27 grudnia 2011

TAG Motyle 2011

Jakiś czas temu otrzymałam od Motylicy zaproszenie do taga, jednak ostatnio cierpię na chroniczy brak czasu (brak, jak brak - najpierw przygotowywałam się do świąt, a potem cały czas wolny zajmowało mi leniuchowanie, i to tak skrajne, że nawet na bloga czasu zabrakło :D). Ale teraz postanowiłam się wziąść do roboty, bo rok 2011 powolutku zmierza ku końcowi... Z powodu braku zdjęć niektórych produktów (zapomniałam je zrobić, a teraz już jestem u Lubego), pozwoliłam sobie zamieścić zdjęcia ze stron producentów ;).



Zasady:
1. Wstaw obrazek.
2. Napisz, od kogo otrzymałaś/łeś zaproszenie do zabawy.
3. Wyznacz po jednym produkcie (poza punktem 10.) w każdej kategorii.
4. Nominuj maksymalnie 5 osób.

1. Primus inter pares, czyli odkrycie roku.
Bardzo trudna decyzja i w sumie ciężko mi wybrać jakiś konkretny produkt... Ogólnie rzecz biorąc totalnie pochłonęła mnie Essencomania i kupiłam mnóstwo świetnych produktów tej firmy. Pierwsze miejsce przyznam więc żelowemu eyelinerowi do oczu Essence. Posiadam dwa, jeden czarny, drugi fioletowy i niedługo będziecie mogły zobaczyć ich recenzję na blogu. Również "dzięki" temu produktowi wpadłam w kreskomanię ;).
Źródło: http://www.essence.eu/pl/produkty/oczy/eyeliner/liner-w-zelu-gel-eyeliner.html

2. Zatrzepocz piórkami, czyli tusz do rzęs.
Przetestowałam w tym roku mnóstwo tuszy do rzęs. Obecnie, pierwszy raz w życiu, w mojej kosmetyczce leży kilka napoczętnych tuszy - zawsze miałam tak, że dopiero jak zużyłam jeden, dokupowałam drugi, a tym razem padłam ofiarą wielu fajnych promocji ;). To miejsce przyznaję tuszowi, który niestety nie jest mój, ale podkradałam go Siostrze, i wiem, że daje naprawdę spektakularny efekt. Proszę państwa, oto L'oreal Volume Million Lashes Extra Black.
Źródło: http://www.nokaut.pl/szukaj/tusze-do-rzes/loreal-paris-mascara-volume-million-lashes-black-9ml-w-tusz-do-rzes-odcien-black.html


3. Zabawa z kolorami, czyli kosmetyk do powiek.
 Nie wiem, czy można podpiąć ten kosmetyk pod tą kategorię, ale pośrednio chodzi też o zabawę z kolorami ;) W tym roku odkryłam porodukt, jakim jest baza pod cienie. Stosowałam do tej pory jedynie jedną, Joko Virtual i bardzo ją lubię, choć wiem, że niedługo na pewno przetestuję inne. Możecie o niej przeczytać tutaj.



4. Na tapecie, czyli podkłady, korektory, rozświetlacze, róże, bronzery.
Nie będę się długo rozpisywać, moim hitem w tej kategorii jest róż w musie firmy Essence, z TE Ballerina Backstage. Możecie o nim poczytać tutaj.


5. Patrz mi na usta, czyli mazidełka do ust.
Tutaj także nie mam wątpliwości. To mój pierwszy zużyty do dna błyszczyk, dający świetny efekt na ustach, nawilżający, tani, wydajny i w dodatku posiadający piękny budyniowy zapach... Chodzi o błyszczyk do ust XXXL Nudes w odcieniu 01 pure beauty, oczywiście od Essence.

Źródło: http://www.essence.eu/pl/produkty/usta/blyszczyk/blyszczyk-xxxl-nudes-lipgloss.html

6. Pokaż swoją twarz, czyli kosmetyk do pielęgnacji twarzy.
Idealnego kremu do twarzy nieustannie szukam, bo ostatnio mam przesuszoną skórę i właściwie żaden z wypróbowanych przeze mnie kremów sobie z tym nie radzi... Znalazłam jednak idealne rozwiązanie na moje przesuszające się niekiedy powieki i wrażliwe oczy -  nawilżająco - rozjaśniający krem pod oczy z serii AA Wrażliwa Natura. Naprawdę cudo!
Źródło: http://aawrazliwanatura.pl/wrazliwa/20/produkt-3.html


7. Chodź, pomaluj mój świat, czyli lakier do paznokci.
Ostatnio prawie całkowicie zrezygnowałam z malowania paznokci na rzecz odżywki Eveline. Ostatnio moje paznokcie niestety przegrały w boju z przygotowaniami przedświątecznymi i musiałam je spiłować do zera, więc na razie o lakierach muszę znów zapomnieć :( Ciężko mi przyznać nagrodę w tej kategorii, więc na przekór przyznam ją właśnie cudownej odżywce Eveline Nail Therapy Professional - odżywka wzmacniająca z diamentami.
Źródło: http://eveline.eu/product/id/1590.ODŻYWKA_WZMACNIAJĄCA_Z_DIAMENTAMI.html


8. Kwiaty we włosach, czyli kosmetyk do włosów.
Odkryciem roku w tej kategorii, zarówno moim jak i mojej Mamy jest mgiełka chroniąca włosy przed działaniem wysokiej temperatury marki Marion, z serii termoochrona. Jest po prostu świetna, tania, ładnie pachnie i przede wszystkim bardzo dobrze chroni włosy przed gorącą temperaturą, nie obciążając ich ani trochę!

Źródło: http://www.marionkosmetyki.pl/oferta/produkty-do-wlosow/pielegnacja/inne/mgielka-chroniaca-wlosy-przed-dzialaniem-wysokiej-temperatury.html

9. Coś dla ciała, czyli kosmetyk pielęgnacyjny do ciała.
Przetestowałam wiele balsamów do ciała, jednak niezmiennie moim faworytem pozostaje masło do ciała karmel & cynamon firmy Farmona, z serii Tutti Frutti. Możecie o nim poczytać tutaj.

10. Coś dla ducha, czyli wybrana przez nas kategoria niekosmetyczna.
 W tej kategorii pierwsze miejsce przyznaję mojemu Lubemu, który jest dla mnie "czymś dla ducha" już ponad 3 lata i za co bardzo mu dziękuję :) 



Do TAGa nominuję 3 blogerki, a mianowicie:
 Bellę
Orlicę
Em
Zapraszam także wszystkie pozostałe blogerki, które są chętne do zabawy :)

25 grudnia 2011

Wyniki rozdania!

Wczoraj o północy zakończyło się moje pierwsze rozdanie :). Dzięki systematycznemu zapisywaniu losów, dzisiaj mogłam od razu przystąpić do losowania. Najpierw jednak mam kilka uwag:
  • Do rozdania zgłosiło się 90 osób.
  • W sumie zdobyłyście 295 losów.
  • Liczba obserwatorów mojego bloga w czasie trwania rozdania zwiększyła się prawie dwukrotnie - ze 100-kilku na 199 obserwatorów! :)
  • Wiele z dziewczyn niestety nie spełniało podstawowego warunku, jakim było publiczne obserwowanie bloga. Tym razem zwracałam Wam uwagę na ten fakt na Waszych blogach, bo wiem, że blogspot czasami szwankuje w tej kwestii, jednak na przyszłość proszę Was o dokładne sprawdzanie swoich zgłoszeń i warunków uczestnictwa, albowiem nie będę się "upominać"  następnym razem.
  • Jedna z uczestniczek zgłosiła do rozdania bloga, który łamał warunku regulaminu - był to blog dotyczący jedynie rozdań.
A teraz już przechodzę do najprzyjemniejszej części, czyli wyniki same w sobie :) Ogłaszam, iż moje pierwsze rozdanie wygrała...


Gratuluję! Przypominam, że na maila z danymi adresowymi czekam 72 godziny, czyli 3 dni :) Maila z informacją o wygranej już wysyłam.

Dziękuję wszystkim za udział i życzę powodzenia w kolejnych rozdaniach!

23 grudnia 2011

Życzenia + Podsumowanie serii "Czerwień w każdej postaci"

Od poniedziałku obiecuję sobie dodać notkę, podsumowującą serię Czerwień w każdej postaci, jednak przedświąteczna gorączka mi na to nie pozwala... Totalnie pochłonęły mnie przedświąteczne spotkania z przyjaciółkami, sprzątanie i najbardziej przeze mnie uwielbiane pieczenie... ;) Zamiast oficjalnego podsumowania, wobec tego odsyłam Was do taga, pod którym możecie znaleźć wszystkie posty z tej serii:

Poza tym, a raczej przede wszystkim, chcę życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze z okazji nadchodzących Świąt i zbliżającego się wielkimi krokami Nowego Roku! Dużo ciepła i spokoju, chwili, która zarezerwowana będzie tylko dla Was i Waszych bliskich. Zero kłótni i sprzeczek, za to dużo szczęścia i uśmiechu. Niech nowy rok przyniesie Wam jeszcze więcej szczęścia, niż poprzedni.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego!

Źródło: http://christmas.pinger.pl/m/8600268

PS: Mimo szczerych chęci, nie wiem, czy w tym roku uda mi się opublikować jeszcze jakieś posty... Postaram się, ale zaraz po świętach wyjeżdżam do Lubego aż do Nowego Roku, więc może zdarzyć się, że braknie mi po prostu czasu na przesiadywanie na komputerze ;)

19 grudnia 2011

Rozdanie: przypomienie

Przypominam Wam, że do 24 grudnia możecie się zgłaszać do udziału w moim rozdaniu :).
Wszystkie osoby, które są chętne, a jeszcze się nie zgłosiły, zapraszam do udziału!
Link do notki, gdzie znajdziecie szczegóły oraz gdzie należy się zgłaszać, znajduje się poniżej:



18 grudnia 2011

TAG lakieromaniaczki

Na kilku blogach zauważyłam bardzo fajny tag lakieromaniaczek i nie mogłam sobie odmówić przyjemności zrobienia go :) Co prawda ostatnio maluję paznokcie nieco rzadziej (ciągle któryś mi się łamie i muszę je skracać, a nie lubię krótkich pomalowanych paznokci... :( ), ale moja kolekcja lakierów chyba powoli dobija 50-tki, więc czuję się upoważniona ;)



1.Ulubiona marka lakierów
2.Lakiery brokatowe czy kremowe?
3.OPI,China Glaze czy Essie?
4.Jak często zmieniasz kolor lakieru do paznokci?
5.Jaki jest Twój ulubiony kolor?
6.Ciemne czy jasne pazurki?
7.Co masz aktualnie na paznokciach?
8.Czy lubisz matowe wykończenie?
9.Czy jesteś fanką frenchu?
10.Ulubiony zimowy kolor?
11.Za lakierami jakiej marki szczególnie nie przepadasz?
12.Czy używasz lakieru nawierzchniowego?Jaki jest Twój ulubiony?
13.Jakiego koloru lakieru nigdy (lub prawie nigdy) nie nosisz?
14.Czy używasz preparatów podkładowych?Jakie sprawdziły się najlepiej?
15.Ulubione wykończenie lakieru?
16.Wzorki czy prosty,monochromatyczny manicure?
17.Czy lubisz pękające lakiery (kraki ;) )?
18.Jakie lakiery znajdują się aktualnie na Twojej wishliście?
19.Jaki lakier kupiłaś ostatnio?
20.Lubisz dostawać lakiery w prezencie czy kupować je sama?
21.Kiedy zaczęłaś malować paznokcie?

1. Mam tylko jeden lakier z tej firmy, ale uważam go za genilany, więc zaszczytne miejsce ulubionej marki  przyznaję Delii, lakierom z serii Coral Prosilk.
2. I takie i takie, choć ostatnio mam zdecydowanie większe skłonności do stosowania lakierów brokatowych.
3. Wstyd, nie mam lakieru z żadnej z tych marek. Jednak oglądając swatche chyba najbardziej zachwycam się OPI.
4. To zależy, ale przeważnie co 2-3 dni.
5. Na paznokciach srebrny, ogólnie fioletowy :)
6. Dawniej zdecydowanie wolałam ciemne, obecnie lubię i takie i takie, ale nadal mam tendencję do używania ciemnych kolorów.
7. Aktualnie odżywkę diamentową Eveline, ale jeszcze wczoraj był to My Secret 153 Berry Lea oraz Essence Nail Art Twins 08 Troy, cudowne połączenie, polceam! (Ciemny fiolet i fioletowo-srebrno-niebieski brokat).
8. Lubię, nawet bardzo.
9. Bardzo mi się podoba u innych, ale sama noszę go szalenie rzadko.
10. Trudny wybór... Ciemnobrązowy lub srebrny. Ale raczej nie dzielę lakierów na zimowe i wiosenne ;)
11. Nie mam żadnej "znienawidzonej" marki... Chyba żaden lakier do paznokci nie zawiódł mnie jakoś wyjątkowo.
12. Używam, ale nie mam swojego faworyta. Obecnie stosuję Essence Nail Sealing Top Coat i jestem z niego całkiem zadowolona. Wcześniej używałam Joko 3w1 i też spisywał się nieźle.
13. Kremowego czarnego, bo z drobinkami już mi się zdarza.
14. Tak. Dawniej stosowałam wspomniane już Joko 3w1 i bardzo je lubiłam, obecnie używam diamentowej odżywki Eveline i chyba przy niej pozostanę.
15. Chyba foil, choć nie znam się nad tym jakoś bardzo dobrze ;).
16. Wzorki, choć najczęściej ze względu na lenistwo noszę monochromatyczny.
17. Lubię, ale mam tylko jeden i nie stosuję go jakoś wyjątkowo często.
18. Zapraszam do zakładki "Wishlist" widniejącej u góry bloga ;).
19. Ostatnio kupiony to Gold Old Buffy i Breaking The Dawn, Essence, TE Vampire's Love.
20. Lubię i tak, i tak.
21. Pamiętam pierwsze próby manicure w trzeciej klasie gimnazjum. W liceum nie malowałam paznokci za często, regularnie i namiętnie maluję paznokcie od jakiegoś 1,5 roku.

Do zabawy zapraszam wszystkie chętne :)

17 grudnia 2011

Inglot - Masło do rąk i paznokci olive & cupuacu

Przyznam szczerze, że dopiero trzy tygodnie temu, przy okazji zakupu cienia i paletki, o których pisałam w poprzednim poście, dokonałam swoich pierwszych w życiu zakupów w Inglocie. Teraz już wiem, że będę tam częściej zaglądać ;) Obsługa pozytywnie mnie zaskoczyła. Do zakupów pani zaproponowała mi mini masełko do rąk i paznokci za 2zł, a jako że ostatnio mam totalnego bziuma na punkcie dbania o paznokcie i skórki, skusiłam się na ten mini produkt.


Nie wiem, czy jest to tylko promocyjna próbka, czy produkt dostępny w stałej ofercie. Wiem, że w stałej ofercie jest masło do rąk i paznokci w tubce, ale kosztuje ok. 20zł i nie wiem czy jest warte swojej ceny. To maleństwo otrzymujemy w malutkim słoiczku wykonanym z przeźroczystego plastiku. Jest wysokie na jakieś 2cm i ma średnicę odrobinę większą od pięciozłotówki. Mieści się w nim 3,5g produktu. Zdecydowanym minusem jest trudność wydobycia masełka z opakowania. Ja obecnie mam raczej krótkie paznokcie, a i z nimi nabieranie produktu to problem, nie wyobrażam sobie jak z masełka korzystają dziewczyny o naprawdę długich paznokciach.


Masełko na samym początku użytkowania miało dość mocno zbitą konsystencję, jednak z czasem zrobiło się faktycznie masełkowate i łatwo je wydobyć i rozsmarować. Ja stosuję je jedynie do skórek (i paznokci, kiedy nie mam pomalowanyych) i sprawdza się całkiem dobrze. Nawilża, ale nie jest to jakiś bardzo długotrwały efekt. Mimo to uważam, że to całkiem fajny produkt, dobra alternatywa dla olejku rycynowego, który paćka wszystko dookoła (przynajmniej tak jest w moim przypadku :P). Masełko zostaje na miejscu i nie spływa po palcach. Skórki i paznokcie są odżywione i dobrze wyglądają.


To, co nie podoba mi się w produkcie to zapach. Nie potrafię go opisać, ale po prostu jest brzydki. Co prawda czuć go tylko, gdy specjalnie powąchamy masełko, ale jednak to nieco przeszkadza. Poza tym wydajność produktu jest bardzo kiepska, ale koniec końców to opakowanie-miniaturka. Przy stosowaniu codziennie kilka razy dziennie, produkt skończył mi się po 2 tygodniach.

Co: Inglot, Masło do rąk i paznokci z oliwą i cupuacu
Ile: 3,5 g / 2 zł
Jak: 7/10

14 grudnia 2011

TAG - Ready for Christmas

W radiu coraz częściej rozbrzmiewają piosenki takie jak "Let it snow" czy "All I want for Christmas is you", więc teraz już uważam, że taki TAG jest jak najbardziej na miejscu :) W końcu do Wigilii już niecałe 2 tygodnie!
Poczułam się otagowana przez Agatę :)


Źródło: http://christmas.pinger.pl/m/8600268


Ulubiony świąteczny film: Co roku oglądamy inne filmy, ale jest kilka takich, które kojarzą mi się ze świętami... Z pewnością są to niektóre bajki Disneya, takie jak "Zakochany Kundel" czy "Piękna i Bestia".  Zdecydowanie są to filmy familijne.

Ulubiony świąteczny kolor: Złoty, butelkowy zielony i czerwony - klasycznie. Nie mogę zdecydować się na jeden.

Ubierasz się odświętnie czy spędzasz święta w piżamie? Odświętnie. W Wigilię do wieczora jestem raczej w ubraniu "roboczym" - jeszcze sprzątamy, pieczemy, dekorujemy. Za to kolacja jest już w pełni świąteczna, w odświętnych ubraniach. W pozostałe dni świąt ubieram się ładnie, ale ciepło i wygodnie.

Jeśli w tym roku mógłbyś/mogłabyś dać prezent jednej osobie to kto by to był? Nie wyobrażam sobie podarowania tylko jednego prezentu. Kupuję przeważnie dla wszystkich bliskich i to po kilka drobiazgów :).

Otwierasz prezenty w Wigilię czy świąteczny poranek? Wigilia! Odkąd pamiętam prezenty przynosił Aniołek zaraz po kolacji wigilijnej. Odkąd dorosłam na tyle, że wiedziałam, że Aniołek = Rodzice, prezenty kładziemy pod choinką przed kolacją, a po zjedzeniu kolacji (przed deserem) najmłodszy członek rodziny (czyli ja, bo Wigilię spędzamy w małym gronie moich rodziców, Siostry i czasami Babci /choć w tym roku może do stolu dołączy mój Luby :)/) rozdaje prezenty, a następnie są one odpakowywane przy świątecznym stole.

Czy kiedykolwiek zbudowałeś/zbudowałaś dom z piernika? Niestety nie, muszę się przyznać, że pierniczki w ogóle po raz pierwszy upiekłam dopiero rok temu! Okazały się przepyszne i w tym roku też na pewno je upiekę, ale żadnych chatek nie będzie ;).

Co lubisz robić podczas przerwy świątecznej? Nic! Cudowną rozkosz daje mi niemyślenie o problemach, studiach itp. Lubię się wysypiać, oglądać filmy, jeść i wszystko inne, na co normalnie może braknąć czasu. Bardzo lubię spacery, kiedy śnieg skrzypi pod nogami, a na dworze robi się już ciemno. Raz w Boże Narodzenie wybrałam się z Siostrą na przejażdżkę konną po lesie i było cudownie :)

Jakieś świąteczne życzenia? Sobie i innym życzę, abyśmy zawsze byli otoczeni ludźmi, których kochamy i którzy nas kochają. Aby nie brakło dla nich i dla nas zdrowia i chwili spokoju w ciągu każdego, nawet najbardziej zabieganego dnia.

Ulubiony bożonarodzeniowy zapach? Wanilia, czekolada, przyprawy korzenne, grzane czerwone wino, pomarańcze z goździkami.

Ulubione świąteczne jedzenie: Łosoś! Może to dziwne, ale nie jadam karpia. Dawniej jadałam na kolację wigilijną mintaja, ale od kilku lat Wigilia oznacza dla mnie cudownego, pysznego łososia, na którego nie pozwalam sobie właściwie nigdy poza tym jednym, wyjątkowym dniem ;).

Do tagowania zapraszam wszystkie chętne blogerki! :)

12 grudnia 2011

Czerwień w każdej postaci - Essence - TE Vampire's Love - Lipstain 02 True Love

Dzisiaj przedostatni już post z cyklu Czerwień w każdej postaci (klik). Dzięki uprzejmości pewnej wizażanki udało mi się odkupić od niej czerwony lipstain marki Essence, z edycji limitowanej True Love, którego nie udało mi się zakupić osobiście.


Lipstain dostajemy w opakowaniu, które wyglądem przypomina standardowe błyszczyki - ciemna, nieprzeźroczysta tubka z aplikatorem w postaci gąbeczki, jaką zwykle mamy w błyszczykach. Taka forma aplikatora jest bardzo wygodna w użyciu jeśli chodzi o produkt, choć moim zdaniem wymaga trochę wprawy w aplikacji - jednak to kwestia formuły produktu, a nie opakowania.




Błyszczyk ma płynną formułę, ale nie za bardzo lejącą. Jednak aplikacja wymaga dość dużego skupienia i wprawionej ręki, przynajmniej w moim mniemaniu ;) Lipstain w momencie lekko barwi usta (a po kilku sekundach już na dłuższy czas), więc ciężko tutaj o poprawki i "dopieszczanie". Ja sama aplikuję go jak najstaranniej na obwodzie ust, a potem wypełniam środek niezbyt dużą ilością i zaciskam usta, aby rozprowadzić farbkę na ich powierzchni. Po kilkunastu sekundach lipstain zasycha, zostawiając na ustach bardzo intensywny kolor. Według mnie nia ma on matowego wykończenia (a błyszczącego tym bardziej nie) - wygląda po prostu jakby nasze usta miały baaardzo intensywny kolor z natury i nie były niczym pokryte. Zapach ciężko mi sprecyzować, po odkręceniu tubki jest taki szminkowo-owocowy, ale na ustach go nie czuć.




Kolor, jaki posiadam to 02 True Love. Jest to przepiękny, głęboki róż/czerwień, nieco malinowa. Trwałość jest imponująca. Tak jak pisałam, po kilkunastu sekundach pigment jakby wnika w strukturę ust i ścieranie go nic nie da. Wiadomo, kolor będzie nieco słabszy, ale nie zniknie tak łatwo z naszych ust ;) W czasie jedzenia czy picia kolor stopniowo znika z warg (trzeba uważać, ponieważ przy konturze ust nadal jest intensywny i może to dawać nieco brzydki efekt ust obrysowanych konturówką). Warto też dodać, że zaschnięty lipstain nie zostawia śladów na niczym (i nikim, co bardzo ucieszyło mojego Lubego ;) ). Efekt, jaki lipstain daje na ustach mnie zachwyca, jednak niestety nieco wysusza mi usta i mam potrzebę ciągłego ich oblizywania (lub po prostu nałożenia balsamu). Ale dla tego koloru warto pocierpieć ;)

Co: Essence, TE Vampire's Love, Lipstain 02 True Love
Ile: 8,5 ml / 8,99 zł
Jak: 8,5/10

9 grudnia 2011

Moja pierwsza paletka - Inglot & Kobo

Od dłuższego czasu marzyła mi się pierwsza, własnoręcznie skomponowana paletka Inglota. Paletkę w końcu posiadam, na razie jedynie na 5 wkładów, ale inglotowska jest tylko w 1/5 (lub 1/3 biorąc za produkt Inglota paletkę samą w sobie ;) ). Przez Sabbathę, która na swoim blogu zaczęła prezentować cienie Kobo, stwierdziłam, że muszę zdobyć kilka odcieni i w ten sposób Inglot zszedł na dalszy plan ;)



Na początku chciałabym napisać ogólnie o cieniach, ponieważ mimo różnych kolorów, wszystkie cienie Kobo zachowują się w ten sam sposób.
  • Kobo - Wiem, że nie wszystkim odpowiada formuła cieni. Niektórzy określają ją jako "woskową", inni jako "mokrą" - zgadzam się z obydwoma określeniami i taka formuła właśnie mi się podoba ;) Wydaje mi się, że dzięki niej otrzymujemy naprawdę intesywny kolor nawet bez użycia bazy. Pigmentacja jest zachwycająca. Niektóre z nich ciężko nabrać pędzelkiem, ale wystarczy dobór odpowiedniego - sztywny i nieco bardziej twardy pędzelek bez problemu aplikuje cienie na powiekę. Cienie łatwo się blendują i dobrze ze sobą łączą. Testowałam je na bazie Virtual i tak utrzymują się nienaruszone od nałożenia do zmycia. Dobrze współpracują także przy robieniu kreski płynem do pigmentów Kobo. Cienie kosztują 13,99zł za wkład. Dostępne jedynie w Drogeriach Natura.
  • Inglot - Póki co posiadam tylko jeden cień z tej firmy (plus dwa "starej daty", kupiła je moja siostra chyba jeszcze zanim powstał Freedom System ;) ) i jestem bardzo zadowolona. Inglot oczywiście zachwyca swoim ogromnym wyborem kolorów i z pewnością jeszcze wrócę tam po kolejne smakowite cienie ;). A przechodząc do konkretów - cień ma "zwykłą" formułę, bardziej suchą w porównaniu do Kobo. Świetnie się aplikuje za pomocą każdego pędzelka, kolor jest intensywny i mocno napigmentowany, ale jednak nie aż tak jak w przypadku Kobo - chyba że nieco dłużej popracujemy i nałożymy grubszą warstwę cienia. Na bazie utrzymuje się cały dzień, świetnie się blenduje. Cena za wkład -10zł.



Teraz trochę więcej na temat każdego koloru z osobna. Muszę przyznać, że każdy mnie zachwyca i wydaje mi się, że udało mi się skomponować paletkę w ten sposób, że każdy kolor pasuje do każdego :)
  • Kobo - Fashion - 214 Forest Green - Cień ma kolor głębokiej, nieco butelkowej zieleni, jakby nieco przełamanej też czernią. Wspaniale prezentuje się na powiece, szczególnie w towarzystwie fioletów. 

  • Inglot - Pearl - 428 - Cień wypatrzyłam we wspaniałej kolekcji inglotowskich cieni, jaką prezentowała na swoim blogu Just - tylko popatrzcie na tą kolekcję! -> klik. To głęboki odcień granatu, mocno zblendowany daje grafitowo-granatową poświatę, za to nałożony w większej ilości prezentuje się intensywniej - kojarzy mi się z nocnym niebem albo atramentem. W rzeczywistości jest nieco ciemniejszy niż na swatchach poniżej.


  • Kobo - Fashion - 210 Blueberry Violet - To mój pierwszy wkład, zakupiony jeszcze w wakacje. Wspominałam o nim w tym poście, gdzie możecie zobaczyć, jak cień prezentuje się w słońcu. Cudowny kolor, coś między jagodą a lawendą. Niedawno połączyłam go z kobaltowym cieniem od Hean (klik) - kolor, jaki razem stworzyły był oszałamiający. Jako fanka fioletów jestem z tego cienia niezmiernie zadowolona, nie spotkałam się z takim nigdzie poza Kobo :).

  • Kobo - Fashion - 205 Golden Rose - Klasyk, klasyk, klasyk, co tu dużo mówić ;) Pewnie wiele z Was ma ten cień w swojej kolekcji. Jest to delikatny róż, który w zależności od kąta padania światła mieni się na złoto - momentami wygląda na czysty róż, momentami na czyste złoto. Jest tak śliczny, że nie mam póki co serca łączyć go z innymi kolorami i przeważnie noszę go solo na powiece, dodając czarną kreskę. Cieszę się, że w końcu go kupiłam - teraz już rozumiem, czemu jest takim hitem wśród blogerek!


  • Kobo - Mono - 114 Aubergine - Jak sama nazwa wskazuje, cień ma kolor oberżynowy ;) W ogóle wszystkie nazwy cieni Kobo moim zdaniem idealnie pasują do kolorów. Jest to jedyny matowy cień w tej paletce, szczerze powiedziawszy nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby nie Sabbatha i ten makijaż. Połączenie zieleni i tej głębokiej oberżyny mnie oczarowało i stwierdziłam, że przecież takiego fioletu w swojej kolekcji nie mam, więc musiałam go kupić ;). Wczoraj testowałam go w połączeniu z Forest Green i to połączenie wygląda fantastycznie :).

I jak, wypatrzyłyście coś dla siebie? :) Ja z ręką na sercu mogę polecić wszystkie te cienie, kolory są przepiękne, a zarówno z cieniami Kobo jak i Inglota pracuje się super, makijaż jest czystą przyjemnością.

Życzę Wam miłego weekendu, a ja sama za dwie godziny rozpocznę błogie weekendowe leniuchowanie, świętując z Lubym naszą trzecią rocznicę :).

5 grudnia 2011

Czerwień w każdej postaci - Sensique - Paradise Island - Cień do powiek nr 231

Jak co poniedziałek, czeka dziś na Was post z serii Czerwień w każdej postaci (klik) :) Zapraszam  serdecznie do lektury!


Dzisiaj przedstawiam Wam mój jedyny w całej kolekcji cieni do powiek cień w kolorze czerwonym. Kupiłam go rok temu późną wiosną lub na początku lata, kiedy to firma Sensique zaserwowała swoim klientkom edycję limitowną Paradise Island. Zawsze uwielbiałam połączenie czerwieni i czerni, zarówno w makijażu jak i w ubiorze, długo też szukałam idealnego czerwonego cienia, ale raczej z czystej zachcianki niż wizji makijażu z nim w rolu głównej. Kiedy więc zobaczyłam tani, ładny czerwony cień do powiek nie mogłam sobie odmówić. Wiem, że pisanie o tym cieniu w ponad 1,5 roku po ukazaniu się limitki może wydawać się dziwne, ale tak go lubię, że po prostu musiałam tu o nim napisać ;).


Zacznę od opakowania, które jest chyba jedynym minusem tego produktu. Dawno, dawno temu na przeźroczystym wieczku widnały srebrne napisy "Paradise Island", które zniknęły po kilku miesiącach. Opakowanie jest wykonane z lichego plastiku, nie jest w żaden sposób estetyczne i czasami wieczko lubi odpaść od reszty opakowania, co na szczęście daje się łatwo naprawić. Ale to by było tyle, jeśli chodzi o słabe strony produktu.


Cień ma kolor czerwony, może nieco koralowy. Jest to bardzo intensywnymatowy odcień. Cień jest niesamowicie mocno napigmentowany i wystarczy zaledwie odrobina, aby uzyskać bardzo mocny efekt na powiece. Nie używam go za często, ale jednak kilka razy w roku na pewno - jak widać po wzorkach na powierzchni, cień jest właściwie nietknięty. Dość łatwo się rozciera, jednak brakuje mi pomysłów (i trochę odwagi) w stosowaniu go w jakichś bardziej wymyślnych makijażach. Moim ulubionym sposobem jest aplikowanie cienia na całą ruchomą powiekę lub wykonanie za pomocą płynu do pigmentów Kobo kreski na powiece. Dodam, że używałam cienia także bez bazy i może nieco się kserował, ale znikał z powieki. Na zdjęciu poniżej również nie zastosowałam pod niego bazy.


Podsumowując, kupując ten produkt nie spodziewałam się, że w moje ręce trafi cień aż tak dobrej jakości. Kolor jest naprawdę ładny i oryginalny, super na lato do monochromatycznego makeupu.

Co: Sensique, edycja limitowana Paradise Island, Cień do powiek nr 231.
Ile: 3,5 g / ok. 5zł.
Jak: 9/10

1 grudnia 2011

Świąteczne rozdanie na blogu Farfallebelle

Na swoim blogu "Lakier po raz enty" Farfallebelle zorganizowała cudowne rozdanie! Do wygrania rzeczy takich firm jak EcoTools, China Glaze, Sleek, TBS i kilka innych, czyli wszystko, o czym marzy moja kosmetyczka ;)
Ja sama oczywiście próbuję swoich sił, Was też zachęcam :)