Firma L'Occitane bardzo zaskoczyła mnie świątecznym pudełkiem, którego się nie spodziewałam - paczka na grudzień przyszła do mnie wcześniej i znajdowały się w niej lawendowe produkty, o których poczytacie tutaj. Swoją drogą, im dłużej używamy lawendowego mydła, tym bardziej je uwielbiamy. O dziwo mój Narzeczony(!) wyczuł zdecydowaną różnicę między tym mydłem, a pozostałymi drogeryjnymi mydłami w płynie i jest nim totalnie zachwycony ;).
Wracając do tematu, w świątecznym pudełku znalazłam cudowną świecę oraz balsam do ust z masłem shea.
Świeca nosi nazwę Zimowy Las i pachnie cudownie, zupełnie inaczej niż większość wosków YC. Jest faktycznie nieco leśna, ale jej zapach nie jest "ewidentny". To bardzo oryginalny, nieco tajemniczy zapach, który łączy w sobie świeże igły sosny, a także nuty owocowe i cynamonowe. Nie jest absolutnie chemiczny, a kojarzy się ze swego rodzaju ekskluzywnością. Ponadto świeczka totalnie "kupiła mnie" swoim metalowym opakowaniem. Paliła się dość długo i bardzo równomiernie, niestety, zanim zdążyłam zrobić jakieś korzystne zdjęcia, zdążyłam ją... wypalić. Umilała mi niemal każdy wieczór, od okresu świątecznego po ostatnie dni, kiedy to sięgnęła dna.
Drugim produktem, jaki znalazł się w paczce, był balsam do ust z masłem Shea. Balsam składa się w 100% z masła Shea. Ma twardą, gładką konsystencję, którą trzeba chwilę ogrzać pod palcami przed nałożeniem na usta. Pod wpływem ciepła palców i ust, dość łatwo rozprowadza się na ustach, choć nie sunie tak jak Tisane czy masełka Nivea. Regeneruje je i chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Nie ma żadnego smaku, zapach jest bardzo lekki, w zasadzie niewyczuwalny. O dziwo, masło nie pachnie tak intensywnie jak masło shea w postaci "czystej", nierafinowanej. Znowu bardzo do gustu przypadło mi opakowanie - malutka metalowa puszeczka. Jest przeurocze, chociaż nie do końca praktyczne, ponieważ przez taką formę opakowania, balsamu używam tylko w domu i na noc.
Ze względu na swój świetny skład balsam świetnie sprawdza się także jako balsam do skórek wokół paznokci :).
PS: Tak, tak, wróciłam! Rok rozpoczął się bardzo intensywnie, ale i w większości pozytywnie :). Mam nadzieję wrócić do regularnego blogowania, więc spodziewajcie się na dniach kolejnych postów!
Też mi oba produkty przypadły do gustu, szczególnie świeczka. Balsamu używałabym znacznie chętniej i częściej, gdyby nie puszka ale lubię jego działanie :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię to masełko do ust, używam gdy jestem w domu, dzięki temu nie mam problemów z spierzchniętymi ustami. świeca ma uroczy subtelny zapach lasu.
OdpowiedzUsuńp/s jest już u Ciebie kolejny box?
UsuńJeszcze nie... szczerze, mam nadzieję, że niedługo dojdzie :D
Usuńja też myślałam, że będzie we wtorek ale nadal czekam.
Usuńświeczkę polubiłam i mówi to osoba która nie ma bzika na punkcie palenia wosków, świeczek ;) i całej tej jankowej epidemii panującej na blogach ;D
OdpowiedzUsuńJeśli będę miała okazję, chętnie zapoznam się z balsamem do ust. Masło shea służy moim popękanym wargom:) W tym przypadku mogę przymknąć oko na problematyczne opakowanie;)
OdpowiedzUsuńZapach tej świeczki mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że mógłby mi się spodobać!
Mam nadzieje że dorwę gdzieś ten balsam do ust, uwielbiam takie cuda!
OdpowiedzUsuń