Jak co poniedziałek, czeka dziś na Was post z serii Czerwień w każdej postaci (klik) :) Zapraszam serdecznie do lektury!
Dzisiaj przedstawiam Wam mój jedyny w całej kolekcji cieni do powiek cień w kolorze czerwonym. Kupiłam go rok temu późną wiosną lub na początku lata, kiedy to firma Sensique zaserwowała swoim klientkom edycję limitowną Paradise Island. Zawsze uwielbiałam połączenie czerwieni i czerni, zarówno w makijażu jak i w ubiorze, długo też szukałam idealnego czerwonego cienia, ale raczej z czystej zachcianki niż wizji makijażu z nim w rolu głównej. Kiedy więc zobaczyłam tani, ładny czerwony cień do powiek nie mogłam sobie odmówić. Wiem, że pisanie o tym cieniu w ponad 1,5 roku po ukazaniu się limitki może wydawać się dziwne, ale tak go lubię, że po prostu musiałam tu o nim napisać ;).
Zacznę od opakowania, które jest chyba jedynym minusem tego produktu. Dawno, dawno temu na przeźroczystym wieczku widnały srebrne napisy "Paradise Island", które zniknęły po kilku miesiącach. Opakowanie jest wykonane z lichego plastiku, nie jest w żaden sposób estetyczne i czasami wieczko lubi odpaść od reszty opakowania, co na szczęście daje się łatwo naprawić. Ale to by było tyle, jeśli chodzi o słabe strony produktu.
Cień ma kolor czerwony, może nieco koralowy. Jest to bardzo intensywny, matowy odcień. Cień jest niesamowicie mocno napigmentowany i wystarczy zaledwie odrobina, aby uzyskać bardzo mocny efekt na powiece. Nie używam go za często, ale jednak kilka razy w roku na pewno - jak widać po wzorkach na powierzchni, cień jest właściwie nietknięty. Dość łatwo się rozciera, jednak brakuje mi pomysłów (i trochę odwagi) w stosowaniu go w jakichś bardziej wymyślnych makijażach. Moim ulubionym sposobem jest aplikowanie cienia na całą ruchomą powiekę lub wykonanie za pomocą płynu do pigmentów Kobo kreski na powiece. Dodam, że używałam cienia także bez bazy i może nieco się kserował, ale znikał z powieki. Na zdjęciu poniżej również nie zastosowałam pod niego bazy.
Podsumowując, kupując ten produkt nie spodziewałam się, że w moje ręce trafi cień aż tak dobrej jakości. Kolor jest naprawdę ładny i oryginalny, super na lato do monochromatycznego makeupu.
Co: Sensique, edycja limitowana Paradise Island, Cień do powiek nr 231.
Ile: 3,5 g / ok. 5zł.
Jak: 9/10
Muszę kupić sobie czerwony cień do powiek, ale jak na razie nie widziałam żadnego o odcieniu takiej ładnej czerwieni. A ten Twój wygląda bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńjaki intensywny!! :)
OdpowiedzUsuńPiękna czerwień, choć nie przepadam za tym kolorem na powiekach
OdpowiedzUsuńja nie wiem czy odważyłabym się na czerwień na powiece :) w każdym razie cień widać napigmentowany bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńCzerwień będzie wskazana jutro, na Mikołajki ;)
OdpowiedzUsuńSwietny:) Ja z tej limitki mialam ciemnozielony:)
OdpowiedzUsuńświetny kolor! Czekam na makijaż z jego użyciem:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakby wyglądały moje powieki pomalowane na ten kolor :)
OdpowiedzUsuńja mam tylko jeden czerwony na chwilę obecną w kuferku swoim, kółko z inglota. ale jak go nakładam bez żadnej bazy pod cienie, wydaje mi się jakby przechodził w różówy ciemny. Więc nie jestem do końca z niego zadowlona,a sama szukam namiętnie idealnego czerwonego cienia.. :) dziękuję więc za podpowiedź :)
OdpowiedzUsuńO kurcze odważny kolor, ale ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://monika-melanie-myslak.blogspot.com/
Kolor super, ale jako fanka naturalnych makijaży kompletnie nie wiedziałabym jak go wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna recenzja a co za kolor:)
OdpowiedzUsuńhoho:)
dodaje do obserwowanych i liczę na to samo|:)
pozdrawiam
p.s wpadac będę częściej:)
Co za cień! Ja bym się nie odważyła chyba takiego nałożyć na powiekę...
OdpowiedzUsuń