W wiosennej paczce od Rossmanna przywędrował m.in. peeling pod prysznic Alterry pomarańcza i cukier trzcinowy. Mocno się ucieszyłam, bo moje obecne peelingi mi się kończyły, ale niestety ten peeling zawiódł moje nadzieje...
Zacznijmy od tego, że to raczej nie jest peeling. Jak dobrze określiła, chyba Idalia, kosmetyk ma konsystencję na wpół zastygniętej galaretki koloru półprzeźroczysto-pomarańczowego. I ma w sobie zatopione drobinki cukru, jednak jest to raczej cukier drobnoziarnisty, którego dosłownie trzeba szukać w tej galaretce... Podczas rozprowadzania kosmetyku na skórze, czuć jedynie, że coś tam jest, ale to właściwie w ogóle nie peelinguje, a jedynie lekko łaskocze...
Może to indywidualne preferencje, ale ja od peelingów oczekuję zdzierania a'la gąbka Syrena - mocnego, intensywnego, po którym skóra jest lekko, zdrowo zaróżowiona. Przy Alterrze osiągnięcie takiego efektu jest niestety niemożliwe...
Co do zapachu, jest on specyficzny i jak dla mnie niestety, nie pomarańczowo-orzeźwiający. Chyba czuję tutaj nuty kwiatu pomarańczy, ale nie samych cytrusów. Zapach przyjemny, ale nie powala. Co do spraw "technicznych" - tubka jest ładna i poręczna, mieści 200ml produktu i kosztuje 8,99zł.
Na powyższym zdjęciu widać, a właściwie nie-widać żadnych drobinek... Trzeba ich niestety szukać z lupą. Produkt dobrze myje i fajnie odświeża, lubię go używać po bieganiu, ale raczej czekam aż mi się skończy, niż stosuję go z przyjemnością... Dla mnie to po prostu żel pod prysznic.
Podsumowując, ja się niestety zawiodłam, podobnie jak wszystkie inne fanki mocnego zdzierania. Dla mnie ten produkt to przeciętny żel pod prysznic, a nie peeling.
A to niespodzianka, szkoda, że nie zdziera, ja też lubię trochę mocniejsze zdzieranie, a to wygląda jak po prostu żel peelingujący to twarzy, bo też mają takie mini ziarenka których trzeba szukać :)
OdpowiedzUsuńNawet niektóre żele peelingujące do twarzy zdzierają lepiej ;)
UsuńDziewczyny mocno narzekają na ten pseudo zdzierak. Dobrze, że można go przynajmniej zużyć jako żel po prysznic...
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej się nie zmarnuje, ale szkoda, bo w sumie poza peelingami Joanny mało firm ma dość dobre żelo-peelingi. Nie zawsze chce mi się bawić w porządny peeling z długim masażem i chciałabym mieć produkt, którym mogę się umyć i przy okazji lekko wypeelingować, a ten niestety taki nie jest...
UsuńJeżeli chodzi o Alterrę to stosuję tylko kosmetyki do włosów :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie jakoś te kosmetyki do włosów nie przypadły w 100% do gustu, choć nie są złe... Moje włosy chyba jednak wolą szampony z SLS/SLeS ;) Ale wstyd przyznać, nie testowałam jeszcze ich masek i odżywek, muszę to nadrobić! Za to wielce uwielbiam olejek migdał i papaja :)
Usuńno rzeczywiście peeling bez drobinek haha ;D
OdpowiedzUsuńMały paradoksik... :P
UsuńSzkoda ;/ Chociaż od początku jakoś nieufnie spoglądałam w jego kierunku :P
OdpowiedzUsuńJa lubię Alterrę i peelingi, więc miałam wobec niego spore nadzieje, no ale cóż, trudno :P
UsuńKiedyś miałam ochotę go kupić i po Twojej recenzji cieszę się, że zrezygnowałam z tego pomysłu.
OdpowiedzUsuńNo niestety, produkt mocno rozczarowuje, bo peelingiem na pewno nie jest :P
UsuńOj to już wiem, żeby go nie kupować.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie polecam...
UsuńJuż wcześniej słyszałam, że ciężko go nazwać w ogóle peelingiem :)
OdpowiedzUsuńOj ciężko, zdecydowanie... ;)
UsuńGdybym go kupiła, byłabym bardzo rozczarowana, bo lubię cukrowe zdzieraki.
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego cieszę się, że dostałam go do testów i uniknęłam zbędnego wydawania pieniędzy :P Póki co mam cukrowy peeling z Perfecty i to zupełnie inna bajka, bardzo go lubię :)
Usuńszkoda, miałam ochotę na ten " peeling " a teraz juz wiem, że go nie kupię.
OdpowiedzUsuńNo niestety, peeling to to nie jest ;)
Usuńtaki sobie żel
OdpowiedzUsuńDokładnie...
UsuńNajlepszy zdzierak i mój ulubiony peeling w jednym to domowy peeling kawowy! Koszt zerowy (kawę piję codziennie, więc materiału pod dostatkiem ;) do tego troszkę cynamonu i oliwki dzidziusiowej) i super efekty dla skóry! Odkąd wypróbowałam, nie kupiłam żadnego w sklepie. Polecam!
OdpowiedzUsuńAch, wiem, wiem, tyle już zachwytów pod adresem peelingu kawowego czytałam... wstyd przyznać, bo sama robiłam sobie dopiero raz, ale fakt, nie ma sobie równych :) Muszę w końcu poprosić rodziców, żeby mi odkładali fusy, bo oni parzą sobie codziennie kawę, więc faktycznie - materiału miałabym pod dostatkiem :) Dziękuję za przypomnienie!
UsuńPomylili jego nazwę,zamiast peeling do ciała,powinien nosić nazwę żel z drobinkami peelingującymi...
OdpowiedzUsuńDokładnie, choć ja bym się nawet obawiała określenia "drobinki peelingujące"... może po prostu "drobinki"...
UsuńJa uwielbiam ostrą gąbkę w ramach peelingu:)
OdpowiedzUsuńJa też, Syrena to u mnie standard, ale klasyczne peelingi poza tym też bardzo lubię :)
UsuńSzkoda, jak już sięgam po peeling to ma zdzierać, a nie smyrać ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie!
Usuńja też lubię mocne zdzieraki, także ten odpada. W kosmetykach Alterry drażni mnie jeszcze to, że większość z nich ma podobny zapach, który już mi się przejadł ;)
OdpowiedzUsuńFakt, te nuty zapachowe dość notorycznie się powtarzają... Ja teraz najczęściej używam olejku migdał-papaja i on na szczęście ma swój zapach, który nie powtarza się zbytnio w innych produktach.
UsuńMam dokładnie takie same odczucia odnośnie tego produktu :-(
OdpowiedzUsuńJak chyba większość użytkowniczek, niestety...
UsuńSzkoda, że nijaki, bo chciałam go wypróbować:)
OdpowiedzUsuńOj, moim zdaniem nie warto, przynajmniej jeśli szukasz peelingu - to jest bardziej żel pod prysznic :P
UsuńMiałam wersję tą z żurawiną i okazała się strasznym bublem;/
OdpowiedzUsuńNo niestety, peelingów Alterra za dobrych chyba nie robi...
Usuńmiałam na niego chętkę ale jak tak czytam to chyba dobrze że go nie wzięłam bo bym się zawiodła gdyż ja uwielbiam ostre ścieranie
OdpowiedzUsuńOj, on zdecydowanie nie jest ostrym zdzierakiem, więc dobrze, że go nie kupiłaś.
Usuń