11 lipca 2012

Cześć. Mam na imię Ewa i jestem zakupoholiczką.

Dzisiejszy post jest bardzo spontaniczny i raczej z kategorii "prywata" ;). Potrzebuję Waszego wsparcia!

Sama nie wiem od czego zacząć, ale chyba po prostu od przyznania się, że mam problem z zakupami... ;) Pewnie wiele z Was zna to uczucie, kiedy czujecie, że po prostu musicie coś kupić, kiedy chcecie sprawić sobie małą przyjemność w zły dzień czy po prostu rozluźnić się i pobuszować po sklepach. U mnie niestety takie myśli pojawiają się ostatnio zbyt często, dlatego postanowiłam wypróbować metodę "publicznej spowiedzi", może mnie to w końcu zmotywuje...

Jestem osobą raczej oszczędną i sam fakt, że w tej chwili mam wyrzuty sumienia, świadczy o tym, że myślę o pieniądzach i staram się ich nie trwonić. Rzadko znajdziecie u mnie coś, co kupiłam, a czego wcale nie używam. Kontroluję swoje wydatki i zawsze staram się mieć choć trochę oszczędności. Nie mam dwóch takich samych lakierów do paznokci itp. Ale... no właśnie. Zauważyłam, że po wielu różnych zakupach, czy to kosmetycznych, czy ubraniowych, czy polegających na czymkolwiek innym, pojawia się w mojej głowie myśl: "No, to w tym tygodniu/miesiącu już nic takiego nie kupię". A potem kupuję. Na zakupach jestem o wiele częściej, niż muszę. Myśl, że "o, to by mi się przydało" powoduje, że w ciągu najbliższych 3 dni jadę to kupić, albo klikam na Allegro, eBayu. Po prostu nie potrafię sobie odmówić. A to źle. Zauważyłam też, że zmienił mi się nieco pułap cenowy. Dawniej liczył się dla mnie każdy grosz, a teraz dozwolona stawka dla butów, ubrań, kosmetyków, skoczyła o kilkanaście, czasem nawet kilkadziesiąt złotych w górę.

Mimo wszystko, mam coś na swoje usprawiedliwienie. Cóż, swoją sytuację materialną mogę uznać za "przeciętną" i tak było prawie od zawsze. Jednak w tym roku mam dość duże, stałe źródło dochodu (stypendium) i stwierdziłam, że choć przez ten rok będę sobie folgować i kupować rzeczy, na które mam ochotę. Jednak taka laba trwa już od listopada i chyba już nakupowałam wszystko, co chciałam i mnie kusiło. Chyba pora przystopować. Jesienią będę urządzać swoje własne, nowe mieszkanko i stwierdziłam, że może w końcu odmówię sobie n-tego pędzla do makijażu czy jakiejkolwiek innej zachcianki i teraz już zacznę ściślej kontrolować wydatki, aby jesienią móc zaszaleć np. w Ikei. Wydaje mi się to rozsądne i na pewno na tym nie ucierpię.

Koniec moich żalów i usprawiedliwień. Mama mi dziś bardzo na spokojnie przemówiła do rozsądku i muszę przyznać jej rację. Ostatnio kupowałam zdecydowanie za dużo i pora znów zacząć liczyć wydane pieniądze. W sferze kosmetycznej pomoże mi w tym na pewno akcja "Przeżyć za 50zł...". Postaram się sprzedać parę zbędnych rzeczy na Allegro. Dorzucę parę kosmetyków do wymianki. Ubrań kupować nie będę, ze względu na ciągle malejącą wagę. Do oszczędzania będzie mnie mobilizować wspomnienie o dzisiejszej wizycie w Ikei, z której miałam ochotę wyjść, wynosząc w słynnej żółtej torbie połowę asortymentu - żebym jesienią mogła wypchać żółtą torbę po brzegi i móc za to wszystko z czystym sumieniem zapłacić.

Podziwiam tych, którzy dotrwali do końca tego posta i mam nadzieję, że dostanę od Was dawkę mobilizacji i wsparcia ;) Czy któraś z Was też miewa takie problemy? Też macie ochotę zapisać się do klubu "AZ - Anonimowych Zakupoholiczek"? Proszę, pocieszcie mnie :D

33 komentarze:

  1. Cześć. Ja mam na imię Julia i może Cię to pocieszy, że nie jesteś sama, także jestem zakupoholiczką... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ze swej strony mogę trzymać kciuki
    ja trzymam na szczęście wsio w ryzach i potrafię realnie spojrzeć na temat wiec kupić kupuje ale bez przesady :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Ja właśnie trochę panikuję, bo do marca też jakoś trzymałam wszystko w ryzach, a teraz zauważyłam, że powoli tracę kontrolę... Ale mam nadzieję, że w czas zareagowałam ;)

      Usuń
  3. Mam na imię LaNińa i jestem zakupocholiczką, ale robię zakupy ze zdrowym rozsądkiem.
    Nie chcę abyś pomyślała, że się u Ciebie reklamuję, ale może uda mi się Tobie pomóc bo właśnie rozpoczęłam u siebie cykl " Oszczędzanie to nie skąpstwo...to sposób na życie..." w PPD. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz cel, to najważniejsze. Pomyśl o tym, że stypendium się skończy i być może zabraknie Ci gotówki a ty uświadomisz sobie że właściwie dużo miałaś a niewiele odłożyłaś. Zbieraj po prostu kasę do skarbonki z napisem Mieszkanie:) Może Cię zmobilizuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady :) Na szczęście obecnie mam i tak sporo oszczędności, ale boję się, żebym ich właśnie nie wydała na "duperelki", tylko żeby zostało z nich jak najwięcej na "poważne" zakupy. Ze skarbonką może być problem, bo pieniądze leżakują na koncie, no ale będę mieć rękę na pulsie ;)

      Usuń
    2. Może załóż sobie lokatę? Wprawdzie może niewiele Ci przybędzie, ale ważne, że nie ubędzie :] A jeśli naprawdę te pieniądze będą potrzebne, to zawsze można ją zerwać :)

      Usuń
    3. Myślałam nad tym, ale nie ma to najmniejszego sensu, przyrost pieniędzy to chyba byłoby ok. 5zł w skali roku :D Na koncie jednak też są względnie bezpieczne ;)

      Usuń
  5. JA kupuje, owszem, ale wiem gdzie jest moja granica (Tak, w szegolnosci patrzac na szufladke z lakierami). Tak, wydam sporo, ale powiedzmy wyznania zakupocholiczki mi nie groaza - wiem kiedy sie zatrzymac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do takich "wyznań zakupoholiczki" mi jeszcze sporo brakuje, ale wolę na zimne dmuchać i powstrzymać się, póki jeszcze jest względnie łatwo ;)

      Usuń
  6. Mam ostatnio bardzo podobne refleksje... Też nie bardzo wiem, co mam z tym zrobić ):

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd ja to znam! Nic mi nie pomagało, ani robienie listy wydatków, ani ścisła lista zakupów, ani nawet fantastyczna grupa odwykowa na jednym z for internetowych. Szał zakupowy trwał aż do momentu kiedy mój TZ powiedział na głos na ulicy, że szał zakupowy to okropny nałóg i powinnam iść na odwyk do jakiejś grupy wsparcia, bo 140 nieotwartych kosmetyków to nienormalne i jak ja sobie wyobrażam wspólne zamieszkanie... Narobił mi wstydu i teraz się hamuję nim wsadzę coś do koszyka. Podobnie działa na mnie akcja Przeżyć miesiąc za 50 zł - będzie mi po prostu szalenie wstyd jeśli okazałoby się, że nie dałam rady... Chyba trzeba po prostu znaleźć metodę na siebie. Trzymam kciuki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... Współczuję, ja nie mam ani pół nieotwartego kosmetyku, chociaż tyle ;) No i jednak chyba aż tak źle ze mną nie jest. Dobrze, że TŻ trzymał rękę na pulsie :)
      Dziękuję i powodzenia też dla Ciebie!

      Usuń
  8. Też mam coraz większy problem z zakupami, z tym, że mnie na szczęście już teraz ograniczają pieniądze. Od zeszłego roku zaczęłam pierwszą pracę, obiecałam rodzicom, że będę płacić za swoje studia, niestety praca okazała się zbyt marną i wszystko co zarabiałam od razu musiałabym wysyłać na konto uczelni. Więc rodzice zdjęli ze mnie ten ciężar i w ten sposób całe pieniążki miałam dla siebie. Kupowałam wszystko. Myślałam, że może z czasem, jak już kupię wszystkie must have'y, pod koniec miesiąca będzie mi zostawało na koncie więcej niż 50zł. I owszem stało się tak, ale dopiero teraz, gdy już nie pracuje i ostatnia wypłata musi mi posłużyć do momentu znalezienia kolejnej pracy. Jest ciężko, ale również dołączyłam do akcji: 'Przeżyć lipiec za 50zł' i mam nadzieję, że dam radę. W Ciebie też wierzę głęboko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie pierwszy raz nie jestem jakoś zbytnio ograniczona finansowo i to dla mnie problem ;) Jednak zawszę przynajmniej 50% miesięcznego stypendium zostawało na koncie, więc trochę tego się ostało. Dziękuję za wsparcie i życzę też powodzenia! :)

      Usuń
    2. Kurcze, to chyba właśnie wynika z tych pierwszych przypływów gotówki, niekontrolowanych przez nikogo poza nami, które możemy teoretycznie swobodnie rozdysponować, bo nikt nas z tego nie będzie rozliczać, a nie mamy poważniejszych zobowiązań finansowych... No nic, ja pocieszam się, że jak znajdę lepiej płatną pracę lub po prostu uda mi się zwiększyć ilość godzin w obecnej, to zamieszkam z TŻtem i wtedy już będę musiała dokładać się do rachunków, bo póki co dzielimy się tylko kosztami jedzenia i wyjść... :P

      Usuń
    3. No tak to już jest, tylko, że niektórzy potrafią potem wrócić do normalnego trybu wydatków, a inni nie ;) Ja właśnie świadomie sobie założyłam wydawanie kasy w tym roku, bo wiem, że od następnego będę oszczędzać.

      Usuń
    4. oj tak, jak już raz się poczuje przypływ gotówki, to potem trudno się nagle ograniczyć...

      Usuń
  9. życzę powodzenia i wytrwałości:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba mam podobnie... Ostatnio aż sama przeraziłam się ilością i frywolnością moich zakupów. Wprawdzie nie zawsze kupuję drogo, ale spokojnie mogłabym się obejść bez 10 nowych lakierów w miesiącu... Ostatnio coraz mocniej pilnuję się, żeby nie wejść do drogerii, a jak już muszę, to żeby odłożyć kosmetyk, który po prostu mi się podoba i kupić tylko to, co faktycznie potrzebne... Wprawdzie największe zakupy robię raczej w sferze kosmetycznej, ciuchy kupuję stosunkowo rzadko, raczej na przełomie sezonów, ale nadal uważam, że większa część kupowanych rzeczy - głównie z zakresu kolorówki, bo pielęgnację dość regularnie zużywam - jest mi zbędna i nawet nie ma tych rzeczy na wishliście... :P

    Cześć Ewa, jestem Karolina, jestem Anonimową Zakupoholiczką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja na szczęście nie kupuję już n-tego lakieru itp., a właśnie rzeczy potrzebne, lub takie, że wiem, że posłużą mi długi czas. Takie inwestycje ;) Ale tak czy siak warto zacząć rozważniejsze zakupy.

      Usuń
  11. Trzymam za Ciebie kciuki:)
    Ja też ostatnio poszalałam z zakupami ale wstrząsną mną post zakupowy z I połowy czerwca więc postanowiłam się ogarnąć. Wzięłam się ostro za siebie i w tym miesiącu jest już lepiej bo kupiłam tylko to co mi potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mną właśnie też wstrząsnął nieco post zakupowy z podsumowaniem czerwca, w dodatku tyyyle blogerek go przeczytało i trochę mnie to zawstydziło :D Ale to dobrze, kolejny bodziec do rozważniejszych zakupów ;) W tym miesiącu kupiłam ze spraw kosmetycznych tylko 3 rzeczy i myślę, że na tym się skończy, bo mam sporo nowych kosmetyków i nie potrzebuję na razie więcej ;)

      Usuń
  12. Najlepsze rozwiązanie na takie problemy to brak kasy :D
    W sumie trudno mi Ci coś radzić sensownego. Ja często jak idę ''w miasto'' mam specjalnie np. 5 zł z portfelu, żeby na pewno mnie nic nowego nie skusiło. U mnie szał zakupowy ograniczył się do jednej sfery - tej włosowej - na szczęście inne rzeczy już mnie tak nie kuszą ;) Stwierdzam jednak, że posiadanie miliona rzeczy do włosów wcale nie jest takie fajne i zamierzam to sukcesywnie kończyć, zanim kupię nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda :D Niestety odkąd mam kartę płatniczą, problem "5zł w portfelu" przestał istnieć ;) Choć fakt, często nie kupuję jakiejś pierdółki za 10zł, bo żal mi po prostu płacić za to kartą, więc ma to swoje plusy. Ja też teraz mam zamiar suckcesywnie "denkować", zanim kupię coś nowego, choć zapasów kosmetycznych wcale nie posiadam. Ale denko dobra rzecz :)

      Usuń
  13. życzę powodzenia i wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dotrwałam do końca posta;) mam podobnie, często obiecuję sobie, że w tym miesiącu nic nie kupię więcej, a tu nagle przeglądam nową gazetkę drogeryjna i w głowie od razu słyszę: to by mi się przydało. Walczę z tym, często kalkuluję co warto kupić, a czego nie. Staram się racjonalnie wydawać pieniążki ale niestety czasem mnie poniesie...
    Życzę wytrwałości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No gazetki promocyjne to jeden z największych problemów, teraz staram się ich po prostu unikać ;) Choć czasami promocje są na tyle duże, że zakupy wydają mi się po prostu racjonalne - lepiej kupić teraz za np. 70% ceny i schować daleko do szafki, żeby czekało na swoją kolej, niż kupować w regularnej cenie. Tak robię często z farbami do włosów.
      Dziękuję :)

      Usuń
  15. Hmmm, skąd ja to znam... Z tym, że ja jakoś się z tym pogodziłam i nie zamierzam z tym kończyć. Jest jak jest i chyba tego nie zmienię. Póki długów brak jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do długów to mam jeszcze bardzo daleką drogę :D Po prostu wydaje mi się, że teraz powinnam sobie przestawić priorytety i zamiast kupować dużo kosmetyków i ubrań, przyoszczędzić i jesienią móc kupować wyposażenie domu :)

      Usuń
  16. u mnie to ja muszę mamie przemawiać o rozsądku ;) ze słabym skutkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny blog, poruszyłaś wątek, który dotyczą coraz większej liczby (głównie) kobiet. Właśnie piszę pracę mgr dotyczącą aktywności zakupowej oraz internetowej. Gdybyście chciały mi pomóc w zebraniu danych do mojej pracy (ankieta jest całkowicie anonimowa) wypełnijcie proszę poniższą ankietę: http://moje-ankiety.pl/respond-31042.html
    Z góry bardzo dziękuję za pomoc:)!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie do dzielenia się swoimi opiniami! :)Odpowiedzi na pytania zamieszczone w komentarzach będę zamieszczać pod tym samym postem!
Wszystkie reklamy oraz komentarze "zapraszające" będą usuwane.