28 listopada 2013

Akademia Zmysłów L'Occitane - La Collection de Grasse [listopad]

W listopadzie w Akademii Zmysłów L'Occitane króluje linia La Collection de Grasse. Skupia się ona na zapachach, które potrafią naprawdę zaczarować. W prym wiedzie zapach, w którym główną rolę odgrywają Złoty Kwiat i Akacja.


Zapach zawdzięczamy Karine Dubreil i pochodzi on z Grasse - ponoć najpiękniej pachnącego miasta świata, które znajduje się w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Zwane jest stolicą perfum, a jego perfumiarska tradycja sięga XVI wieku.


Zapach Grasse skomponowany przez Dubreil ma ilustrować koniec lata i nadchodzące uśpienie przyrody. Za nazwą złotego kwiatu kryje się mimoza, kwitnąca tam w grudniu, a towarzyszy jej delikatna akacja, której zapach przypomina aromat białych kwiatów.


Miałam przyjemność poznać ten zapach za pośrednictwem cudownego, złocistego żelu pod prysznic oraz perfurmowanego mleczka do ciała. Żel pod prysznic wygląda niczym magiczny eliksir, bowiem zatopiony jest w nim złoty pyłek. Przyznam szczerze, że buteleczki wyglądają i pachną tak pięknie, że bardzo oszczędnie dozuję sobie ich używanie. Jak dla mnie, nie jest to zapach na codzień, ale na wyjątkowe okazje, kiedy chcę się poczuć bardzo kobieco i odrobinę wytwornie.


Zapach niesie ze sobą wyraźne kwiatowe nuty, ale nie jest to nazbyt świeży, lekki zapach, ale właśnie bogaty, na swój sposób wyrafinowany. Tak pachnie elegancka, pewna siebie kobieta, a nie delikatna dziewczynka ;). Mimo, iż z jesienią i zimą kojarzą mi się np. nuty piżma czy wanilii, których tutaj brakuje, zapach wydaje się odpowiedni właśnie dla tej pory roku. Zostawiam go na wyjątkowe chwile - Święta, randkę z Narzeczonym... Rozważałam nawet zachowanie tego duetu na dzień mojego ślubu, ale jednak tego dnia chcę pachnieć czymś zupełnie nowym i wyjątkowym :).


Mleczko do ciała i żel pod prysznic zamknięte są w uroczych, prostokątnych buteleczkach, które zdobią moją łazienkę. Jedyny minus stanowi fakt, iż są one wykonane z bardzo twardego plastiku, a więc zużycie ich do końca może stanowić niemały problem...

Pisząc o listopadowym pudełku nie mogę pominąć cudownej oprawy wizualnej - świąteczne, bordowe pudełko od L'Occitane totalnie mnie urzekło i cierpię, bo nie mam pojęcia, jak mogę je zagospodarować :(.

26 listopada 2013

TAG: Kierowcą być

Tag zapiłam od Sroki i Anwen, ale mimo, że nie ma nic wspólnego z tematyką bloga, nie mogłam mu się oprzeć, bo jazda samochodem nigdy nie była mi obojętna... :)

Źródło

1. Za którym razem zdałaś/eś prawo jazdy?
Za pierwszym razem, na szczęście! Okropnie się stresowałam. W dodatku przez cały okres oczekiwania na wezwanie mnie do egzaminu patrzyłam po egzaminatorach i upatrzyłam sobie jedną kobietę, która za często się przewijała - po prostu non stop kogoś oblewała. Naprawdę sprawiała wrażenie nieprzyjemnej i tylko ona była tą, na którą na pewno nie chciałam trafić. I co? Oczywiście trafiłam na nią :D. Przez całą jazdę miałam TYLKO lewoskręty i myślałam, że umrę na zawał, ale na szczęście zdałam :). Choć pomogła też moja "mowa końcowa", bo po zaparkowaniu ona zapytała mnie o jedną sytuację na drodze, a ja jej opowiedziałam o wszystkich moich błędach i że zrobiłam tak, a powinnam była inaczej, ale że to wina stresu... ;)

2. Ile lat masz już prawo jazdy?
W grudniu będą 4 lata, na kurs zapisałam się jeszcze przed ukończeniem 18 lat :).

3. Jakie kategorie prawa jazdy posiadasz?
Kategorię B i choć kiedyś bardzo chciałam jeździć autobusem albo nawet tirem, nie planuję innych.

4. Jakim samochodem odbyłaś/eś swoją pierwszą samodzielną jazdę?
Najprawdopodobniej starym Cinquacento mojej Siostry.

5. Za co dastałeś/aś pierwszy mandat?
Pierwszy mandat zdarzył mi się w lutym tego roku za przekroczenie prędkości... Jechałam 70 km/h w miejscu, gdzie było 50km/h. W dodatku to było na trasie Krosno-Kraków (konkretnie w Jaśle), prawie umarłam na zawał :D. Nigdy więcej! Od tej pory jeżdżę dość grzecznie i w mieście staram się przestrzegać przepisów (czyt. jeżdzę zwykle o 10km więcej, niż pozwalają przepisy, ale ponoć przy takim przekroczeniu mandatu się nie dostaje :P).

6. Twój ulubiony zapach do samochodu.
Nie używam, choć niektóre mi się całkiem podobają, o ile nie są zbyt duszące.

7. Jaki rodzaj muzyki suchasz jeżdząc autem?
Radia. Dawniej RMF FM, obecnie mam fazę na Eskę Rock, ale lubię też bardzo Radio Kraków. Na dłuższych trasach czasami słucham płyt, głównie z rockiem. Uwielbiam słuchać głośnej muzyki w samochodzie (odkąd mam auto z cudownymi głośnikami), ale tylko czasami i tylko gdy ja prowadzę, ale nigdy w sytuacjach wymagających skupienia. Np. ZAWSZE muszę wyłączyć radio przed parkowaniem.

8. Co jest dla ciebie "Must Have" w twoim aucie?
Okulary przeciwsłoneczne, ręcznik papierowy i płyn do szyb przeciw parowaniu - moje nowe autko ma jakieś dziwne fazy i średnio raz w miesiącu muszę mu wytrzeć szybę takim preparatem, bo inaczej mega smuży.

9. Jak często sprzątasz swoje auto?
Wedle zachcianek... :D Ale przyznam, że dość rzadko, pewnie będzie z 2-4 razy w roku... ale też nie bałaganię znadto, np. nigdy nie zostawiam w nim papierków czy butelek po napojach.

10. Jaka była twoja najdalsza podróż samochodem jako kierowca?
Krosno-Kraków, ok. 200km :). Lub też Krosno-Nowy Sącz-Kraków, ale w Nowym Sączu mieliśmy kilkugodzinny postój.

11. Czy zdarzyło ci się kiedyś złapać gumę i zmieniać przebitą oponę?
Mnie osobiście nie, za to zdarzyło mi się to kiedy podróżowałam jako pasażer z moją Siostrą czy Mamą. I to głównie ja byłam tą od zmieniania opony, choć przeważnie wcześniej czy później przyjeżdżał na pomoc Tata :P.

12. Mapa papierowa czy nawigacja?
I to i to, zależy od warunków. W poprzedniej komórce miałam o wiele lepszą nawigację, a w obecnej jakoś nie mogę się z nią polubić, więc zwykle posługuję się Maps Google bez nawigacji lub po prostu drogowskazami :). Ale ogólnie wybrałabym raczej nawigację, choć i tak zawsze najpierw sprawdzam trasę na sucho na mapie, jeśli jadę w nieznane mi miejsce.

13. Czy lubisz podróżować jako pasażer?
Tak, od zawsze lubiłam. Choć zależy z kim i czym :D. Dawniej uwielbiałam jeździć wszędzie z moimi rodzicami, ale np. nigdy nie lubiłam jeździć z moją Siostrą. Obecnie z żadnym z członków rodziny jeździć nie lubię, ale uwielbiam podróżować autokarem.

14. Preferujesz spokojna czy szybką jazdę autem?
To zależy :D. Lubię czuć się bezpiecznie (pod względem wypadków i ewentualnego patrolu policyjnego), więc zwykle w mieście nie szarżuję. Jednak na pustych, prostych drogach i autostradach lubię poszaleć, ale nigdy nie jechałam więcej niż 135 km/h. Jak napisała Sroka - lubię jazdę dynamiczną, o :D. Więcej niż 70/80 km/h w mieście nie pojadę, ale nie jeżdzę też 50km/h... ;)

15. Czy zawsze zwracasz uwagę na znaki?

Staram się, ale na codzień jeżdżę znaną mi trasą, więc raczej nie. Za to na obcych drogach pilnuję przede wszystkim ograniczeń prędkości.

16. Co najbardziej denerwuje cię u innych kierowców?
Dawniej nienawidziłam "rasizmu" - ja mam lepsze auto, więc mogę cię wyprzedzić. Ogólnie nie jestem typem osoby, która dużo trąbi czy przeklina. Nie cierpię osób jeżdżących za wolno, gdy dozwolone jest jechać szybciej, osób najeżdżających na d****. Nie cierpię też, kiedy ktoś łamie przepisy narażając bezpieczeństwo innych kierowców, np. nie zwraca uwagi na jakieś zakazy czy nakazy.

17. Jaką porą roku najbardziej lubisz jeździć autem i dlaczego?
Każdą, jeśli warunki atmosferyczne są sprzyjające ;). Najmniej jednak zimą, bo mam słabe ogrzewanie i często jest ślisko.

18. Jazda w dzień, czy w nocy?
Jako pasażer nocą, jako kierowca - w dzień, jednak komfort jest o wiele lepszy.

19. W czasie upału otwarta szyba czy klimatyzacja?
W starym aucie nie miałam klimy, więc szyba :D. W nowym mam klimatyzację, ale jeszcze nie miałam okazji jej używać, muszę ją dać do odświeżenia.

20. Jaki jest twój wymarzony samochód?
Jak byłam młodsza, marzyłam o terenówce, odkąd poznałam realia miasta, chcę zgrabne, ale "dynamiczne" autko. Mam sentyment do Toyoty Yaris bo na niej się uczyłam i naprawdę ją lubię. Obecnie jednak mam Fiata Bravo (hatchback) i to moje najukochańsze autko do tej pory, cudownie mi się nim jeździ i mogłabym je wymienić po prostu na nowszy rocznik.
Do auta normalnego chętnie przyjęłabym gratis w postaci Smarta, pod moją uczelnią bardzo by się przydał :D.

24 listopada 2013

Wyniki rozdania z Firmoo :)

Miło mi ogłosić, że okulary w rozdaniu z Firmoo wygrywa... MaRuda!


Gratuluję! :) Wkrótce skontaktuje się z Tobą przedstawicielka Firmoo i przekaże wszystkie instrukcje oraz kod rabatowy.

Ponadto, kupon uprawniający do 50% zniżki na okulary Firmoo z serii classic (bez kosztów wysyłki) otrzymują:


braworka
Magdalena M
E.
Natalia D
M.

Wkrótce dostaniecie ode mnie maile z kodem rabatowym :).

18 listopada 2013

Denko 4/2013

Muszę przyznać, że ostatnio zużywanie kosmetyków idzie mi o wiele lepiej, niż ich kupowanie ;). Może to kwestia zmiany priorytetów, kiedy trzeba się powoli samemu utrzymywać, a może po prostu "wyrosłam" z kupowania co popadnie.


Muszę przyznać, że z zawartości swojej toaletki i łazienki jestem zadowolona i rzadko jest tak, że chcę kupić coś w drogerii, a brakuje mi pieniędzy. Kupuję to, czego mi brakuje, co jest potrzebne, a wyjątek od reguły stanowią jedynie lakiery do paznokci, które kupuję wedle zachcianek ;) (ale staram się ograniczać!). Koniec jednak z zachciankowym kupowaniem peelingów, balsamów, maseł, błyszczyków, szminek, cieni do powiek itd. Przyszło samo, bezboleśnie ;). Ewentualnie raz na kilka długich tygodni kupię sobie coś z kolorówki dla przyjemności, tak jak było to np. z Tatuażami Maybelline, ale w takim wypadku czekam na naprawdę fajną promocję.

Tyle na temat moich postępów w ogarnianiu kosmetycznego nadmiaru i drodze w stronę minimalizmu. Czas na kolejne denko!


Balea - szampon do włosów i odżywka z mango i aloesem - ten duet nie przypadł mi do gustu. Zapach mnie nie powalił, szampon był dość rzadki, ale fakt faktem - dobrze mył. Jednak odżywkę zużyłam w bólach, jest dla mnie za mało treściwa i bardzo mało dawała moim włosom, rozpieszczonym solidniejszymi produktami. Wiem, że wiele blogerek duet ten uwielbia, ja jednak z ulgą przyjęłam moment, kiedy w końcu te dwie butelki sięgnęły dna.
PS: Teraz używam duetu kokosowego i jest o niebo lepszy, uwielbiam!

Balea - żele pod prysznic Hawaii Pineapple i Brazil Mango - super na lato, bardzo się z nimi polubiłam, ale cieszę się, że znalazło się miejsce na bardziej otulające zapachy,a letnie owocki idą do kosza. Więcej o żelach tutaj.


Avon - podkład rozświetlająco-antystresowy, odcień Ivory - kupiłam go w styczniu na fajnej promocji, z sentymentu, z myślą o mieszaniu ze zdecydowanie za ciężkim dla mnie Revlonem. Bardzo go lubię, nie wykluczam, że wrócę do niego od czasu do czasu (o ile będę miała dostęp do Avonu). Moja siostra i mama zużyły chyba dziesiątki buteleczek tego produktu, kiedy Avon był dość modny ;).

Hean - baza pod cienie do powiek Stay On - bardzo dobry produkt, lubiłam jej konsystencję i właściwości. Nie dałam rady zużyć jej do końca przed upływem daty ważności (z którego to powodu poszła do kosza). Chętnie kupię ponownie.

Essence - LE Crazy About Colour - lakier do paznokci kupiony wieki temu, to chyba jeden z moich pierwszych lakierów :D. Zrobił się glutowaty i nie cierpiałam go zmywać, bo całe palce farbował na zielono.

Topcoat Seche Vite - ukochany topcoat, zużyłam niemal do dna, dzięki ratowaniu go Seche Restore.


Lady Speed Stick - dezodorant w sztyfcie o zapachu Wild Fresia - jakoś lubię dezodoranty tej marki. Dobrze chronią, ładnie pachną, choć akurat z wersją w sztyfcie się nie polubiłam - sztyft lubił się łamać i kruszyć, poza tym osadzał się strasznie na staniku i bluzkach.

Balea - krem do rąk Beautiful Berries - lekki, całkiem dobrze nawilżający, o cudownym zapachu!

Balea - 1-minutowa kuracja nawilżająca(?) mango i aloes - zdecydowanie lepsza od odżywki, dla mnie to po prostu ulepszona wersja odżywki. Chwila na włosach sprawiała, że były miękkie i lejące.

Cleanic -  rumiankowe chusteczki do higieny intymnej - co tu dużo pisać, bardzo je lubię, nie podrażniają i odświeżają.

Magic Foot Peel - zabieg zrobiłam jeszcze pod koniec sierpnia. Efektami jestem zachwycona, ale sama nie uwieczniłam ich na zdjęciach i na blogu, bo chyba wszystko o tym produkcie zostało już napisane ;). Dołączam się do zachwytów, efekty są genialne! Marzy mi się jeszcze jedna para na przyszłoroczne wakacje, ale cena jest zaporowa, niestety :(. Chyba kupię jakiś tańszy odpowiednik na eBay'u lub Allegro.


AA Wrażliwa Natura, krem pod oczy - bardzo go lubię, ale raczej na lato i na dzień, teraz szukam czegoś treściwszego. Recenzja tutaj.

Lirene, peeling drobnoziarnisty wygładzająco-oczyszczający - świetny peeling, bardzo go polubiłam, recenzja tutaj. Pewnie do niego wrócę.

BeBeauty, płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu - kupiłam go z dużym opóźnieniem, kiedy krążyły pogłoski o jego wycofaniu. Świetny produkt za małe pieniądze, pod koniec opakowania zrobiłam sobie z niego dwufazówkę dolewając oliwki Babydream i w takiej wersji spodobał mi się jeszcze bardziej :D.

BeBeauty, delikatny żel-krem łagodzący do mycia twarzy - kupiłam jako alternatywę dla mojego ukochanego żelu z AA (klik). Miałam napisać recenzję, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać... żel całkiem dobrze mył, nie podrażnił mnie (a akurat żele do mycia podrażniają mnie baaardzo często), ale - no właśnie, jest jedno jak dla mnie duże ALE - jego zapach był dla mnie nie do zniesienia. Bardzo mocny, sztuczny i wcale nie przyjemny, jak dla mnie. Wracam do AA Help.


Facelle, płyn do higieny intymnej Sensitive - zużyłam do zmywania olei z włosów, całkiem dobrze się sprawdził, ale  bardzo przypomina mi po prostu szampon Babydream, więc wróciłam do Babydreama ;)

Isana, kremowy balsam do ciała z olejkiem arganowym - bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, może do niego wrócę (choć pewnie będę wolała testować nowości ;)). Recenzja tutaj.

Woda różana - kupiłam ją dawno temu na Allegro, nawet nie wiem, jakiej jest firmy... Bardzo ją polubiłam, uwielbiam nią tonizować skórę i odświeżać twarz rano. Jak tylko nadarzy się okazja, kupię ponownie.


Luksja, płyny do kąpieli Caramel Waffle i Lemon Pie - uwielbiam, cudowne zapachy, niesamowite umilacze kąpieli :). Niewielka ilość wystarczy do wytworzenia średniej ilości piany (osobiście nie lubię za dużo bąbelków). Na pewno będę do nich wracać! Obecnie używam jagodowej muffinki z tej serii, ale jest wg mnie zdecydowanie gorsza, wafelek karmelowy to faworyt ;)

To by było na tyle, znowu uzbierało się tego dużo, co niezmiernie mnie cieszy :).

14 listopada 2013

Firmoo'we rozdanie - okulary dla Was!

Niedawno pokazywałam Wam moje cudne fioletowe okulary, jakie dostałam od sklepu Firmoo - klik. Z okularów nadal jestem bardzo zadowolona i super mi się je nosi. Przypominam, że każda z Was może kupić swoje pierwsze okulary za darmo, płacąc jedynie za wysyłkę. Wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj.


Dzięki uprzejmości Firmoo jedna dowolna para okularów z linii classic może powędrować do którejś z Was!



Co trzeba zrobić?
1. Musisz być publicznym obserwatorem mojego bloga.
2. Mile widziany lajk na facebooku :)
3. Wybierz okulary z TEJ strony i podaj link do wybranego modelu w komentarzu.
4. Zostaw komentarz według wzoru poniżej:

1. Obserwuję jako:
2. Wybieram okulary: (link)
3. E-mail: 

To wszystko :) Rozdanie trwa do 21 listopada 2013r. do godziny 23:59. Zwycięzca zostanie o wygranej poinformowany mailowo, a wysyłka i wszelkie formalności nastąpią po stronie Firmoo.
PS: Zgłaszać mogą się osoby mieszkające w Polsce oraz w innych krajach, które znajdują się na wysyłkowej liście Firmoo - klik!


Ponadto 5 z Was otrzyma kupon uprawniający do zakupów w Firmoo o 50% taniej, bez ponoszenia kosztów wysyłki! :) (również okulary z serii classic).

Powodzenia!

2 listopada 2013

NOTD: Essie - Butler Please (kobalt idealny)

W sklepie internetowym eZebra  można znaleźć ok. 30 kolorów Essie w świetnej cenie - 9,99zł! Takiej promocji oczywiście nie można się oprzeć, więc niemal od razu po dowiedzeniu się o promocji, złożyłam zamówienie :).


Dylemat był wielki, najchętniej wzięłabym każdy kolor z dostępnych w ofercie, ale tegoroczne stypendium na konto jeszcze nie trafiło, więc trzeba oszczędzać... :D W związku z tym zdecydowałam się na 3 kolory: Where's my chaffeur, Butler please i Virgin Orchid.


Butler Please chodził za mną odkąd tylko zobaczyłam go na zdjęciach promocyjnych (kolor należy do zeszłorocznej zimowej kolekcji). Uwielbiam kobaltowy kolor i nie natrafiłam jeszcze na żaden lakier w dokładnie takim odcieniu. Dlatego, kiedy zobaczyłam, że ten kolor również jest dostępny w świetnej cenie na eZebrze, nie wahałam się ani chwili :).


Lakier posiada słynny, bardzo wygodny, szeroki pędzelek. Jednak aplikacja nie należała do najprzyjemniejszych... Lakier jest dość gęsty i konsystencją przypominał mi nieco zgęstniały "pękacz" Grafitti z Golden Rose. Lakier odrobinę się ciągnął i robił prześwity, na co pomagało jedynie nakładanie go nieco grubszą warstwą.


Co ciekawe, podczas schnięcia, lakier matowiał! Nie miałam szans sprawdzić, jakie dokładnie jest jego finalne wykończenie, ponieważ w obawie o niedoschnięcie 2 grubszych warstw, czym prędzej nałożyłam topcoat Insta-Dri ;). Na szczęście z topcoatem lakier wysechł szybko i bezproblemowo, później nie zrobiły się żadne odciski ani nic podobnego. Jedynie na 2 paznokciach pojawiły się bąbelki, ale to wina topcoatu, a nie lakieru - nie za bardzo lubię się z Insta-Dri. Dlatego też zakryłam zbąbelkowany topcoat innym topcoatem - Hello Holo z Essence ;).


Kolor, zgodnie z oczekiwaniami, to cudowny, bardzo głęboki odcień kobaltu. Mimo, że sceptycznie podchodzę do większości niebieskich odcieni na paznokciach (poza błękitem i mocnym granatem), ten mi się szalenie spodobał. Na nieco krótszych paznokciach (nie wierzę, że to piszę, jestem fanką długich migdałków :D) wygląda świetnie. Bardzo pasuje mi do rockowego stylu ;).


Trwałość zwykle u Essie  jest bardzo dobra, ale ten lakier trzymał się u mnie nieco krócej niż inne kolory (ok. 2 dni krócej, w sumie wytrzymał 4 dni). Mimo nie najlepszej aplikacji, kolor tak szalenie mi się podoba, że nie żałuję zakupu :).