12 września 2011

Haul - Yves Rocher, Kobo, Lovely plus odrobina prywaty ;)

Wczoraj wróciłam od Lubego i po prawie 60 dniach spędzonych bez przerwy razem i czeka nas pierwsza od tego czasu tygodniowa rozłąka. Ja muszę złapać jeszcze dwóch profesorów w sprawie wpisów, a On biedak ma poprawki (wszystkie zaciśnięte kciuki w tej kwestii bardzo mile widziane ;) ). Nie mogę nie wspomnieć o paradoksie z tym związnym - z jednego egzaminu (4-częściowego) miał w sumie ponad 80%, ale brakło mu 5 pktów z jednej jego części i nie zdał... Takie cyrki to tylko na PWSZ Krosno. No ale do rzeczy ;).
Dzisiaj do południa podjechałam do Galerii Krakowskiej odebrać indeks od koleżanki, a przy okazji wybrałam się do Drogerii Natura i Rossmanna. Po powrocie do domu czekała na mnie paczka od Yves Rocher - o zamówieniu pisałam już tutaj.Tak więc moje dzisiejsze zdobycze prezentują się następująco:

Do Drogerii Natura poszłam głównie z myślą zakupienia cieni do powiek z jesiennej kolekcji Sensique - Oriental Dream. Odkąd zobaczyłam zapowiedź kolekcji, chodził za mną odcień 129 - Holi Festival - fiolet, czerwień i beż. Czerwony cień mam, beżowych nawet kilka, zależało mi głównie na fiolecie. Jednak po wypróbowaniu cienia z użyciem testera, coś mi nie grało... Fiolet był ładny, ale nie wyjątkowy - a fioletów już w kolekcji mam kilka. Zainteresowało mnie też trio nr 132 - Autumn Tuliptree, ale tutaj znów spodobał mi się tylko jeden kolor - fioletowo-niebieski. Stwierdziłam, że nie będę wydawała pieniędzy, skoro żaden z cieni mnie nie powalił na kolana, a z trójki używałabym głównie jednego koloru. W dodatku, co zobaczyłam później - cienie farbują! Miałam na ręce maźnięte 2 odcienie Sensique i 2 odcienie Kobo. Po zakupach podeszłam do specjalnej półeczki, gdzie można zmyć próbki cieni z dłoni. Kobo zeszły bardzo ładnie, ale po Sensique - mimo dużej ilości mleczka i dość mocnego tarcia - został intensywnie różowy ślad, po obu odcieniach. Pierwsze mycie rąk w domu też nie domyło go do końca, dopiero drugie mnie uratowało.
Żeby poprawić sobie humor zakupami i nie wyjść z drogerii z pustymi rękami, podeszłam do szafy Kobo. Z Catrice nic mnie nie zainteresowało, w szafe Essence nuda - nie dość, że pusto, to jeszcze zero przecen i nowości. Więc padło na Kobo. Naoglądałam się wielu swatchy ich cieni i wiedziałam, że kupię jeden z dwóch - słynny Golden Rose albo Blueberry Violet. Golden Rose faktycznie był piękny, ale jednak rzadko maluję się tak jasnymi cieniami - w dodatku różowymi. Wiem, że na pewno go kiedyś kupię, ale jeszcze nie dzisiaj ;) Tak więc zakupiłam przepiękny, fioletowo-niebieski kameleon - Blueberry Violet (czuję się usprawiedliwiona, takiego fioletu jeszcze nie mam!). Kupiłam go w postaci wkładu za 13,99zł, teraz nie pozostaje mi nic innego, jak kupić swoją pierwszą paletkę Inglota i umieścić tam - ironio - nie-inglotowy cień. Myślałam o paletce Kobo, ale jednak wizualnie bardziej odpowiada mi Inglot. Dzisiaj zdjęcia na szybko, swatche średniej jakości i nie oddają w pełni jego uroku, ale kiedyś ten cień na pewno doczeka się recenzji :)



Potem odwiedziłam Rossmanna. Kupowałam głównie rzeczy "przyziemne", codziennego użytku (pasta do zębów, szczoteczka, pianka do golenia, jedzenie dla kota...). Szukałam też wody brzozowej Isana, o której czytałam na Wizażu, ale nie udało mi się jej znaleźć :( Mój Luby ma ŁZS i niemal ciągle walczy z łupieżem... Próbował już chyba setek szamponów i w końcu znalazł jeden, który mu pomagał - L'oreal z aktywnym Selenem S. I co? Wycofali go! :( Apteczny szampon z selenem mu nie pomaga... Jeśli któraś z Was wie coś o jakimś złotym lekarstwie na łupież, to dajcie znać. Odrazu zaznaczę, że wszystkie Elseve, Clear, Head'n'shoulders nie pomagają, z aptecznych próbował Selsun Blue, Nizoral, Dermenę - nic...
Wracając do moich zdobyczy - kupiłam sobie jedynie odżywkę do paznokci. Strzał czysto w ciemno, nieplanowany. Nawet nie spodziewam się po niej zbyt wiele. Szukałam odżywki Rimmel, ale nie było żadnych, więc padło na Wibowe Lovely (muszę oszczędzać :P) - kupiłam coś, co się nazywa Strongly Regenerating Nailcare. Ostatnio niestety paznokcie mi się połamały i musiałam je spiłować, teraz znów się tragicznie rozdwajają (mój odwieczny problem). Spróbuję stosować tą odżywkę jakieś 2-3 tygodnie i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Kiedyś stosowałam sławne serum z Wibo, ale już mi się "znudziło", efekty też mnie jakoś nie powalały... Zatęskniłam też za odżywką, która zostawia warstwę na paznokciu ;)

Na sam koniec zostawiłam najbardziej łakomy kąsek - paczkę z Yves Rocher. Za niecałe 30zł (o szczegółach pisałam już w podlinkowanym wyżej poście, więc nie będę się rozwodzić) zgarnęłam (na pół z Mamą i Siostrą):
  • Tusz do rzęs Mascara Longueur 360* - jako gratis do zamówienia, obecnie kosztuje już 49zł, na promocji 34zł - po szczoteczce widzę, że się polubimy ;) Nie mogę się doczekać testów;
  • Mydło do rąk lawendowe - Jardins du Monde - piękne opakowanie i cudowny, czysto lawendowy zapach. Kosztowało chyba 9,90zł;
  • Zestaw 3 perfumek po 5ml, wydaje mi się, że będą bardzo wydajne - na nadgarstki dałam po 1 kropelce Iris (na lewy :P) i Vanille (na prawy) i czuję je non stop, są bardzo ładne, ale też intensywne. Wanilia dość ciężka, a irys bardzo kobiecy. Oto zapachy, jakie otrzymałam:
    • Tendre Jasmin
    • Vanille Noire
    • Iris Noir 
  • 5ml perfum Moment de Bonheur - kwiatowe, kobiece, bardzo ładne. Otrzymane jako gratis ;)
    PS: Dzisiaj padła pierwsza "okrągła" liczba w historii mojego bloga! Mam już 50 obserwatorów i szalenie się z tego cieszę :) Dziękuję, dziewczyny!

    10 komentarzy:

    1. Oj zamawiałam kiedyś sporo z Yvess Rocher, ale jakoś mi przeszła miłość :) Ten cień Kobo występuje też w normalnym opakowaniu?

      OdpowiedzUsuń
    2. Tak, występuje też w normalnym, tylko że cena samego wkładu to 13,99zł, a cena z pudełeczkiem - 17,99zł.

      OdpowiedzUsuń
    3. co do egzaminow: na UJ tez takie rzeczy sie dzieja ;)trzymam kciuki za egzaminy Tz'owe;)

      OdpowiedzUsuń
    4. pierniczkowa - Sama nie wiem, czy to pocieszające czy nie ;) Ale Jego uczelnia jest naprawdę chora, tyle dziwacznych akcji ile tam się zdarzyło to świat chyba nie widział :P Ale o UJ też dużo słyszałam :) Dlatego cieszę się, że studiuję na AGH :D

      OdpowiedzUsuń
    5. Świetny ten fiolecik :) No i gratuluję 50 obserwatorów :)

      OdpowiedzUsuń
    6. kochana! koniecznie pokaż na oku ten cień z KOBO ;) chyba za jakiś czas napadnę na NATURĘ i zaszaleje z KOBO ;D :)) i czekam także na recenzję tuszu do rzęs;)

      OdpowiedzUsuń
    7. Ładny ten cień z KOBO :) Niestety nie znam nic dobrego na łupież - chciałam zaproponować kosmetyki apteczne, ale skoro to nie pomaga :/ Te odżywki z WIBO szału nie robią, ale też czasami kupuję. Na pewno nie pogarszają paznokci, a fajnie utwardzają i już się tak nie łamią.

      OdpowiedzUsuń
    8. Ten cierń jest boski :D
      http://zakochanetrampki.blogspot.com/ każdy obserwator się liczy! :)

      OdpowiedzUsuń
    9. Ciekawy kolorek:)

      Obserwuje i zapraszam do mnie:)

      OdpowiedzUsuń
    10. Mnie i mojej siostrze pomagają szampony z pirytonianem cynku - niedrogi szampon to SCHAUMA Przeciwłupieżowy Intensywny szampon czarna butelka (od 10 listopada w Rossmannie 400 ml za 6,49zł).
      Oraz drugi z octopiroxem - niedrogi szampon to ZIAJA szampon redukcja łupieżu czarna rzepa
      400 ml ok 7zł oraz też ZIAJA yego
      szampon przeciwłupieżowy dla mężczyzn, ale 300 ml też kosztuje 7zł, więc ten pierwszy wychodzi taniej.
      Szampon trzymam na głowie min 5 minut wtedy działa.
      Pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń

    Zapraszam serdecznie do dzielenia się swoimi opiniami! :)Odpowiedzi na pytania zamieszczone w komentarzach będę zamieszczać pod tym samym postem!
    Wszystkie reklamy oraz komentarze "zapraszające" będą usuwane.