30 lipca 2011

Essence LE 50's Girls Reloaded - Szminka 02 I'm sailing

Dzisiaj pierwsza recenzja produktów z limitki Essence - 50's Girls Reloaded, o których wspominałam już w tym poście. Na tapetę idzie szminka 02 I'm sailing.


Szminka jest w bardzo ładnym opakowaniu, choć mój Luby jak tylko ją zobaczył to skomentował "o, tampon". Z tego, co wiem, to dość częste skojarzenie ;) Opakowanie jest nieco odgapione od MAC'owskich szminek, ale to chyba mogę uznać tylko za plus ;) Wykonane jest z plastiku, ale nie jest tandetne. Jedyny minusem jest to, że zatyczka jest dość luźna, jednak wątpię, żeby szminka otworzyła się sama w torebce.


Jeśli chodzi o kolor, jest on bardzo ciekawy i moim zdaniem twarzowy. Trochę nude, trochę brzoskwinia, trochę pomarańcz... naprawdę bardzo ładny odcień. Zdjęcia wykonywałam w świetle dziennym, ale dzisiaj cały dzień było bardzo pochmurnie, więc zdjęcia nie oddają w pełni uroku tej szminki ;) Myślę, że odcień pasuje do każdego typu urody i niemal każdego makijażu.

Trwałość i konsystencję oceniam jako dobre. Są bardzo podobne, o ile nie identyczne, jak w szminkach Essence ze stałej oferty. Konsystencja jest bardzo kremowa, szminka super się rozprowadza. Trwałość zadowalająca, u mnie to ok. 3h.


Podsumowując, wydaje mi się, że to naprawdę super produkt. Z tego co widzę na Wizażu, wiele dziewczyn (i ja też ;) ) uważa tą szminkę za must have limitki 50's Girls Reloaded.

Co: Essence, szminka 02 I'm sailing, LE 50's Girls Reloaded
Ile: ok. 8 zł / 3,5 g
Jak: 8,5 / 10 (odejmuję za trwałość)

29 lipca 2011

Szufladki z Biedronki, czyli nowy sposób na przechowywanie kolorówki

Dzisiaj będąc na małych zakupach w Biedrnoce, zauważyłam osławione już wśród większości blogerek szufladki. Były w ładniejszej wersji kolorystycznej niż te z Leroy Merlin oraz tańsze - 16,99zł. Jako że moje kosmetyki spoczywały w łazience wśród kosmetyków mamy i siostry, niestety przypadało im miejsce na wierzchu, obok wanny, więc opakowania szybko się brudziły. Teraz nastał koniec tych smutnych czasów i spokojnie mieszkają sobie w szufladkach ;) (przydałaby się jeszcze z jedna albo i dwie... :P).
Całość prezentuje się tak:
Przy okazji szybki podgląd na to, co zamieszkało w której szufladce. Moja kolekcja kosmetyków może nie jest zbyt pokaźna, ale wystarczająca jak na moje potrzeby ;) (i stale się rozrasta):

1. W dolnej szufladzie zamieszkały podkład, pudry, rozświetlacz, róże i korektor (o rozświetlaczu zapomniałam napisać na zdjęciu, mieszka w pudełeczku po Nivei bo się rozkruszył...). Na zdjęciu nie ma także bronzera, który zapomniałam "zaszufladkować" ;)

2. Środkowa szuflada to królestwo cieni do powiek, żeby nie walały się po niej bez ładu i składu, dodatkwo ulokowałam je w koszyczku (w którym mieszkały do tej pory). Kolory pamiętam po pudełeczkach, więc to dla mnie dość wygodny sposób. Dodatkowo trzymam tutaj bazę pod cienie oraz płyn do pigmentów Kobo.

3. Górna szufladka to miejsce na pędzle (ciągle nie mam idealnego sposobu na przechowywanie, kiedy stały w szklance na wierzchu miałam wrażenie, że ciągle się kurzą, więc wolałam je włożyć do koszyczka i do szufladki), tusze do rzęs, kredki do oczu i brwi, pęsety oraz eyelinery. Trochę tu "ciasno", ale lepszego pomysłu nie miałam - najlepszym rozwiązaniem byłaby dodatkowa szuflada na pędzle, ale cóż...

28 lipca 2011

Nowe zdobycze czyli e.l.f. Powder Brush i Essence LE - Ballerina Backstage & 50's Girls Reloaded

Nareszcie wróciłam do domu, gdzie czekały na mnie dwie wytęsknione paczki!
Pierwsza przywędrowała do mnie za pośrednictwem Irsin i Mejaczka (jeszcze raz Wam dziewczyny ogromnie dziękuję, szczególnie Irsin!) aż z Berlina, z przystankiem w Łodzi ;) Znajdowały się w niej produkty z limitek Essence:
  • Ballerina Backstage
    • Cień w musie w odcieniu 02 pas des copper
    • Róż do policzków w musie w odcieniu 01 prima ballerina 
  •  50's Reloaded:
    • Transparentny puder sypki
    • Pomadka do ust w odcieniu 02 I'm Sailing
Osobna paczka zawierała mój pierwszy pędzel na "poważnie" ;) - e.l.f. Powder Brush Taklon. Do jego zakupu zachęciły mnie przede wszystkim recenzje u Vexgirl, wielofunkcyjność oraz dość przystępna cena - na allegro - 19,90zł. I chyba z tego zakupu cieszę się najbardziej.
Nie mogę doczekać się testów! :) Niedługo pewnie pojawią się swatche, a za jakiś czas recenzje ww. produktów :)


27 lipca 2011

Rozdanie u nissiax83

Rozdanie, w którym do wygrania jest tajemnicze jajko, czyli balsam do ust eos :) Kiedyś już go widziałam i mnie zaintrygował, chętnie sama powitam go w swojej kosmetyczce, bowiem balsamy do ust to coś, co uwielbiam.

 

Rozdanie na Nieogarnięte Recenzje Kosmetyczne

Umarłam, jak zobaczyłam jaki lakier jest do wygrania *,* Circus Confetti mam, ale lakier O.P.I. Mad As Hatter to moja miłość od pierwszego wejrzenia (a pierwszy raz ujrzałam go właśnie na blogu, na którym jest rozdanie :P). Nie wspomnę o tym, że to byłby mój pierwszy lakier O.P.I.  Aach, gdyby tak go wygrać *,*

 

26 lipca 2011

Essence Longlasting Eye Pencil

Dzisiaj na tapetę idzie moja ulubiona kredka do oczu - Longlasting Eye Pencil w odcieniu 01 Black Fever, oczywiście od Essence ;)
Kredkę kupiłam zachęcona opiniami na Wizażu, poszukując tańszego, ale godnego następcy mojej poprzedniej, także fantastycznej kredki - Gosh, Velvet Touch Eye Liner Waterproof. I o dziwo, kredka czterokrotnie tańsza całkowicie godnie zastąpiła ś.p. Gosha ;)
Longlasting Eye Pencil to kredka automatyczna, co jest dużym udogodnieniem - nie trzeba się męczyć z częstym temperowaniem. Kredka jest dość miękka, ale bez przesady - można nią łatwo narysować precyzyjną linię. Nie złamała się ani razu. Mimo tego, że jest automatyczna - co często idzie w parze z małą wydajnością - kredka okazała się być wydajna. Stosuję ją od marca niemal codziennie i zużyłam mniej-więcej dopiero połowę. Stosuję ją często na linię wodną i spełnia się w tej roli bardzo dobrze - nie rozmazuje się, nie znika z oka zbyt szybko. Do robienia kreski na powiece też nadaje się bardzo dobrze, nie ściera się i wytrzymuje praktycznie cały dzień. Odcień który posiadam to naprawdę smolista czerń, nie mam co do niej żadnych zarzutów.
W kategorii kredek jest to mój absolutny faworyt. Stosunek ceny do jakości jak dla mnie jest śmieszny, bo za grosze dostajemy bardzo dobry produkt. Na pewno będę nadal kupowała tą kredkę. Chętnie upoluję także inne kolory z tej serii.
Wiem, że dużo Essencomaniaczek posiada tą kredkę w swoich zbiorach ;) Jakie są Wasze opinie? I jak u Was z dostępnością koloru turkusowego? Ja niestety jeszcze ani raz się z nim nie spotkałam :(





Co: Essence Longlasting Eye Pencil, 01 Black Fever
Ile: 6,99 zł / 0.28 g
Jak: 10/10

PS: Znów podziękowania należą się mojemu Lubemu, który opracował dla mnie (wg moich malutkich wskazówek, ale większość designu to On ;) ) szablon do zdjęć - jak widać "znak wodny" przybrał całkiem nową formę :)

24 lipca 2011

Rozdanie na Black Beauty Bag

Kolejne ciekawe rozdanie, tym razem do wygrania całkiem pokaźny zestaw, m.in. z pędzlami Hakuro i kosmetykami NYX.

 

Sensique Shine Powder - puder rozświetlający

Przedstawiam kolejny kosmetyk, który dzielnie mi służył podczas wakacyjnego wyjazdu - Shine Powder marki Sensique. Kiedy kupowałam go mniej-więcej w marcu, należał do nowości tej marki.
W mojej kosmetyczce nie ma zbyt wiele kosmetyków tej marki - oprócz pudru posiadam cień do powiek z limitowanej edycji oraz lakier do paznokci. A powoli tego żałuję, bowiem ten puder i cienie okazały się być kosmetykami bardzo dobrej jakości za małe pieniądze. Ale do rzeczy:
Puder kupiłam podczas poszukiwania rozświetlacza, na który nie wydałabym fortuny. Wzięłam ww. puder, w odcieniu najjaśniejszym, czyli 101. W domu się rozczarowałam - jako rozświetlacz nakładany tylko na niektóre miejsca twarzy, dawał za słaby efekt. Odłożyłam go na bok i po pewnym czasie zaczęłam stosować na całą twarz - i tutaj sprawdził się bardzo dobrze. Puder rozświetla twarz, ale absolutnie nie daje efektu "choinki". Drobinki są właściwie niewidoczne. Dodatkowo, mimo iż jest to "shine powder", puder całkiem dobrze matuje.
Na lato mój odcień okazał się trochę za jasny, ale jednak po chwili noszenia go na twarzy, stapia się ze skórą i dopasowuje do koloru twarzy. Mimo to, daje efekt lekkiego rozbielenia (a jestem osobnikiem raczej bladym). Daje dość mocne krycie - w połączeniu z korektorem całkowicie zastąpił mi podkład na obozie. Konsystencja jest dość miałka, puder lubi się osypywać w opakowaniu, przez co jest mało wydajny, ale za tą cenę nie jest to duży grzech. Opakowanie także pozostawia wiele do życzenia, wieczko właściwie przy każdym otwieraniu "wyskakuje" z zawiasów, jednak łatwo je doczepić z powrotem.
Do minusów pudru zaliczam właśnie opakowanie (jak widać na zdjęciu napisy także szybko się starły) oraz to, że czasami puder zbiera się w porach. Konieczne są także poprawki w środku dnia.

Co: Shine Powder, nr. 101, Sensique
Ile: ok. 7 zł / 12 g
Jak7,5/10





Rozdanie u Vexgirl

 Kolejne rozdanie, tym razem na blogu Vexgirl, który na pewno należy do trójki moich ulubionych blogów kosmetycznych (podlizywanie się nie punktuje w rozdaniu, piszę to ze szczerości ;) ). Do wygrania jest tusz Mary Kay Lash Love, firmy, o której sporo słyszałam, ale nigdy nie miałam żadnego ich kosmetyku.

 

23 lipca 2011

Sleek'owe rozdanie u Viollet

 I kolejna paletka Sleek do zdobycia, tym razem zachwalana na blogach Oh So Special oraz rozświetlacz :)


Rozdanie u Divii

Od dłuższego czasu marzę o swojej paletce Sleeka, ale na razie brak mi na nią funduszy... Na ratunek przychodzi rozdanie u Divii, w którym do wygrania jest jedna z moich wymarzonych paletek - Original, a także inne. Cudownie byłoby wygrać *,*

 

Wakacyjne rozdanie u Polishmakeupbag

Jako Essencomaniaczka nie mogłam pominąć, tym bardziej, że ten zestawik od dawna mnie interesuje, ale po pierwsze ani razu się z nim nie spotkałam na żywo, po drugie - żal mi kasy na takie coś ;) Ale jak ma wpaść w giveawayu to proszę bardzo :D

 

Essence Stay All Day Korektor

Dzisiaj podzielę się z Wami moim wyjazdowym odkryciem ;) Jest nim korektor Essence, o wdzięcznej nazwie Stay All Day Longlasting Concealer. Kupiłam go dość szybko po tym, jak pojawił się w essencowych nowościach, skusiłam się przede wszystkim ze względu na opinie Wizażanek i bloggerek. Sama nigdy wcześniej nie używałam korektora, ale stwierdziłam, że może czas zacząć? ;D (nie ma to jak dobry pretekst do wydania pieniędzy...).
Na co dzień korektor jakoś mnie nie zachwycał, używałam go dość "odruchowo" i wmawiałam sobie, że jakieś pozytywne efekty przecież dawać musi. Swoje prawdziwe oblicze pokazał dopiero na obozie, na którym byłam tydzień temu.
Otóż na wyjeździe mój makijaż składał się z tego właśnie korektora, tuszu do rzęs Maybelline, pudru w kamieniu Sensique , bazy pod cienie Joko, cieni do powiek, kredki do brwi Essence (możecie o niej przeczytać tutaj) i kredki do oczu, także z  Essence. Czyli znowu nie tak skromnie, ale jednak bez podkładu, różu, broznera, rozświetlacza itp ;) Przy okazji dodam, że recenzje wszystkich wyżej wymienionych kosmetyków sukcesywnie będą się pojawiać na blogu.
Ale do rzeczy. Otóż kiedy budziłam się po 5-6h snu, pod moimi oczami pierwszy raz od dawna zauważyłam widoczne cienie (zwykle sypiam po 8h). Dodatkowo, prawdopodobnie ze względu na upały, miałam wyraźnie rozszerzone pory. Na początku przeklinałam się za to, że nie wzięłam podkładu, ale wszystkie niedoskonałości traktowałam korektorem. Cienie pod oczami i ewentualne zaczerwienienia to standard, ale nie sądziłam, że korektor tak dobrze zamaskuje rozszerzone pory! Nakładałam go plamkami, a potem wklepywałam jak podkład. I po niedoskonałościach nie było ani śladu, a na twarzy żadnych plam mimo punktowego nakładania korektora. Idealnie stapiał się ze skórą. Wytrzymywał cały dzień wycieczek i zwiedzania - czasem w słońcu, czasem w deszczu ;)
Jedyne, co mogę mu zarzucić, to to, jak zachowuje się pod oczami. Niestety, przy nakładaniu bazy pod cieniee, kiedy palec zjechał mi na dolną powiekę, baza w połączeniu z korektorem tworzyła małe grudki :(. Przy stosowaniu samego podkładu nie było czegoś takiego. Jednak da się to rozetrzeć, trzeba po prostu staranniej nakładać te kosmetyki.
Podsumowując, korektor okazał się dla mnie kosmetykiem do zadań specjalnych, a także swego rodzaju miniaturą podkładu. Mimo tego, że nakładałam go spore ilości, nie widzę dużego ubytku w opakowaniu. Będę do niego wracać, choć ma u mnie minus za zbieranie się w wałeczki pod oczami.

PS: Miałam problem ze swatchami, bowiem nie wiedziałam, jak dobrze pokazać działanie korektora na dłoni... Wiem, że najlepiej pokazać to na twarzy, ale szczerze powiedziawszy, nie chciało mi się robić demakijażu dla prezentacji działania korektora :P I chyba jeszcze nie jestem gotowa pokazać swojego oblicza w sieci ;)

Co: Korektor Stay All Day Longlasting Concealer
Ile: ok. 11 zł / 7 ml
Jak: 8/10




20 lipca 2011

Avon Color Trend Eyeliner Electric Blue - czyli alternatywa dla eyelinera z Essence

Przy okazji pojawienia się (a nawet już samej zapowiedzi) limitki Bondi Beach z Essence, wśród Essencomaniaczek zapanowała mania na turkusowy eyeliner, jaki miał się w tej limitce ukazać. Jako że ostatnimi czasy Essence leci sobie w kulki, delikatnie mówiąc, jeśli chodzi o terminy i drogerie, w których mają pojawić się limitki, mnie samej przeszła faza na ten liner. Dopiero niedawno wpadło mi do głowy, że posiadam swego rodzaju "zastępnik" dla tego kosmetyku.
A mianowicie jest nim eyeliner Avonu, z serii Color Trend, w odcieniu Electric Blue. Zakupiłam go ponad rok temu, przy okazji wakacyjnych obniżej w Avonie, za cenę około 5 zł. Stosowałam rzadko, do czasu ;) Ostatnimi czasy bowiem namiętnie się nim maluję.
Jeśli chodzi o kolor, nie jest to matowy turkus, jak u Essence, ale ten odcień niebieskiego też mi odpowiada. Jest to odcień metaliczny, mocno niebieski. Aplikator mógłby być lepszej jakości, jest niestety sztywny i twardy, podczas malowania lubi robić "prześwity", które trzeba potem poprawić. Jednak mimo wszystko aplikacja jest stosunkowo łatwa i przyjemna. Eyelnier potrzebuje kilkunastu sekund, żeby zaschnąć i nie odbić się na powiece. Jeśli chodzi o trwałość, nie jest może zbyt oszałamiający - przy łzawieniu oczu nieco znika z kącików, ale nie rozmazuje się. Przy długim noszeniu lubi się kruszyć (moim zdaniem lepsze to niż rozmazywanie), ale sposobem na to jest nakładanie go na bazę pod cienie.
Podsumowując, eyeliner wydaje mi się dobrą alternatywą dla droższych i trudno dostępnych kolorowych eyelinerów ;) Szczególnie warto czekać na promocję, bo jak pisałam, ja dałam za niego chyba 4,90 zł. Niestety, nie wiem czy nadal jest dostępny w katalogach Avonu.






Co: Eyeliner Color Trend, Avon, odcień Electric Blue
Ile: Na promocji ok. 5 zł, pojemności niestety nie znalazłam.
Jak:  7/10

19 lipca 2011

Rozdanie na Miszmasz

Bardzo kuszące jak dla essencomaniaczki rozdanie z kosmetykami z limitek w roli głównej :) Czerwona szminka z 50's reloaded by mnie ucieszyła, ale bez szału, bo rzadko takowych używam, ale turkusowy liner z BB sprawiłby mi już nieziemską radość ;)
Szczegóły poniżej:

 

18 lipca 2011

Rozdanie u jamapi

Ech, już chyba szóste rozdanie na dzisiejszy dzień ;) Tak to jest, jak się nazbierają zaległości. Szczerze mówiąc to rozdanie interesuje mnie wyjątkowo, ponieważ marka MIYO zainteresowała mnie odkąd pojawiła się u nas na rynku, a jeszcze ani razu nie miałam z nią "bezpośredniej" styczności. W dodatku kolorówka to coś, co lubię najbardziej ;)
Tak więc poniżej szczegóły rozdania:

 

Original Source żel pod prysznic Cactus & Guarane

Witam po przerwie :)
Wróciłam wczoraj z obozu, było cudownie. Żeby pozostać w temacie wyjazdu, postanowiłam opisać kosmetyk, który na całym wyjeździe służył mi najlepiej i jestem z niego najbardziej zadowolona. A mianowicie jest to żel pod prysznic marki Original Source o zapachu Cactus & Guarane. Kosmetyki tej marki można dostać jedynie w Rossmannach.
O żelu pisałam po pierwszym użyciu, tuż przed wyjazdem i moja opinia na jego temat nie zmieniła się. Komsetyk dobrze się pieni, co uwielbiam. Ma fantastyczny, energetyzujący zapach, który kojarzy mi się z męskimi żelami pod prysznic. Konsystencja w sam raz, ani bardzo gęsta, ani rzadka. Wydaje mi się dość wydajny, choć ciężko mi to ocenić, bo ja zawsze używam dużo żeli pod prysznic.
Opakowanie jest estetyczne, żel stawia się na zakrętce, przez co nie trzeba czekać, aż kosmetyk raczy spłynąć przed wylaniem go na gąbkę. Dodatkowo przeźroczyste (ale bardzo estetyczne) opakowanie pozwala kontrolować, jaka ilość kosmetyku pozostała w opakowaniu. Plusem jest także solidność opakowania oraz silikonowy "zaworek", dzięki któremu żel nie wypływa bez naszej woli z opakowania.
Żel wg mnie bardzo dobrze pielęgnuje, również nawilża skórę. Mimo codziennego stosowania (używałam go też jako żel do golenia, bo nie lubię niepotrzebnie "mnożyć" kosmetyków na wyjazdach), skóra była nawilżona i odżywiona.
Oczywiście plusem jest także ekologiczność żelu. Lubię dbać o naturę i chętnie sięgam po produkty eko, choć nie należę do ekomaniaczek. Jednak na opakowaniu istnieją informacje, że produkt zawiera naturalne ekstrakty, a butelka nadaje się w 100% do recyklingu. Na opakowaniu znajduje się także logo "Vegan". Plusem jest także to, że w porównaniu do wielu ekologicznych kosmetyków, ten jest naprawdę tani.
Podsumowując, biorąc pod uwagę plusy tego kosmetyku oraz bogatą gamę zapachową kosmetyków Original Source, na pewno do niego wrócę. Nie mogę się doczekać zimy, kiedy to na pewno sięgnę po połączenie Orange & Ginger.





Co: Żel pod prysznic Orignal Source, Cactus & Guarane
Ile: Na promocji ok. 8 zł / 250 ml
Jak: 10/10

Rozdanie u Vilandre na Innocent greed

Rozdanie na Innocent Greed, tym razem czysto pielęgnacyjne, wszystkie kosmetyki chętnie przywitam w swojej kosmetyczce :)

 

Rozdanie u Shevy

Kolejne rozdanie, tym razem do wygrania kosmetyki marki Dermacol. Giveaway organizuje Sheva, link do notki z rozdaniem poniżej :)

 

Rozdanie u Piękności Dnia

Z okazji utworzenia na swoim blogu nowej rubryki "A na dodatek", Piękność Dnia zorganizowała rozdanie z bransoletką Kelly Melu w roli głównej, która to bransoletka idelanie wpasowuje się w moje gusta ;)

Rozdanie u Basi8212

Kolejne rozdanie, w którym biorę udział, tym razem u Basi8212 :) Zestaw do wygrania jest CUDOWNY! Szczególnie błyszczyki i paletka Sleeka.

 

Rozdanie u Antii

Na dobry początek po powrocie z obozu pora na ponowne wspomaganie szczęścia - zgłosiłam się do kilku giveaway'ów, pierwszy u Antii :)

 

10 lipca 2011

Haul przedwyjazdowy

Miałam ambitny plan zrobić zdjęcie i jeszcze wszystko dokładnie opisać, ale wieczorne przedwyjazdowe Rossmannowskie zakupy zajęły więcej czasu niż planowałam (w dodatku NIGDZIE, ani na placach handlowych, ani w sklepach Galerii Krakowskiej nie mogłam znaleźć piżamy z krótkim rękawem i krótkimi spodenkami w cenie do 40-50zł! :/), dlatego post będzie czysto "tekstowy".

Głównym tematem będą kosmetyki, jakie zakupiłam na wyjazd. Jeśli okażą się coś więcej (lub mniej) niż przeciętne, później dodam ich recenzje.
Alterra, chusteczki oczyszczające z aloesem - czytałam o nich u Kleopatre (Riki tiki... kosmetiki) i widząc je na promocji (około 2,50 zł) postanowiłam zakupić. Użyłam ich dzisiaj pierwszy raz w połączeniu z żelem do twarzy, także nowym, i któreś z nich mnie lekko uczuliło.. Wkrótce mam nadzieję okaże się, który to kosmetyk.
Eris, Under Twenty, nawilżający żel oczyszczający Pro! Hydra - jak pisałam wyżej, być może jest on winowajcą lekkiego uczulenia. Na promocji kosztował niecałe 10zł. Planowałam kupić inny żel z tej serii, którego używałam daaawno temu - energetyzujący o zapachu wiśni, jednak go nie znalazłam. A szkoda, bo pachniał cudownie :( Ten żel ma bardzo delikatny zapach i formułę, wydaje mi się że sprawcą uczulenia są jednak chusteczki.
Original Source, żel pod prysznic cactus&guarane - od samego początku istnienia marki, zainteresowały mnie ich kosmetyki. Jest w czym wybierać, ja zdecydowałam się na zapach kaktusowo-guaranowy. Przypomina mi nieco męskie żele pod prysznic, a ja uwielbiam męskie zapachy ;) Jest energetyzujący i mocno się pieni, w dodatku nawilża skórę (pierwszy raz od dawna nie musiałam po kąpieli użyć balsamu). Zapowiada się super. Kupiony także na promocji.
Joanna, Naturia, szampon z biosiarką do włosów przetłuszczających się oraz ze skłonnością do łupieżu - Ostatnimi czasy moje włosy chyba same nie wiedzą jaki mają problem, raczej się nie przetłuszczają, ale często zmiana wody powoduje u mnie łupież, więc kupiłam ten szampon. Lubię serię Naturia, w dodatku był to jeden z najtańszych szamponów, w sam raz na wyjazd.
Babydreamchusteczki nawilżane, 20 szt. - nie pamiętam dokładnej nazwy, ale są taniutkie (około 2 zł), jest ich 20 w paczce, mieszczą się do torebki, świetnie odświeżają i są bardzo delikatne. Zawsze do nich wracam ;)

Nie są to wszystkie kosmetyki, jakie biorę na wyjazd, są to jedynie nowe zdobycze ;) Oprócz tego biorę oczywiście tak przyziemne rzeczy jak pasta do zębów i dezodorant, do tego odżywkę do włosów w sprayu i kilka kosmetyków kolorowych (puder w kamieniu, tusz, kredka, ze dwa cienie).

Jako że jutro rano wyjeżdżam, a wracam dopiero późnym wieczorem w niedzielę (17 lipca), na blogu przez tydzień będzie cicho ;) Obiecuję nadrobić zaległości po powrocie :)

Rozdanie u Kleopatre

Kolejny giveaway, w którym biorę udział. Tym razem u Kleopatre, której bloga czytam od dość zamierzchłych czasów ;) Do wygrania są 3 różne zestawy lakierów Vipery.




 

Rozdanie u Kawaii Maniac

Ostatnio dużo próbuję swojego szczęscia, raz na czas mi się udaje, to może i tym razem się poszczęści ;)



8 lipca 2011

Rozdanie u Burn

Biorę udział w wakacyjnym rozdaniu u Burn :)


 

Essence kredka do brwi Eyebrow Designer

Dzisiaj na tapetę idzie moja ulubiona (choć zarazem jedyna) kredka do brwi - Eyebrow Designer. Odkąd pamiętam miałam dość niesforne brwi, nie tyle krzaczaste, co włoski lubiły się układać nie pod tym kątem, co trzeba. Podczas zakupów bożonarodzeniowych kupowałam siostrze prezent w szafie Essence i jakoś przypadkiem ta kredka trafiła do mojego koszyka. Posiadam odcień Brown 02, który najbardziej pasuje do moich brązowych włosów. Na początku miałam tendencje do nakłdania zbyt dużej ilości kredki, przez co brwi były za ciemne i miały ciepły odcień, co wyglądało nienaturalnie. Jednak nie trzeba było długo czasu, żebym znalazła odpowiednią "metodę" malowania. Szczoteczka, jaka znajduje się w zatyczce jest niesamowicie przydatna, jak dla mnie - dzięki niej moje brwi w końcu są w miarę ujarzmione ;) Przy okazji rozczesywania włosków, szczoteczka rozciera kreskę, co potęguje efekt "naturalności".
Podsumowując, bardzo lubię tę kredkę  i pomimo codziennego używania od ponad pół roku nie ubyło jej jeszcze nawet pół. Trzeba pamiętać o częstym przemywaniu szczoteczki, na której lubi się osadzać trochę kosmetyku.
Opakowanie jest dość przyjemne dla oka, napisy się nie ścierają, kredka się nie łamie. Utrzymuje się cały dzień.

Co: Essence, kredka do brwi Eyebrow Designer, 02 Brown.
Ile: ok. 8zł / 1g
Jak: 9/10 (jeden punkt odejmuję za zbyt ciepły odcień, który nie jest dostrzegalny, jeśli kredki nie nałożymy za dużo)




Obydwa zdjęcia swatchy wykonane w świetle dziennym, jedno w cieniu, drugie w pełnym słońcu. W drugim widać te ciepłe tony, o których pisałam. Jednak kolor na moich brwiach jest bardziej podobny do tego na pierwszym zdjęciu.