Szczerze, byłam przekonana, że ta recenzja na blogu już się pojawiła :D A tu zonk. Tak więc dzisiaj o produkcie, który swego czasu stał się w pewien sposób kultowy w blogosferze, a ja sama już nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego - mowa o suchych szamponach Batiste.
Batiste kupiłam jakoś na wiosnę, przy okazji otwarcia jednej z drogerii internetowych. Jako, że cena była bardzo korzystna, a szampon nie był wtedy nigdzie dostępny stacjonarnie, postanowiłam od razu wziąć dwa opakowania - wybrałam wersję Tropical i Lace. Szampony mają piękne, kolorowe, kobiece opakowania i różnią się od siebie zapachem. Żółto-zielony Tropical ma zapach kokosa i tropikalnych owoców, bardzo mi się podoba, ale jest naprawdę słodki. Lace to również słodkawy, pudrowy, kobiecy zapach.
Moje włosy są w fazie zapuszczania, ale raczej bez tego "muszęmuszęmuszęmiećdługiewłosy"... Sięgają mniej-więcej do łopatek i tak sobie rosną, bo w zasadzie nie mam na nie specjalnego pomysłu, a z takimi mi po prostu najwygodniej. Nie wykluczam wybrania się w tym miesiącu do fryzjera na lekkie podcięcie, ale nie o tym miało być ;). Taka natura moich prawie-długich włosów, że o ile na długości mogłabym ich nie myć i 5 dni, o tyle u nasady dość szybko nawet nie tyle się przetłuszczają, co są oklapnięte. Suchy szampon okazał się wybawcą dla tej "dolegliwości"!
Zwykle sprawy mają się tak, że w pierwszy dzień włosy wyglądają super, a następnego już niestety widać przyklap przy nasadzie. Wtedy biorę Batiste i psikam niewielką ilość przy przedziałku i trochę "pod" przedziałkiem. Głowa w dół, małe czochranie i po 30 sekundach po przyklapnięciu nie ma śladu, a włosy wyglądają nawet lepiej niż dnia poprzedniego! Magia! Batiste nie dość, że usuwa "tłustość" włosów, to jeszcze delikatnie je usztywnia i dodaje objętości. Użyty w nadmiarze lub z bliskiej odległości szampon potrafi nieco bielić, ale wystarczy używać go z umiarem i potem porządnie "wmasować" we włosy, przeczesać, i efekt znika.
Oczywiście nie używam Batiste co 2 dni, ale też przy codziennych treningach po prostu i tak myję włosy codziennie, więc nie mam kiedy ich "odświeżać". Jednak na dni leniwca, lub "miałam dziś nie wychodzić z domu, więc olałam fryzurę, ale muszę nagle gdzieś iść" - suchy szampon to rozwiązanie zbawienne! Dzięki niemu, w awaryjnych sytuacjach, mogę myć włosy co 2-3 dni, zamiast co 1-2, jak bywa zazwyczaj.
Spotkałam się z opinią, że suche szampony są niewydajne. Ja stosuję je 1-2 razy w tygodniu, niewielka ilość jest wystarczająca i moje dwie butelki 200ml (bo stosuję je wedle nastroju na dany zapach :D) mają się jeszcze zupełnie dobrze i jak dobrze pójdzie, to wystarczą mi na niemal rok użytkowania. Uwielbiam!
Uwielbiam je szczególnie wersje Cherry ;) mój ulubieniec
OdpowiedzUsuńCherry też mam, miniaturkę, zapomniałam o niej wspomnieć :) Idealna na wyjazdy :)
Usuńteż bym je chciała tak na wszelki wypadek
OdpowiedzUsuńNa awaryjne sytuacje są niezastąpione, na pewno przynajmniej jeden zawsze będzie u mnie w pogotowiu :)
Usuńja również bardzo lubię suche szampony tej firmy :)
OdpowiedzUsuńTropical miałam i był moim ulubieńcem, teraz mam wersję do blond włosów i pokohałam go jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńTropical ma cudny zapach :) Ja bym potrzebowała jak coś wersji dla brunetek, ale słyszałam, że brudzi wszystko wokół, więc chyba się powstrzymam...
Usuńmam tropical i wisniowy :) oba uwielbiam
OdpowiedzUsuńWiśniowy też mam, miniaturkę, zapomniałam o niej napisać :) Świetny jest!
UsuńMuszę je w końcu wyprobować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam wersję Tropical i bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńChoć przyznaję, że nasz początki nie były łatwe ;)
Trzeba sobie wypracować system, potem jest już tylko lepiej :)
UsuńPewnie nie jako jedyna to napiszę - chcę ich spróbować! :)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! :)
UsuńJeszcze nigdy nie miałam z nim styczności ;p
OdpowiedzUsuńPolecam nadgonić, dla mnie świetny produkt :)
UsuńMam szampon cherry i miniaturkę blush. Bardziej odpowiada mi zapach miniaturki, chociaż i tak mnie te szampony nie przekonały :/ Ale używam od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńJa te szampony uwielbiam, w awaryjnych sytuacjach spisują się super :) A cherry też mam w miniaturce :)
UsuńSą super, właśnie zamóiwłam sobie wersję Lace :)
OdpowiedzUsuńJa może zamówię ją jako kolejną :)
UsuńTeż bardzo lubię te suche szampony, aktualnie mam wersję dla brunetek :)
OdpowiedzUsuńI jak się spisuje? Słyszałam o nim skrajne opinie, ale fakt, że ponoć farbuje wszystko wokół najbardziej mnie zniechęcił...
UsuńAle jak wszystko wokół? Przecież psika się na głowę, u mnie nie farbuje skóry ani nic takiego. Po prostu to jest szampon jak każdy inny, tylko zamiast białego osadu może robić taki ciemny, mi trochę przypomina popiół :) Poza tym wystarczy to tak jak pisałaś wmasować, wyczesać i już.
UsuńTak tylko słyszałam, np. u xbebe16, sama nie używałam ;) Psika się z pewnej odległości więc szampon może osiąść np. na okolicznych meblach, poza tym xbebe skarżyła się też, o ile dobrze pamiętam, że np. na poduszce potrafią zostać później ciemne ślady... Ale skoro mówisz, że nic się nie dzieje, to może wypróbuję :)
UsuńBardzo lubię :) Kupuję regularnie. Zawsze muszę mieć zapas w razie różnych sytuacji. Jak byłam w szpitalu to bardzo mi się przydał. Nie mogłam myć włosów, a nadal wyglądałam jak człowiek, a nie tłuścioch ;-)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Na szczęście w szpitalu nie miałam okazji go stosować, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać.
Usuńniestety nie używałam ich nigdy. Muszę kupić bo aktualnie poszukuję jakiegoś fajnego suchego szamponu a recenzja mi się spodobała:)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco!
UsuńNa razie nie miałam żadnego suchego szamponu, ale właśnie muszę się zaopatrzyć:D i właśnie celuję w tego Tropical (za kokosa:D)
OdpowiedzUsuńPolecam! :)
UsuńOpakowania wyglądają zachęcająco.
OdpowiedzUsuńAle ja wolałabym szybko umyć głowę, niż użyć takiego szamponu.
Opakowania są naprawdę kuszące :)
UsuńNie zawsze jest czas na mycie głowy, bo przy długich włosach suszenie trochę trwa... poza tym wydaje mi się, że niewielka ilość suchego szamponu raz na czas nie czyni włosom większej krzywdy niż mycie ich "na siłę", bo są przetłuszczone tylko ciut przy nasadzie, a potem suszenie na szybko suszarką...
Uwielbiam je :) A najbardziej wersję Cherry! Choć ostatnio zauważyłam, że powodują u mnie przesuszenie skalpu, mimo że używam sporadycznie i z umiarem :(
OdpowiedzUsuńCherry też mam, w miniaturce, super zapach :) Ja na szczęście skutków ubocznych nie odnotowałam...
Usuńmoże kiedyś zakupię jak będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńBatiste to moje ulubione suche szampony. Tropical zdenkowałam w sierpniu, teraz mam inną wersję :)
OdpowiedzUsuńKocham Batiste! Używam je albo po myciu, żeby przedłużyć świeżość włosów, albo jak zapomnę to następnego dnia, jednak trzeciego już nie czułabym się komfortowo ;)
OdpowiedzUsuńJa zaraz po myciu ich nie stosuję, ale drugiego lub trzeciego dnia już tak :)
UsuńUwielbiam! Ale Tropikal mnie drażni zapachem;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńja to jestem dziwna - nie widzę większej różnicy między suchymi szamponami różnych firm :O
OdpowiedzUsuńJa innych niż Batiste nie stosowałam, więc nie mam porównania ;) W tym przypadku jednak opakowania i zapachy zdecydowanie przyciągają!
UsuńSą rewelacyjne- moje wybawienie :D
OdpowiedzUsuńMoje także, nie wyobrażam już sobie funkcjonowania bez nich! ;)
UsuńJa jakoś do suchych szamponów nie potrafię się przekonać...nie wiem xD
OdpowiedzUsuńJa na początku też myślałam, że bez nich przeżyję, ale teraz całkowicie zmieniłam zdanie :D
UsuńUżywałam tylko wersji oryginalnej, ale na pewno przetestuję inne:)
OdpowiedzUsuńPolecam, zapachy są świetne :)
UsuńNie wiem, nie umiem się przekonać do suchych szamponów. :D Ale fajnie, że u Ciebie się sprawdza. :)
OdpowiedzUsuńSuche szampony jakoś nigdy mnie nie przekonywały, ale z ciekawości muszę w końcu kupić i przekonać się na własnej skórze o co tyle szumu ;)
OdpowiedzUsuńSpróbować warto, mnie też do nich nie ciągnęło, ale teraz - uwielbiam :)
UsuńMuszę go kiedyś wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńNa razie mam suchy szampon z Isany ;)
Chyba jestem jakaś opóźniona, bo jeszcze ich nie miałam :P
OdpowiedzUsuń