Źródło: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=50422 |
Dzisiaj wyjątkowo recenzja bez zdjęcia
produktu (a raczej bez zdjęć mojego autorstwa). Na tapetę wzięłam gąbeczkę
konjac firmy Ewa Schmitt Boutique, która ostatnio narobiła sporo szumu w urodowej blogosferze.
Oczywiscie, po przeczytaniu n-tej recenzji
zachwalającej gąbeczkę*, sama wrzuciłam ją do rossmannowskiego koszyka, choć
przyznam, że cena - ok. 15zł - spowodowała, że przez chwilę się zawahałam.
Jednak stwierdziłam, że tyle blogerek nie może się mylić, przymknęłam oko na
cenę i gąbeczka wróciła ze mną do domu.
Niektóre z Was mogą pamiętać, że mój
demakijaż polega głównie na myciu twarzy jakimś produktem a'la żel do twarzy, a
potem ewentualnie domywaniem oczu oliwką. Producent gąbeczki zapewnia, że służy ona też do demakijażu (a nawet głównie do tego), ba, zmywa zanieszczyszenia nawet bez użycia dodatkowych
detergentów, albowiem sama w sobie zawiera naturalny środek myjący!
Niestety, producent popuścił wodze
fantazji... Do gąbeczki miałam dużo podejść. Gąbeczka solo, gąbeczka + krem
myjący Alterry, gąbeczka + żel BeBeauty, gąbeczka + mydełko Lush Porridge,
gąbeczka + żel Kolastyny, nawet gąbeczka + oliwka!
I co? I nic!
Nie wiem, o co
chodzi, bo przecież np. mydełko lusha stosowane solo b. dobrze zmywa mój
makijaż, ale kiedy zaczynam myć też gąbeczką, makijaż ani drgnie (no, ok, rozmaże
się na pół twarzy). I ten sam scenariusz dotyczy każdego jednego produktu,
który używany samodzielnie bardzo dobrze radzi sobie z demakijażem, a z gąbeczką ani rusz. Oczywiście,
nie muszę dodawać, że gąbeczka używana solo nie robi absolutnie nic.
Ale, ale. Fakt, to wszystko, co zostało do
tej pory powiedziane na innych blogach - że konjac to baaardzo mięciutka, milutka gąbeczka, która
przyjemnie masuje naszą twarz, to prawda. Dlatego zostawiłam ją i uzywałam do
porannego oczyszczania twarzy (żal mi bylo wyrzucic "15zł" do kosza).
O właściwościach takich jak miękkość,
struktura itp. nie będę pisać, bowiem myślę, że każda z Was na ten temat się już
naczytała (jeśli nie - pytajcie do woli w komentarzach).
Zostaje jeszcze jedno 'ale'. Gąbeczkę
dawniej wieszałam na lusterku, więc miała dostęp powietrza z każdej strony i
schła szybko. Jednak na fali ostatnich upałów, zostawiłam ją raz do
wyschnięcia na leżąco. Guess what. Następnego dnia biorę gąbeczkę, a tutaj...
Pleśń. Ok, rozumiem, mam dużą wilgoć w łazience, ale po jednej przeleżanej
dobie?! Tym bardziej, ze gąbeczkę wyciskałam dość mocno i naprawdę starałam się o nią dbać, a producent nie
zastrzegł, ze musi ona schnąć na wisząco...
Podsumowując, jestem mocno zawiedziona tym
produktem. Konjac jest milutka, ale nic poza tym. Cieszę się, że niektórym z Was służy, ja jednak podziekuję. Moja gąbeczka koniec końców trafiła do kosza, a ja nadal żałuję tych wydanych 3 miesiące temu 15-stu złotych...
* Oczywiście zdarzały się też recenzje negatywnie oceniające ten produkt, jednak z tego, co zaobserwowałam, znacząca większość uznaje go za hit.
* Oczywiście zdarzały się też recenzje negatywnie oceniające ten produkt, jednak z tego, co zaobserwowałam, znacząca większość uznaje go za hit.
no mnie poki co ta fala na konjac nie objela, ale kto wie, pewnie kiedys i tak z ciekawosci sprobuje :P
OdpowiedzUsuńJa też ją kupiłam pod wpływem tysięcy pozytywnych opinii, ale jeszcze nie miałam okazji jej użyć - póki co korzystam ze szmatki muślinowej Liz Earle. Choć widzę, że teraz jest wysyp niepochlebnych opinii na temat tej gąbki. Ja na szczęście kupiłam ją w promocji za 8 zł z małym groszem, więc może jak będzie beznadziejna to aż tak się nie wkurzę ;)
OdpowiedzUsuńoj szkoda, ja się nie skusiłam na gąbeczkę do tej pory :) może kiedyś...
OdpowiedzUsuńale ogólnie lubię tę firmę Ewaszmit :P, mam nożyczki do paznokci, skórek, pęsetę, kilka razy jakieś pilniczki i ubóstwiany pilnik szklany :)
No właśnie marka Ewa S. jest całkiem dobra, z tego co kojarzę, no i gąbeczka sama w sobie też ma przecież dużo zwolenniczek, a tutaj klops... ;)
UsuńHmmm, ja ją chcę kupić i wypróbować, chociaż właśnie wiele osób określą ją mianem zbędnego gadżetu... No i to długie schnięcie... Nie wróży to dobrze :/
OdpowiedzUsuńWzięłam ją kiedyś do ręki w Rossmannie i zauważyłam, że w środku opakowania jest wilgotno (krople wody (?) na wewnętrznej części opakowania)... wzięłam więc następną i następną... i odłożyłam je wszystkie, bo kazda wyglądała tak samo. Twoja też taka była podczas zakupu?
OdpowiedzUsuńTak, akurat to jest normalne. Gąbeczka zapakowana jest w taki sposób, że jest lekko wilgotna, normalnie na sucho "kurczy się". Kropelki w opakowaniu nie są żadną wadą.
UsuńTym bardziej nie rozumiem dlaczego na Twojej pojawiła się pleśń.. No nic, na chwilę obecną nie mam na ten produkt jakiegoś wielkiego parcia, więc na chwilę obecną mam też względny spokój. Pozdrawiam.
Usuńdlatego właśnie ja takich specyfikow nie uzywam, twarz myje rekami, a demakijaz oczu robie wacikami :) gabeczki uzywam jedynie do zmywania maseczek i to takiej z tesco za 2,99zl... :)
OdpowiedzUsuńMądry Polak po szkodzie, teraz nauczona doświadczeniem też pokornie wróciłam do mycia twarzy dłońmi i chyba zostanę przy tej metodzie ;)
UsuńJa mam i... jeszcze jej nie otworzyłam;) Nadal leży w szufladzie...
OdpowiedzUsuńKupiłam tę gąbkę na wielkiej promocji Rossa za ok. 8 zł i szczerze jestem zawiedziona. Po tych pozytywnych opiniach spodziewałam się czegoś super genialnego, a to jest tylko zwykła gąbka. Tyle, że "odrobinę" za droga...
OdpowiedzUsuńDokładnie...
Usuńja nie ufam takiemu pospolitemu ruszeniu bo upadki sa bolesne ;D
OdpowiedzUsuńJa niestety coraz częściej ulegam... Ale ten 'upadek' jest na szczęście moim pierwszym, i mam nadzieję ostatnim.
UsuńJa jej do demakijażu nie używam, ale do oczyszczania twarzy z żelem czy po prostu do mycia. Mam ja już długo i żadnej pleśni u mnie nie zauważyłam, a też ostatnio zostawiam w łazience. Ja jestem zachwycona:)
OdpowiedzUsuńa ja mam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTa pleśń mnie odrzuciła... Chyba nigdy nie przekonam się do uzywania gąbek do mycia czegokolwiek
OdpowiedzUsuńnie mam, ale myślalam nad nią - ostatecznie odłozylam, bo uznalam ją za zbyteczną. ;)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tą gąbeczką, ale nawet jeśli to nawet bym nie zatrzymała się przy niej, moim zdaniem i wystarczą tradycyjne metody i takie coś jest dla mnie zbędne + te 15 zl , szkoda kasy
OdpowiedzUsuńW moim przypadku niestety wygrał zakupoholizm i ciekawość ;)
UsuńU mnie sprawdziła się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa moją gąbkę uwielbiam i używam codziennie, ale do mycia twarzy, nie do demakijażu. Makijażu pozbywam się płynem micelarnym, a później myję twarz gąbką i żelem. Działa jak delikatny peeling, świetnie "poleruje" skórę.
OdpowiedzUsuńJesteś pewna, że to pleśń? Moją gąbkę mam już od lutego, nic się złego nie stało. W dodatku świetnie znosi pranie w pralce.
Niestety, co do pleśni jestem pewna... Może po prostu miałam w tej kwestii pecha, ale nie zmienia to faktu, że wg mnie gąbka nie spełnia swojej funkcji.
UsuńJa tą gąbeczkę nawet polubiłam, ale nie jest ona moim must have. Od jakiegoś miesiąca wisi sobie w łazience nieużywana, bo trochę mi się o niej zapomniało... :P Lubię ją, ale szału jak dla mnie nie robi, chociaż myć - myje i miziać - mizia :]
OdpowiedzUsuńpo Twojej recenzji trochę mniej żałuję, że nie załapałam się na ostatnią promocję w Rossmannie na te gąbeczki ;) ale i tak ją kupię żeby przekonać się na własnej skórze co to warte ;)
OdpowiedzUsuńale numer... pleśń po jednej nocy? A miałam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńTa pleśń to mnie odrzuciła.. Nie skuszę się na ten produkt
OdpowiedzUsuńteż mam wysoką wilgotnosc w łazience i moja gąbeczka nie pleśniała, ale kupowałam oryginalną azjatycką, a nie z rossmanna - tak na wszelki wypadek. No i z Azji jest taniej
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń