19 sierpnia 2011

Krośnieńskie zakupy i fryzurowe dylematy

Dzisiejszy post będzie zakupowy - połowa zakupów to lakiery do paznokci, a druga - produkty do włosów.
Ostatnie dwa tygodnie spędzam na leniuchowaniu u Lubego w Krośnie. Nie ma tutaj Rossmanna, jest za to sporo mniejszych (i większych, ale "mniej  sieciowych") drogerii, co ma swoje plusy. W Krakowie, gdzie 99% moich kosmetycznych zakupów kończy się w Rossmannie, ani razu nie kupiłam w Krakowie lakierów Jumpy, kosmetyków Marion itp. Pewnie można dostać je we Flircie, ale rzadko tam bywam - po prostu mi nie po drodze, choć bardzo lubię tą drogerię.
Moje ostatnie zdobycze prezentują się tak:



Kosmetyki do włosów:

  • Donegal, Okrągła szczotka do włosów; 11,99 zł
  • Marion, Termoochrona, Mleczko chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury, suszarka & prostownica; 7,99 zł
  • Hergon New Style, Żel mocny w rozpylaczu; 9,90 zł

Lakiery do paznokci:

  • Essence, Colour & Go - 31 Hypnotic Poison; 3,99 zł
  • Essence, Colour & Go - 57 Can't Cheat On Me; 3,99 zł
  • Vipera, Jumpy - 140; ok. 3,30 zł

Na zdjęciu brakuje Nail Art Sealing Top Coat'u z Essence, ponieważ kupiłam go pojedynczo, nie przy okazji większych zakupów i zawieruszył się gdzieś w kosmetyczce.
Lakiery bardzo przypadły mi do gustu, choć tych z Essence jeszcze nie używałam. Ten odcień Jumpy widziałam kiedyś u Kleopatre i mi się spodobał. U mnie prezentuje się fioletowo, jednak słabo widać ten złoto-zielony blask. Mimo to, lakier mi się podoba, jednak jest to wg mnie bardziej "zimowy" kolor.
Co do lakierów Essence, kupiłam je skuszona promocyjną ceną 3,99 zł - są one wycofywane ze stałej oferty.
31 Hypnotic Poison kupiłam dla zachcianki, po prostu  mi się spodobał. 57 Can't Cheat On Me wzięłam, bo lubię srebrne lakiery. Zakochałam się w nim, kiedy zobaczyłam jak cudownie - nieco holograficznie - mieni się w słońcu *,* Już wiem, że go uwielbiam ;) Nail Art Sealing Top Coat stosuję od  jakiegoś czasu na każdy lakier, po jakimś czasie zamieszczę jego recenzję.  Wydaje mi się jednak bardzo dobrym produktem w tym przedziale cenowym.





Teraz przejdę do tematu włosów... Tu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana ;) Zacznę od małego "historycznego" wprowadzenia:
Do fryzjera zaczęłam chodzić regularnie (co 3-4 tygodnie) w gimnazjum, kiedy to miałam bardzo krótko ścięte włosy - nieco punkowo, z asymetryczną grzywką, układałam je gumą do włosów Joanny (nigdy nie zapomnę tego cudownego zapachu), myłam codziennie rano i suszyłam suszarką. Włosy zaczęłam farbować w połowie trzeciej klasy gimnazjum i robię to do dzisiaj. Kiedy poszłam do liceum, grzywkę miałam prostą, włosy zaczęłam zapuszczać. Kiedy sięgnęły za ramiona, a grzywka zrównała się z całością, zaczęłam myć je wieczorem i schły same przez noc. Często zaplatałam warkocze, dla efektu fal. Nosiłam przedziałek na bok.
Po wakacjach zaczynam drugi rok studiów i powoli zaczynały mi się nudzić proste włosy z niemal zawsze takim samym ułożeniem. Niedawno co prawda zaczęłam je kręcić raz po raz na lokówce, ale to czasochłonne i w dodatku po kilku godzinach efekt znikał - moje włosy są proste jak druty i właściwie niczym nie da się utrwalić skrętu. Tak więc zaczęły się moje rozterki - tęskniłam za postrzępionymi włosami z gimnazjum, jednak czułam też, że jestem inną osobą, a tamta fryzura by mi w 100% nie odpowiadała. W dodatku mój Luby uparcie zabraniał mi ścinania włosów, a ja po prostu byłam leniwa - długie włosy są wygodniejsze w obsłudze, moim zdaniem ;). W styczniu tego roku wycieniowałam końcówki, ale chciałam większej zmiany. W dodatku moje włosy zaczęły być naprawdę płaskie, przetłuszczały się... Miałam ich dość.
W ten oto sposób dochodzimy do sedna sprawy - we wtorek odwiedziłam fryzjerkę (bardzo lubianą przeze mnie, jest to pani Monika z salonu fryzjerskiego Katrin w Krośnie, chyba jestem jedyną osobą, która z Krakowa przyjeżdża się strzyc w Krośnie, przy okazji co prawda, ale zawsze coś... :P). Nad fryzurą myślałam dobre 5 dni i ciągle nie mogłam się zdecydować. Skończyło się na tym, że mam włosy do ramion, cieniowane na całej długości, z grzywką na bok - znów asymetryczną. Po wyjściu od fryzjerki miałam włosy dość mocno ulizane. W środę wysuszyłam je z użyciem pianki, z głową w dół i ułożyłam za pomocą żelu Hegron, który na wizażu ma fantastyczne oceny. Włosy były puszyste, a na mojej głowie panował bardzo artystyczy nieład, jednak ciągle nie było to to, czego chciałam. Dzisiaj ułożyłam je z pomocą pianki i żelu Hegron (który właściwie żelem nie jest, co coś między żelem, lakierem i liotonem ;) ), ale unosiłam je szczotką przy suszeniu. I tak oto dzisiaj zakupiłam szeroką okrągłą szczotkę i mleczko termoochronne Marion. O  produktach termoochronnych Marion też wyczytałam pochlebne opinie na wizażu, jednak były tam recenzje mgiełki, którą planowałam kupić i serum - mleczka natomiast brak... Mgiełki w drogeriach nie było, więc kupiłam mleczko, zobaczymy jak się będzie sprawdzać. Najbardziej obawiam się właśnie zniszczenia włosów codziennym układaniem z pomocą kosmetyków do stylizacji i suszarki, ich zmatowienia od lakieru czy żelu... Ale dla urody trzeba cierpieć... ;)
Wszelkie rady mile widziane, bo dopiero się uczę obchodzić z taką fryzurką - podobnej nigdy nie miałam. Żebyście lepiej mogły to sobie wyobrazić, zauważyłam, że moja fryzura przypomina nieco brązową perukę Shakiry z teledysku "Rabiosa" - jest jednak bardziej puszysta i wycieniowana, a włosy sięgają ramion ;)





Ufff, znów się rozpisałam, ale jestem nadal bardzo zaaferowana tymi włosami, wybaczcie ;)

2 komentarze:

  1. Ten srebrny lakier z Essence jest boski! Przy najbliższej okazji go kupię! Świetny blog! Ja zazwyczaj robie zakupy w Rossmanie lub w Naturze bo nie chce mi się szukać innych drogerii ;p Pozdrawiam Vanth
    Vanth-haze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jumpy się ciekawy bardzo wydjaje. Fajna ta fryzurka:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie do dzielenia się swoimi opiniami! :)Odpowiedzi na pytania zamieszczone w komentarzach będę zamieszczać pod tym samym postem!
Wszystkie reklamy oraz komentarze "zapraszające" będą usuwane.