilości mleczka i dość mocnego tarcia - został intensywnie różowy ślad, po obu odcieniach. Pierwsze mycie rąk w domu też nie domyło go do końca, dopiero drugie mnie uratowało.
Żeby poprawić sobie humor zakupami i nie wyjść z drogerii z pustymi rękami, podeszłam do szafy Kobo. Z Catrice nic mnie nie zainteresowało, w szafe Essence nuda - nie dość, że pusto, to jeszcze zero przecen i nowości. Więc padło na Kobo. Naoglądałam się wielu swatchy ich cieni i wiedziałam, że kupię jeden z dwóch - słynny Golden Rose albo Blueberry Violet. Golden Rose faktycznie był piękny, ale jednak rzadko maluję się tak jasnymi cieniami - w dodatku różowymi. Wiem, że na pewno go kiedyś kupię, ale jeszcze nie dzisiaj ;) Tak więc zakupiłam przepiękny, fioletowo-niebieski kameleon - Blueberry Violet (czuję się usprawiedliwiona, takiego fioletu jeszcze nie mam!). Kupiłam go w postaci wkładu za 13,99zł, teraz nie pozostaje mi nic innego, jak kupić swoją pierwszą paletkę Inglota i umieścić tam - ironio - nie-inglotowy cień. Myślałam o paletce Kobo, ale jednak wizualnie bardziej odpowiada mi Inglot. Dzisiaj zdjęcia na szybko, swatche średniej jakości i nie oddają w pełni jego uroku, ale kiedyś ten cień na pewno doczeka się recenzji :)
Potem odwiedziłam Rossmanna. Kupowałam głównie rzeczy "przyziemne", codziennego użytku (pasta do zębów, szczoteczka, pianka do golenia, jedzenie dla kota...). Szukałam też wody brzozowej Isana, o której czytałam na Wizażu, ale nie udało mi się jej znaleźć :( Mój Luby ma ŁZS i niemal ciągle walczy z łupieżem... Próbował już chyba setek szamponów i w końcu znalazł jeden, który mu pomagał - L'oreal z aktywnym Selenem S. I co? Wycofali go! :( Apteczny szampon z selenem mu nie pomaga... Jeśli któraś z Was wie coś o jakimś złotym lekarstwie na łupież, to dajcie znać. Odrazu zaznaczę, że wszystkie Elseve, Clear, Head'n'shoulders nie pomagają, z aptecznych próbował Selsun Blue, Nizoral, Dermenę - nic...
Wracając do moich zdobyczy - kupiłam sobie jedynie odżywkę do paznokci. Strzał czysto w ciemno, nieplanowany. Nawet nie spodziewam się po niej zbyt wiele. Szukałam odżywki Rimmel, ale nie było żadnych, więc padło na Wibowe Lovely (muszę oszczędzać :P) - kupiłam coś, co się nazywa Strongly Regenerating Nailcare. Ostatnio niestety paznokcie mi się połamały i musiałam je spiłować, teraz znów się tragicznie rozdwajają (mój odwieczny problem). Spróbuję stosować tą odżywkę jakieś 2-3 tygodnie i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Kiedyś stosowałam sławne serum z Wibo, ale już mi się "znudziło", efekty też mnie jakoś nie powalały... Zatęskniłam też za odżywką, która zostawia warstwę na paznokciu ;)
Na sam koniec zostawiłam najbardziej łakomy kąsek - paczkę z Yves Rocher. Za niecałe 30zł (o szczegółach pisałam już w podlinkowanym wyżej poście, więc nie będę się rozwodzić) zgarnęłam (na pół z Mamą i Siostrą):
- Tusz do rzęs Mascara Longueur 360* - jako gratis do zamówienia, obecnie kosztuje już 49zł, na promocji 34zł - po szczoteczce widzę, że się polubimy ;) Nie mogę się doczekać testów;
- Mydło do rąk lawendowe - Jardins du Monde - piękne opakowanie i cudowny, czysto lawendowy zapach. Kosztowało chyba 9,90zł;
- Zestaw 3 perfumek po 5ml, wydaje mi się, że będą bardzo wydajne - na nadgarstki dałam po 1 kropelce Iris (na lewy :P) i Vanille (na prawy) i czuję je non stop, są bardzo ładne, ale też intensywne. Wanilia dość ciężka, a irys bardzo kobiecy. Oto zapachy, jakie otrzymałam:
- Tendre Jasmin
- Vanille Noire
- Iris Noir
- 5ml perfum Moment de Bonheur - kwiatowe, kobiece, bardzo ładne. Otrzymane jako gratis ;)
6 września 2011
TAG: letni projekt denko
Zostałam otagowana przez Estellę z bloga Polish Makeup Bag, za co bardzo dziękuję :) Tag to "letni projekt denko" - polega na przedstawieniu 10 produktów lata, z którymi musimy, chcemy lub możemy się pożegnać. Mój tag będzie niestety bez zdjęć, bo obecnie jestem u Lubego i mam tylko kilka kosmetyków ze sobą. Poza tym dodam, że projekt denko to coś, co jest mi teraz potrzebne - czuję, że czas przystopować z zakupami i zużyć to i owo przed nowymi ;)
Zasady:
1. Umieść obrazek "letni projekt denko"
2. Wymień 10 kosmetyków tego lata: 3 do twarzy, 3 do ciała, 3 kolorowe + 1 dowolny (możesz dodać ich zdjęcia i krótką recenzję)
3. Powiedz, kto Cię otagował – podaj link do kanału
4. OTAGuj 10 blogów tym TAGiem, podaj do nich linki
5. Poinformuj blogi o otagowaniu :)
Kosmetyki do twarzy:
Kosmetyki do ciała:
Dowolony:
Do tagowania zapraszam:
http://vexgirl.blogspot.com/
http://kosme-tiki.blogspot.com/
http://lusterko-em.blogspot.com/
http://guinessi.blogspot.com
http://smieti.blogspot.com/
http://kobietamowi.blogspot.com/
http://sexiprzygodazwizazem.blogspot.com/
http://barwy-wojenne.blogspot.com/
http://daysincolours.blogspot.com/
http://idaalia.blogspot.com/
Zasady:
1. Umieść obrazek "letni projekt denko"
2. Wymień 10 kosmetyków tego lata: 3 do twarzy, 3 do ciała, 3 kolorowe + 1 dowolny (możesz dodać ich zdjęcia i krótką recenzję)
3. Powiedz, kto Cię otagował – podaj link do kanału
4. OTAGuj 10 blogów tym TAGiem, podaj do nich linki
5. Poinformuj blogi o otagowaniu :)
Kosmetyki do twarzy:
- Żel-krem do twarzy, Nivea Visage Young - Pure Effect, Control Shine! - Link do KWC - Krem kupiłam jeszcze jakoś w kwietniu, bo był na promocji do Drogerii Natura, a kiedyś go miałam i lubiłam. Obecnie została mi go reszta i chcę go jak najszybciej skończyć, bo - albo zmienili skład, albo moja cera się zmieniła - krem mi już nie służy tak jak kiedyś (stosowałam go rok wcześniej). Cerę obecnie mam mieszaną, ale czuję, że wymaga więcej nawilżenia niż matowienia. Krem dość dobrze matuje, ale z nawilżeniem jest gorzej. W dodatku ciężko się wchłania i stosuję go jedynie wieczorem, pod makijaż się nie nadaje. Kupiłam z sentymentu, chcę go skończyć i już nigdy do niego nie wracać ;)
- Żel do mycia twarzy, Under Twenty - Pro! Hydra, nawilżający żel oczyszczający - Link do KWC - Kupiłam go na wyjazd, ponieważ makijaż zmywam zawsze żelem do mycia twarzy, a potem "domywam" ewentualnie jakimś płynem do demakijażu (czasami też oliwką albo kremem Nivea). Znów kierowałam się sentymentem - szukałam żelu z serii Under Twenty, którego używałam chyba 3 lata temu - różowy, wiśniowy, energetyzujący (klik). Chyba go wycofali, bo nigdzie go nie widziałam. W zamian za to wzięłam żel nawilżający, bo moja skóra lubi mocne nawilżenie. Żel nawet nieźle myje, ale konieczne są po nim "poprawki" w domywaniu makijażu oczu i brwi. Skóra po nim jest ściągnięta, a nie nawilżona. Raczej szkodził niż pomagał, dlatego chcę go już zużyć (w czym pomaga mi Siostra ;) ).
- Balsam do ust, Isana - balsam z wanilią i mentolem - O tym balsamie nie będę się rozpisywać, bo pisałam o nim już w tej recenzji. Jest przyzwoity, ale nic poza tym. Powoli już mi się kończy, akurat teraz pojawiły mi się zajady (mój największy "ustny" problem :/ kąciki ust mi nawt nie pękają, po prostu robią się bardzo czerwone i trochę bolą, nie wiem co z tym robić... Maść na zajady kupiona w aptece nie pomaga, witamina B też nie za bardzo :( ), z którymi sobie nie radzi za dobrze. W kolejce po nim czeka balsam do ust Yves Rocher, który wygrałam u SexiChic - migdałowy *,*. Poza tym do domowego użytku planuję kupić wypatrzony niedawno w Rossmannie balsam do ust Einstein, jestem go bardzo ciekawa.
Kosmetyki do ciała:
- Dezodorant, Ziaja - Bloker - Link do KWC - Dezodorant kupiłam także jeszcze przed wakacjami. Problemów z nadmiernym poceniem nie mam, jednak chciałam wypróbować to cudo, które ma aż tak dobre oceny wśród wielu użytkowniczek. Na początku działał całkiem nieźle, pacha była sucha, a zapach był minimalny i nie tak przykry. Jednak wkrótce działanie zmalało, zapach był coraz bardziej wyczuwalny i w duże upały obok blokera musiałam stosować jeszcze "zwykły" dezodorant. W dodatku do dzisiaj piecze i swędzi po posmarowaniu pach. Na początku mnie zachwycił, z czasem zaczął przypominać działanie zwykłego antyperspirantu. Zużyję do końca, bo żal mi wydanych pieniędzy, ale chętnie wrócę do ulubionego dezodorantu Ziaja Soft.
- Mgiełka do ciała, Avon - Fiołek i liczi - Link do KWC - Mgiełkę kupiłam, bo moja koleżanka ze studiów ją miała i jest konsultantką Avon - tak to staram się unikać ich katalogów, bo kosmetyki mnie nie powalają, a ceny też nie są za niskie. Jednak zawsze na lato kupuję sobie jakąś mgiełkę, a zapach tej bardzo mi się spodobał. Fajnie odświeża, super pachnie, ale zapach niestety utrzymuje się krótko - zarówno na skórze, jak i na ubraniach :( Chętnie do niej wrócę za rok, ale już nie planuję kupować drugiej - na jesień i zimę wolę cięższe zapachy.
- Żel pod prysznic, Original Source - Kaktus i Guarana - Link do KWC - O nim również już pisałam - post możecie przeczytać tutaj. Uwielbiam go i chętnie wypróbuję inne produkty z tej serii (następny w kolejce jest żel orange & ginger), jednak tutaj sprawa ma się podobnie do mgiełki - na jesień po prostu zmieniają mi się preferencje zapachowe i z energetyzujących, świeżych zapachów wolę przeskoczyć na te bardziej kremowe, otulające.
- Tusz do rzęs, Maybelline - The Falsies Black Drama Volum' Express -Link do KWC - Tusz ten towarzyszył mi przez całe lato i nawet się polubiliśmy, jednak daleko mu do żółtego "brata". Obecnie czekam aż się skończy, bo chcę wypróbować nowe tusze (w drodze mam Yves Rocher, a z niecierpliwością czekam, aż będę mogła przetestować tusz I Love Extreme z nowości Essence!). Nieco pogrubia i podkręca, ale na pewno nie daje efektu sztucznych rzęs.
- Podkład w płynie SPF 10, Avon - Ideal Shade - Link do KWC - Nie do końca może podkład ten zasługuje na projekt denko z serii "letniej", ponieważ w lecie podkładu raczej nie stosuję ;) To moja trzecia buteleczka tego podkładu i bardzo go lubię, jednak czas wypróbować coś innego. Ten z Avonu dobrze wyrównuje koloryt skóry, nie zostawia efektu maski i co najważniejsze - ma dobry kolor, który nie ciemnieje na twarzy i dopasowuje się do koloru skóry. Pewnie kiedyś jeszcze do niego wrócę, na razie jeszcze zostało mi pół buteleczki do zużycia, jednak nie mogę się doczekać testów podkładu z Catrice, który planuję kupić.
- Puder rozświetlający, Sensique - Shine Powder - Na KWC go nie znalazłam, ale pisałam o nim już tutaj. Kupiłam go jako rozświetlacz, ale okazał się dość mocno kryjący i idealny do nakładania na całą twarz. Całkiem go lubię, za tą cenę na pewno warto wypróbować. Jednak przerzuciłam się na lżejsze pudry, najlepiej sypie. Do poprawek w ciągu dnia używam pudru Rimmela, ten wg mnie jest za ciężki do "przypudrowania noska" np. na uczelni ;)
Dowolony:
- Rozświetlacz, Essence - Shimmer Powder - Link do KWC - Krótko i na temat - bardzo lubię ten rozświetlacz, ale czekam, aż go zużyję, aby móc z czystym sumieniem kupić sobie rozświetlacz z nowej limitki Essence Vampire's Love - wydaje mi się, że będzie jeszcze lepszy ;) Dlaczego nie mogę mieć dwóch? Bo jestem osobą, która uważa, że kosmetyki typu róż/rozświetlacz/bronzer/puder/podkład wystarczą mi w ilości 1 (pudry 2 - jeden sypki, jeden w kamieniu). Róże też mam dwa, ale tego z Wibo chyba nigdy nie zużyję (i kolor już mi się znudził), a ten z Essence - LE Ballerina - podbił moje serce ;) Tak czy siak, dwa rozświetlacze to dla mnie stanowczo za dużo (zużywałabym je chyba 5 lat...).
Do tagowania zapraszam:
http://vexgirl.blogspot.com/
http://kosme-tiki.blogspot.com/
http://lusterko-em.blogspot.com/
http://guinessi.blogspot.com
http://smieti.blogspot.com/
http://kobietamowi.blogspot.com/
http://sexiprzygodazwizazem.blogspot.com/
http://barwy-wojenne.blogspot.com/
http://daysincolours.blogspot.com/
http://idaalia.blogspot.com/
Etykiety:
Avon,
dezodorant,
Essence,
krem do twarzy,
Maybelline,
mgiełka do ciała,
Nivea,
podkład,
puder w kamieniu,
rozświetlacz,
Sensique,
TAG,
tusz do rzęs,
Under Twenty,
Ziaja,
żel do twarzy
5 września 2011
Haul - Futura Park Kraków, Yves Rocher oraz iHerb + EcoTools
Dzisiaj zamiast recenzji będzie mały haul ;) O czym? O nowym centrum handlowo-outletowym w Krakowie, o zamówieniu z Yves Rocher i iHerb. Zapraszam do czytania!
Jadąc niedawno do Krakowa zobaczyłam billboard - czerwony, z białymi napisami informującymi o otwarciu 19 października outletu i centrum handlowego. Całość będzie nazywała się Futura Park Kraków. Nazwa coś mi podpowiedziała... W odległości kilku kilometrów od mojego domu (obok Leroy Merlin w Modlniczce k. Krakowa) od jakichś dwóch lat trwa budowa "czegoś dużego". Tyle o tym wiedziałam. Kojarzyłam jedynie szyld wiszący gdzieś niedaleko dwóch "żurawi" - futura. Kiedy skojarzyłam te dwa fakty, od razu musiałam sprawdzić informację w internecie. I oto co znalazłam:
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.mmkrakow.pl/376969/2011/6/29/futura-park-krakow-w-modlniczce-otwarcie-jesienia-znamy-pierwszych-najemcow?category=biznes |
"Futura Park Kraków to nowoczesny obiekt handlowy, który połączy funkcje parku handlowego z centrum outlet. Kompleks pomieści szeroką ofertę sklepów z branż: odzieżowej, obuwniczej, drogeryjnej, wyposażenia wnętrz oraz RTV/AGD, uzupełnioną o ofertę punktów usługowych i kawiarni."
"Futura Park Kraków to obiekt handlowy o łącznej powierzchni 44 000 mkw., który łączy funkcje parku handlowego z centrum outlet. Dwupoziomowy kompleks pomieści szeroką ofertę sklepów z branż: odzieżowej, obuwniczej, drogeryjnej, wyposażenia wnętrz oraz RTV/AGD, uzupełnioną o ofertę punktów usługowych i kawiarni. Na parterze budynku w parku handlowym znajdą się m.in. delikatesy Alma, RTV EURO AGD, Super-Pharm, Douglas, CCC oraz Carry."
Znalazłam także informacje o tym, że będzie tam m.in. Humanic, C&A, H&M...
Kiedy to wszystko przeczytałam, cieszyłam się jak małe dziecko :D Co prawda w Krakowie jestem niemal codziennie, jednak wypad do takiej Galerii Krakowskiej to dla mnie zawsze "większy wypad", a nie "wstąpienie po drodze". Dojazd zajmuje mi 20 min pociągiem lub ok. 40 min samochodem i rzadko kiedy jestem tam sama z siebie, przeważnie przy okazji. A teraz skończą się moje wyprawy na zakupy i do najbliższego centrum handlowego będę miała kilka minut samochodem :) Mój portfel już ciuchutko kwili, rodzice załamują ręce... a mnie paszcza nie przestaje się cieszyć :D Tym bardziej, że H&M i C&A to jedne z moich ulubionych sklepów. Do pełni szczęścia brakuje mi Rossmanna, Drogerii Natura i Deichmanna. Reszta jest mi zbędna ;) Cieszę się tym bardziej, że mam nadzieję, iż w otwieranym Douglasie lub Super-Pharmie znajdzie się podwójna szafa Essence - jeśli zobaczę tam takie cudo to chyba popłaczę się ze szczęścia :D
Przepraszam za mój nadmierny entuzjazm, ale to naprawdę dla mnie - uwielbiającej łażenie po sklepach i wydawanie pieniędzy - otwarcie czegoś takiego w tak bliskim miejscu to ogromne szczęście :)
Na dodatek otwarcie zaplanowane jest na 19 października, a 21 to moje urodziny ;)
To by było na tyle w temacie nr 1. Oczywiście mam zamiar wybrać się "wybadać teren" od razu po otwarciu i pewnie zdam Wam jakąś relację.
![]() |
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.yves-rocher.com.pl/vanille_noire_woda_perfumowana_30_ml |
Temat drugi to mały haul nt. Yves Rocher. Regularnie z Siostrą kupuję soczewki w sklepie internetowym szkła.com i pewnego razu dołączyli nam do paczki gazetkę Yves Rocher. Dałam się skusić na chwyt marketingowy - z tyłu była naklejka-niespodzianka, pod którą można było znaleźć "kupon" na torby podróżne gratis do zamówienia. Jako że co drugi weekend jeżdżę do Lubego (170km w jedną stronę ;)), mała torba podróżna to mój must-have. Do zamówienia (nie pamiętam już, co to było) dostałam czerwoną torbę, dużą kosmetyczkę i jeszcze jedną - mniejszą. Bardzo fajnie wykonane, jestem zadowolona z tego gratisu. Jednak jednorazowe złożenie zamówienia zaskutkowało regularnym przysyłaniem do mojego domu gazetek promocyjnych, o zgrozo... Wiadomo - zawsze na coś się człowiek skusi. Tym razem znów czekała mnie naklejka obiecująca gratis - Wydłużający tusz do rzęs 360⁰. Plus ciekawa oferta - 3 mini buteleczki perfum (po 5ml) za 19,90zł. Perfumki są z serii Secrets d'Essences, a ich zapachy to Vanille Noir (na tą czekam najbardziej i liczę, że pewnie z czasem zakupię jej pełnowymiarową wersję), Iris Noir oraz Tendre Jasmin. Perfumkami będę dzieliła się z siostrą i mamą, ale takie małe cudeńka i tak potrafią być wydajne, więc myślę, że damy sobie radę ;) Dodatkowo za szybkie zamówienie firma obiecała gratis w postaci 5ml perfum, chyba różanych... Mama zamówiła też mydło do rąk o zapachu lawendy. Czekam teraz na paczkę, wydaje mi się, że to dość udana okazja - za 28zł z wysyłką (a raczej bez, bo wysyłka tym razem będzie gratis) otrzymam zestaw 3 mini perfum, tusz do rzęs, próbkę 5ml innych perfum oraz mydło do rąk w płynie.
Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.drugstore.com/eco-tools-bamboo-6-piece-eye-brush-set/qxp231086 |
Ostatnią sprawą jest moje bardzo spontaniczne zamówienie pędzli ze strony iHerb. Skusiły mnie do tego posty na blogu Vexgirl - szczególnie ta recenzja. Instrukcja na jej blogu dotycząca tego jak zamawiać pędzle, oraz kod promocyjny obiecujący 5$ taniej za pierwsze zamówienie sprawiły, że całkowicie nieplanowanie kupiłam zestaw pędzli do makijażu oczu. Pędzli do twarzy na razie mam wystarczająco dużo, choć ostatnio marzy mi się Hakuro H21 - gdy go zdobędę, będę tymczasowo całkiem zaspokojna pod względem pędzli (no, jeszcze chcę obydwa pędzle do twarzy z nowości Essence, ale to już naprawdę wszystko ;) ). Obawiałam się, że nie będę mogła złożyć zamówienia - nie posiadam karty kredytowej, a serwis nie akceptuje płatności poprzez PayPal. Napisałam do Vexgirl o poradę, a Ona poleciła mi próbować do skutku ze zwykłą kartą płatniczą. I tak też zrobiłam. Okazało się, że moglam zapłacić zwykłą "kartą z delfinkiem" z mBanku, musiałam jedynie zmienić limity dla transakcji internetowych - trwa to chwilę, jest darmowe i do zrobienia on-line. Skończyło się na tym, że zamówienie wysłali mi jeszcze wczoraj, a koszty prezentowały się następująco: (7,22$ zestaw pędzli +4$ koszty wysyłki) - 5$ za kod zniżkowy = 6,22$ za całość. W przeliczeniu na polskie (doliczając koszty za wykonanie przelewu międzynarodowego z mBanku) - jakieś 18,40zł. To mega korzystna cena, tym bardziej, że jeden pędzelek do oczu EcoTools w Rossmannie kosztuje ok. 17zł, a tutaj otrzymuję ich 5 + kosmetyczkę. Nie mogę się doczekać paczki :)
To by było na tyle :) Ciekawa jestem Waszych opinii o Yves Rocher, EcoTools i - co najbardziej mnie kręci - opinii krakowianek o Futura Parku ;)
PS: Na moim blogu pojawiły się strony: współpraca oraz wishlist :) Tworząc swoją "listę życzeń" miałam sporo zabawy, ach, cudownie byłoby zdobyć choć połowę z niej ;) Pierwsze życzenie zrealizowałam kupując właśnie pędzle EcoTools :) Dodałam także etykiety ze sklepami.
PS: Na moim blogu pojawiły się strony: współpraca oraz wishlist :) Tworząc swoją "listę życzeń" miałam sporo zabawy, ach, cudownie byłoby zdobyć choć połowę z niej ;) Pierwsze życzenie zrealizowałam kupując właśnie pędzle EcoTools :) Dodałam także etykiety ze sklepami.
26 sierpnia 2011
Wibo - Beautiful As Rose Collection - Maskara do rzęs wydłużająco-pogrubiająca
Jeśli chodzi o rzęsy, do moich ulubionych tuszy należą te pogrubiająco-rozdzielające, choć jeśli także wydłużają, nie narzekam ;) Odkąd pamiętam zawsze często zmieniałam tusze do rzęs (jeden wystarcza mi na kilka miesięcy, do pół roku, więc średnio testuję 2-3 tusze rocznie). Do ulubieńców należą wszystkim znany i lubiany Maybelline Colossal Volume, Essence Multi Action, choć bardzo dobrze wspominam także Oriflame Wonder Lash Mascara oraz Wibo Extreme Lashes Volume. Jako następny planuję kupić Milion Lashes L'oreala, bo podkradłam go siostrze i okazał się super ;)
Ale tyle drogą wstępu, przejdę do rzeczy. Prezentuję Wam dzisiaj tusz, którego użyłam do tej pory tylko kilka razy, ale już mam wyrobioną opinię. Jest to tusz wydłużająco-pogrubiający Wibo, z limitowanej edycji Beautiful As Rose, która ukazała się jakoś w czerwcu. Kupiłam go skuszona niską ceną oraz ciekawą szczoteczką, przypominającą tę z tuszy L'oreala - okrągła, silikonowa.
Tusz, jak wszystkie kosmetyki z tej limitowanki, otrzymujemy w oryginalnym, różanym opakowaniu. Tusz akurat ma biało-złote opakowanie, które z jednej strony przyciąga oko i podoba się, z drugiej - zalatuje trochę kiczem. Mnie ani grzeje, ani chłodzi ;)
Szczoteczka jest bardzo ciekawa - okrągła, o czym już wspominalam. To pierwsze moje dotyczenia z tego typu szczotką, zwykle preferuję te tradycyjne, nie silikonowe, dość duże i gęste. Niestety, podczas nabierania produktu, a szczoteczce osiada dużo tuszu, a stąd krótka droga do nieestetycznie posklejanych rzęs... Trzeba jednak nabrać wprawy i wychodzi lepiej. Szczoteczką całkiem dobrze mi się manewruje, łatwo wymalować włoski w kącikach oczu oraz te na dolnej powiece.
Sama formuła tuszu jest całkiem w porządku, tusz to dość intensywna czerń, nie kruszy się w ciągu dnia (nawet przy upałach). Jednak mimo przeleżenia 2 miesięcy w kosmetyczce, produkt nie zgęstniał - a szkoda, bo tusz jest bardzo mokry.
Efekt, jaki otrzymujemy za pomocą tuszu, to niestety nic spektakularnego. Rzęsy są wydłużone, odrobinę pogrubione, ale tak jak pisałam - łatwo też o posklejanie... Tusz potrzebuje także chwili, aby zaschnąć, inaczej odbija się na górnej powiece. Efekt dość naturalny, codzienny - ja wolę zdecydowanie efekt sztucznych rzęs.
Co: Wibo, Beautiful As Rose Collection, Maskara do rzęs wydłużająco-pogrubiająca
Ile: 6 ml / ok. 7 zł
Jak: 6/10
Ale tyle drogą wstępu, przejdę do rzeczy. Prezentuję Wam dzisiaj tusz, którego użyłam do tej pory tylko kilka razy, ale już mam wyrobioną opinię. Jest to tusz wydłużająco-pogrubiający Wibo, z limitowanej edycji Beautiful As Rose, która ukazała się jakoś w czerwcu. Kupiłam go skuszona niską ceną oraz ciekawą szczoteczką, przypominającą tę z tuszy L'oreala - okrągła, silikonowa.
Tusz, jak wszystkie kosmetyki z tej limitowanki, otrzymujemy w oryginalnym, różanym opakowaniu. Tusz akurat ma biało-złote opakowanie, które z jednej strony przyciąga oko i podoba się, z drugiej - zalatuje trochę kiczem. Mnie ani grzeje, ani chłodzi ;)
Szczoteczka jest bardzo ciekawa - okrągła, o czym już wspominalam. To pierwsze moje dotyczenia z tego typu szczotką, zwykle preferuję te tradycyjne, nie silikonowe, dość duże i gęste. Niestety, podczas nabierania produktu, a szczoteczce osiada dużo tuszu, a stąd krótka droga do nieestetycznie posklejanych rzęs... Trzeba jednak nabrać wprawy i wychodzi lepiej. Szczoteczką całkiem dobrze mi się manewruje, łatwo wymalować włoski w kącikach oczu oraz te na dolnej powiece.
Sama formuła tuszu jest całkiem w porządku, tusz to dość intensywna czerń, nie kruszy się w ciągu dnia (nawet przy upałach). Jednak mimo przeleżenia 2 miesięcy w kosmetyczce, produkt nie zgęstniał - a szkoda, bo tusz jest bardzo mokry.
Efekt, jaki otrzymujemy za pomocą tuszu, to niestety nic spektakularnego. Rzęsy są wydłużone, odrobinę pogrubione, ale tak jak pisałam - łatwo też o posklejanie... Tusz potrzebuje także chwili, aby zaschnąć, inaczej odbija się na górnej powiece. Efekt dość naturalny, codzienny - ja wolę zdecydowanie efekt sztucznych rzęs.
Co: Wibo, Beautiful As Rose Collection, Maskara do rzęs wydłużająco-pogrubiająca
Ile: 6 ml / ok. 7 zł
Jak: 6/10
Subskrybuj:
Posty (Atom)