Dzisiaj prezentuję już ostatni produkt z limitek Essence, które do mnie dotarły w ostatnim czasie - róż do policzków w musie, z limitowanki Ballerina Backstage.
Róż dostajemy w solidnym, estetycznym szklanym opakowaniu z plastikową zakrętką, niemal identycznym jak ten, w którym są cienie z owej limitki, tylko większym - o cieniu 02 pas des copper pisałam tutaj. Minimalistyczne, solidne i wygodne w użyciu opakowanie.
Konsystencja jest ciekawa, jak na róż do policzków. Jednak nie przypomina mi ona musu, jak sugeruje producent, a raczej coś w rodzaju masełka. Róż nie ma pęcherzyków powietrza, jak to np. jest w podkładach w musie, jest to gładka i lekka konsystencja.
Róż dostępny jest tylko w jednym odcieniu - 01 prima ballerina. Kolor jest bardzo, naprawdę bardzo subtelny. Odcień w opakowaniu wygląda pięknie - delikatny, niemal pastelowy róż. Jednak aby był widoczny na policzkach niezbędne jest nałożenie 2-3 warstw produktu, a efekt i tak jest bardzo delikatny. W związku z nakładaniem kilku warstw, róż zapewne jest też mniej wydajny. Moim zdaniem osoby z ciemniejszą karnacją będą niezadowolone, bowiem róż może być u nich w ogóle niewidoczny.
Trwałość jest trochę poniżej moich oczekiwań, słabsza od róży w kamieniu (mam porównanie do Miss Sporty oraz Wibo). Niestety, u mnie to tylko 3-4h, a potem różu właściwie nie widać.
Podsumowując, róż uważam za ciekawy produkt i za tę niewielką cenę warto go przetestować. Jednak osoby lubiące mocne odcienie róży na pewno będą rozczarowane.
Co: Essence, róż do policzków w musie, LE Ballerina Backstage
Ile: 11,99 zł / 6,1 g
Jak: 6/10
hmmm.. jak bym miała bliżej Douglasa to bym się pewnie skusiła... :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się :) muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie używałam różu w musie, zawsze taki zwykły, prasowany ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
ładny, delikatny efekt. Zapraszam do mnie, jestem tu nowa alfabeturody.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń