Ostatnio u którejś z Dziewczyn przeczytałam, że luty jest jednym z najgorszych miesięcy w roku, w parze z listopadem. Trochę mnie to zaskoczyło, bowiem dla mnie luty kojarzy się głównie z zimą, ale już powoli mijającą, z czekaniem na wiosnę i sporą ilością wolnego czasu ;). Pogoda za oknem jednak faktycznie bywa dość ponura, dlatego na przekór na moich paznokciach zagościł intensywny, soczysty róż - Sugar High od China Glaze.
Lakier kupiłam w grudniu, baaardzo długo dumając, który kolor z całej gamy Chinek wybrać. Jednak ostatnio wariacje na temat różu najczęściej goszczą na moich paznokciach, więc zdecydowałam się na ten kolor. Róż. Trochę szalony, ale dziewczęcy, trochę kiczowaty, ale mimo to w dobrym stylu, w jednym świetle rażący, w innym ciut zgaszony... Bardzo bliski typowemu barbie pink. Stwierdziłam, że na niebieskości-zieloności, brokatowe wykończenia czy inne odważne kolory trzeba mieć specyficzny nastrój, poza tym niebieskich typów w moim lakierowym kuferku nie brakuje, a ten lakier to będzie taki klasyk-nie- klasyk dobry na co dzień i nie tylko. Wykończenie, jak widać, kremowe, nieprecyzyjnie nałożony potrafi leciutko smużyć, ale gdy nabierze się wprawy i poświęci chwilę uwagi, problem znika.
Chinki w swojej kolekcji mam dwie, pierwszą nabyłam jesienią pytając Was o radę, co sobie kupić w ramach motywacyjnego systemu nagród ;). Wtedy wybrałam bardzo kobiecy i klasyczny zgaszony róż Fifth Avenue. Sugar High to druga Chinka w mojej kolekcji. Mimo, iż osobiście preferuję duże i płaskie pędzelki, długi i wąski pędzelek Chinek mi nie przeszkadza, można nim wygodnie i precyzyjnie nałożyć lakier, choć z pewnością taka aplikacja wymaga więcej uwagi niż przy szerokich pędzelkach (np. Essie). Lakiery mają dobrą trwałość (ale to kwestia bardzo indywidualna), ogromną gamę kolorystyczną i ogólnie jakoś do mnie przemawiają, poza tym na pewno sugestywnie działa fakt, że duuużo blogerek je poleca :).
O ile wydanie 35zł na lakiery Essie to dla mnie już za drogo, o tyle wydanie 20-25zł na Chinkę wydaje się w porządku. Wiem, że lakiery mają b. dobrą jakość, dużą pojemność i mi będą długo służyć. W dodatku staram się kupować właśnie dość klasyczne, uniwersalne kolory, które będą często gościć na moich paznokciach. Choć oczywiście China Glaze ma w swojej kolekcji kolory unikatowe, to jednak boję się wydawać na nie zbyt dużo pieniędzy w obawie, że zbyt szybko mi się znudzą i nie zużyję ich do końca ;). W kwestii lakierowych szaleństw i mody, wolę kupować tańsze lakiery, choć oczywiście są niektóre odcienie Essie, OPI czy China Glaze, które są bardzo unikatowe i kiedyś chciałabym je mieć.
A wy stawiacie na tańsze marki, czy wolicie jednak lakiery "klasę wyższe" - China Glaze, OPI, Orly, Essie? Których firm lakiery kupujecie w ciemno, wiedząc, że Was nie zawiodą? Jacy są Wasi lakierowi ulubieńcy tych marek? :)
PS: Swoją drogą, nazwa lakieru jest idealna, nieprawdaż? ;)
Śliczny i energetyczny :)
OdpowiedzUsuńpink w czystej postaci :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńBardzo lubię China Glaze za przystępną cenę, świetną jakość oraz różnorodność kolorów. Od nich mam mój numer, czyli Below Deck ;D
OdpowiedzUsuńW grudniu właśnie najbardziej zastanawiałam się nad tym Sugar High a Below Deck, nie wiem nawet, czy to nie Ty mi go zaproponowałaś na fb :> Stwierdziłam, że zainwestuję w coś optymistycznego, już z myślą o wiośnie, a Below Deck mi się szalenie podoba i może kupię go na jesień 2013 :)
UsuńUwielbiam chinki za trwałość:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wyróżniają się pod tym względem, choć ja z reguły i tak zmieniam lakier co jakieś 3 dni :)
UsuńCałkiem ładny :-) Mam dwa lakiery China Glaze: Trendsetter i Life Preserver. Uwielbiam ich kolory, jakość i ogółem wszystko. Essie, Orly i OPI jeszcze nie mam.
OdpowiedzUsuńTrendsetter to całkowicie nie mój kolor, nie lubię takiego odcienia zielonego w ogóle, a na paznokciach to już całkiem... ;) Za to Life Preserver wygląda fajnie, ale pomarańcz to też jednak nie do końca "mój" kolor, ale właśnie to w Chinkach jest fajne, że każdy znajdzie coś dla siebie :)
Usuńnazwa idealnie oddaje kolor, który swoją drogą jest świetny :)
OdpowiedzUsuńZ nazwą trafili świetnie, zresztą, u nich to chyba standard ;)
Usuńja się ostatnio zakochałam w Chinkach - na razie mam dwie: Peace on earth i Little Drummer Boy, ale już rozglądam się za kolejnymi - nie umiem tylko wybrać koloru :D
OdpowiedzUsuńWybieranie koloru z całego asortymentu Chinek to koszmar, ja wybierałam 3 dni i i tak po zamówieniu miałam jeszcze dylemat, czy na pewno dobry odcień w końcu wybrałam, bo najchętniej to przygarnęłabym z 30 :D
UsuńPeace on earth to nie mój kolorek, za to Little Drummer Boy mi się podoba :)
Śliczny ten róż! Ja mogłabym kupować lakiery w tym odcieniu i kupować;))
OdpowiedzUsuńJa kiedyś nosiłam dużo "odważniejszych" kolorów - niebieskości, brokaty, fiolety itp., a teraz to chyba sobie odbijam, bo najchętniej nosiłabym tylko róże i czerwienie (na te niestety muszę poczekać, aż odrośnie mi złamany paznokieć u prawej ręki, bo czerwień toleruję tylko na paznokciach idealnych ;)).
UsuńKojarzy mi się z cadillacami - jest piekny!:D
OdpowiedzUsuńCiekawe skojarzenie, nie myślałam o tym kolorze w ten sposób, ale po wygooglowaniu "pink cadillac" - faktycznie! :D
Usuńkolor piękny :P ja z Chinkami dopiero zaczęłam swoją przygodę a najbardziej lubię Essie i chyba jeszcze nigdy mnie nie zawiodły :P
OdpowiedzUsuńJa mam jeden Essie (Cute as a button), ale w spadku po koleżance i faktycznie, świetny lakier. Jednak żal mi wydawać na nie pieniądze w regularnej cenie, co prawda teraz trwa bardzo kusząca promocja w SP, ale niestety fundusze nie pozwalają mi na zakupy... Może przy następnej promocji w SP, bo z tego co zauważyłam, są one dość cykliczne, zaszaleję :)
Usuńja się staram kupować okazyjnie :)
UsuńTak zdecydowanie najbardziej się opłaca ;)
UsuńNie mam jeszcze żadnej 'chinki' ale kto wie, może się zdecyduje :)) ciekawy kolor:)
OdpowiedzUsuńPolecam, lakiery zdecydowanie zasłużyły na swoją dobrą renomę :) Tylko wybór odcienia do zakupu to istna katorga! ;)
UsuńKocham takie róże! Nie miałam nigdy żadnej Chinki, muszę to koniecznie zmienić, bo czuję, że coś mnie omija :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto wypróbować, tym bardziej, że spośród "lepszych" marek mają najniższą i najrozsądniejszą cenę :)
Usuńbardzo ładny róż :)
OdpowiedzUsuńja kupuję tanie lakiery - Golden Rose (najbardziej lubię serię Paris), Essence, ostatnio Avon i właściwie wszystkie długo się trzymają, dlatego nie mam potrzeby kupowania droższych
Ja mam około 60 lakierów, a wśród nich tylko jeden Essie i 2 Chinki, więc też jak widać zdecydowanie stawiam na tańsze marki ;) Jednak od czasu do czasu lubię sobie kupić jakiś "lepszy" lakier, taka kobieca fanaberia ;). A serię Paris od GR baaardzo lubię, tak samo jak nową edycję lakierów Essence. Avonu jeszcze żadnego nie miałam, może to zmienię :)
Usuńcukierzasty kolorek ale podoba mi się, czym jestem nieco zdziwiona, bo zazwyczaj unikam róży ;)
OdpowiedzUsuńCukierzasty aż do bólu, ale ma w sobie to "coś" :) Taki na przekór, coś w stylu "jak róż, to po całości", nie żadne półśrodki, to chyba jego atut ;)
UsuńAle ładny i optymistyczny róż :) Mi luty kojarzy się podobnie jak Tobie :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie ukrywam, że jest jeszcze śnieżnie, ciemno i jakoś tak smutno...
Fakt, że w lutym często jednak dopada jakieś małe przesilenie... Ja jednak zawsze w lutym mam już myśl o wiośnie, z pewością jest lepszy od listopada - w listopadzie jest początek zimy i wizja kilku zimnych i ciemnych miesięcy przed nami, a w lutym dzień coraz dłuższy, śniegu jakoś coraz mniej, oczekiwanie na wiosnę sięga szczytu :)
UsuńTakiego cukierka jeszcze nie mam! :)
OdpowiedzUsuńPolecam uzupełnić braki! ;)
Usuńsłitaśny :D
OdpowiedzUsuńKolor świetyn,ja szczerze wolę te najzwyklejsze lakiery,w sumie działają tak samo jak te za 100 zł :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńJa też, i znakomita większość moich lakierów to te tańsze, ale dla kobiecej fanaberii czasami lubię sobie kupić coś "lepszego" ;)
Usuńdziś mam na sobie identyczny lakier z Manhattanu na sobie ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za rózem na paznokciach, ale ten wyjątkowo ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś też nie przepadałam, a teraz chyba sobie to rekompensuję, bo najchętniej nosiłabym tylko róż we wszystkich możliwych wariacjach odcieniowych ;)
Usuńosobiście najbardziej lubię konsystencję i jakość OPI. to lakier z klasą. mam też w swojej kolekcji także i Essie i chineczki.ale zdecydowany faworyt to opi tym bardziej, że firma kupkosmetyk zajmująca się sprzedażą tych lakierów ma siedzibę w Łodzi. będąc na zakupach po prostu nie wiedziałam gdzie patrzeć i co kupić.. przeogromny wybór. poza tym co ciekawe.. fotki w necie nie oddają rzeczywistego koloru,co się okazało na miejscu. fakt że opi to koszt 40-50 zł, ale warto:)
OdpowiedzUsuńGdyby w mojej okolicy był sklep stacjonarny oferujący OPI też pewnie bym się skusiła ;) Z OPI takim punktem na mojej wishliście jest "It's my year", nie wiem czemu, ale bardzo mi się ten lakier spodobał ze swatchy, a na żywo jest pewnie jeszcze piękniejszy. Jednak skoro 35zł na Essie to dla mnie za dużo, blisko 50zł za OPI to już na pewno, przynajmniej na razie, dla mnie granica nie do przeskoczenia ;) Z reguły nie lubię wydawać na lakiery więcej niż 10zł, chyba że właśnie kupuję już Chinkę, która stanowi póki co jedyny wyjątek.
Usuńa gdzie kupujesz stacjonarnie china glaze ? Ja mam jedno Essie (Cute as a button - widzę że Ty też masz ten kolor :) ) a resztę taniutką z Wibo itp.
OdpowiedzUsuńNie kupuję stacjonarnie, kupuję w sklepie internetowym http://www.alphanailstylist.pl/ ;) Cute As A Button to chyba jeden najbardziej "kultowych" kolorów Essie, też go bardzo lubię :)
UsuńPiękny i optymistyczny kolor :) Mi najbardziej do gustu przypadły lakiery Essie i szaleję za nimi odkąd tylko pojawiły się w PL. Za OPI nieco mniej, bo jednak ciągle jest to droższa marka, a nie lubię zamawiać z zagranicy, bo długo się czeka, jednak raz na jakiś czas na coś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńA pierwszą sztukę China Glaze dopiero dorwałam w ręce :)
Bardzo optymistyczny, to fakt :)
UsuńZ Essie mam jeden lakier i baaardzo go lubię, ogólnie to nie wiem, czy nie wolę Essiaków od Chinek, ale jednak te 10zł różnicy jest jak dla mnie wyczuwalne i to dość dużo... Ale jeśli uda mi się przyoszczędzić, to zaopatrzę się w kilka sztuk Essie w SP, jak znów będzie promocja (wiem, że teraz jest, ale funduszy brak :P).
A jaki masz kolor tej pierwszej Chinki? :>
róż jeszcze w klimacie walentynkowym!
OdpowiedzUsuńHeh, faktycznie! ;) Co prawda nie był to mój zamiar, ale skoro tak wyszło, to jeszcze lepiej ;)
UsuńJa posiadam jeszcze intensywniejszy odcień różowego z chinek. Na paznokciach aż oślepia, muszę go kiedyś pokazać. Twój podoba mi się o wiele bardziej, bo na pewno byłabym go w stanie nosić dłużej niż jeden dzień jak to jest w przypadku tego mojego.
OdpowiedzUsuńCiekawe, Twój pewnie pochodzi z jakieś neonowej serii? :) Chętnie pooglądam swatche :)
Usuńwiesz on ma wykończenie matowe i by zrobić z niego coś co porządnie wygląda trzeba użyć topu, kolor zdecydowanie nie mój, ale wybrał godla mnie szwagier i przyleciał z kanady, więc nie narzekam ;P
UsuńZawsze to Chinka, a kolor z Twojego opisu nie zapowiada się źle, ale wiadomo, nie każdy kolor jest dla każdego :)
UsuńKojarzy mi się z wiosną:)
OdpowiedzUsuńmam trzy chinki i chcę więcej ;P
OdpowiedzUsuńA jakie masz? :>
UsuńAle kolor, wow!
OdpowiedzUsuńObłędny kolor ♥!
OdpowiedzUsuńKocham China Glaze !!! To zdecydowanie moja ulubiona marka i jedyne lakiery za które jestem skłonna płacić więcej niż 10 czy 15 zł ;)
OdpowiedzUsuńJa jednak kupuję je za granicą, po 10 sztuk od razu, wówczas wychodzą już z dostawą po jakieś 16 zł, więc całkiem przyjemnie.. Zbieram, zbieram, szukam faworytów i raz na jakiś czas robię sobie taki prezencik mały :D
Mnie by chyba głowa pękła z wyrzutów sumienia, jakbym naraz wybuliła na lakiery do paznokci 160zł :D Wiadomo, że w praktyce to czysta oszczędność, ale jednak jednorazowe wydanie takiej kwoty na lakiery to moim zdaniem krok dla odważnych :D
Usuńuroczy kolor :> no i do tego chineczka więc musi być sukces :) ja uwielbiam chineczki
OdpowiedzUsuńWiem, byłaś jedną z tych, które nakłoniły mnie do zakupu pierwszej z nich ;) Masz swoje ulubienice? :>
Usuńinwestuję w lepsze marki bo wiem że jak mnie najdzie ochota na pomalowanie to wyciągam z szufladki i chop siup, maluję. Te tańsze nie ma szans żeby były gotowe w każdej chwili.
OdpowiedzUsuńOPI, Essie najczesciej, ze swojej strony mogę poweidziec, że ulubione to np. Opi Bubble Bath i Essie California Coral ;)))
UsuńHm, w sumie ja nie widzę aż takiej różnicy, tzn. niektóre z tych tańszych lakierów też są zawsze gotowe "na już" ;) Dziękuję za podrzucenie kolorków, przyjrzę się im :)
Usuń