14 marca 2014

Ślub tuż, tuż! - Cz. 2 - poszukiwania tej jedynej sukni ślubnej i sprawy nieco mniej pilne, ale nadal ważne + ślubne inspiracje

Przyszła pora na drugą część mojej ślubnej sagi... Pierwszą znajdziecie pod tym linkiem - opisuję tam poszukiwania m.in. lokalu, kamerzysty, fotografa czy zespołu :).



Sierpień 2013
21 sierpnia, w dniu urodzin mojego taty, wybrałam się z mamą do miasta - poszłyśmy zapytać o datę naszego ślubu w USC, bowiem wyszły pewne komplikacje. Otóż USC w Krakowie mieści się w naprawdę tragicznym miejscu. Ciasna, niezbyt ładna uliczka. Tragedia, czy tu w ogóle wjedzie autobus? Marzył  nam się ślub w Dworku Białoprądnickim, ale w roku 2014 Dworek nie udziela ślubów cywilnych... została nam Willa Decjusza, ale ona podając terminy ślubów na rok 2014, nie podała naszego terminu! Oficjalna wiadomość, jaką otrzymałam od USC również twierdziła, że 13 września śluby udzielane będą tylko na obskurnej Lubelskiej... Poszłyśmy się więc bić i walczyć o swoje prawo do ładnej lokalizacji ślubu ;). Pani w USC jednak zapewniła nas, że "przecież śluby w Willi będą!", choć oficjalne pismo jakie otrzymałam w sprawie mojego zapytania z USC twierdziło inaczej. Postanowiłyśmy zaufać i po prostu czekać na pół roku przed ślubem, aby móc zaklepać termin (najwcześniej można zrobić to dokładnie pół roku przed ślubem).

Ale nie o tym miało być! Tego dnia wybrałyśmy się też na spontaniczne poszukiwanie sukni ślubnej, ponieważ sierpień to ponoć b. dobry okres wyprzedażowy... Bałam się tego momentu, bałam się cen... odwiedziłam jeden salon na ul. Długiej, gdzie na wstępie zmierzyłam 2 modele, ale to nie było to. Później odwiedziłam kolejny salon - Caroline także na ul. Długiej - gdzie b. miła pani asystowała mi w mierzeniu kilku modeli (ok. 5?), ale żaden to nie było to. Powiem to, co mówi wiele panien młodych - suknie, które podobają ci się na zdjęciach, w rzeczywistości mogą ci wcale nie pasować. I troszkę tak było ze mną, suknie "z marzeń" mnie postarzały. Poza tym suknie na wieszakach często nie zachwycają wyglądem i ciężko wybrać te do zmierzenia ;). Już byłam poddenerwowana, że nie ma płaczu, motylków w brzuchu ani nic, aż pani przyniosła mi jeszcze jedną suknię, którą sama mi zaproponowała - TĄ suknię. Zmierzyłam i buzia zaczęła mi się sama śmiać. Nie było łez, ani motylków, były lekkie ciarki i uśmiech od ucha do ucha. Zmierzyłam różne dodatki, a w międzyczasie do salonu weszła jakaś rodzina - panna młoda z mamą, tatą i rodzeństwem. Stali w salonie czekając na ekspedientkę, przypatrując się mnie w mojej sukni... spojrzałam na nich pytająco, a tamta PMka z rozanieloną miną pokiwała głową i powiedziała, że wyglądam pięknie. I wtedy już postanowiłam, bo w minach tych obcych ludzi widziałam, że wyglądam tak, jak powinna wyglądać Panna Młoda :). Jednak jako że moja suknia jest powystawowa - był to ten jeden model w bardzo dobrej cenie. Pani ekspedientka lekko mnie nastraszyła, że tydzień temu jakaś PMka wróciła po "swoją" suknię, kupić ją, ale okazało się, że dosłownie godzinę wcześniej kupiła ją inna dziewczyna... tamta ponoć była totalnie załamana i płakała chyba pół godziny w salonie, a panie ekspedientki niemal z nią :P. Słyszałam jednak wiele dobrego o innym salonie sukien - salonie w Byszycach - i bałam się kupić suknię tak od razu, już... pojechałyśmy wobec tego z mamą do tego innego salonu, gdzie zmierzyłam jeszcze kilka modeli, ale mimo, że były piękne, stojąc w nowych sukniach cały czas myślami wracałam do tamtej, myślałam tylko o tym, żeby nikt mi jej nie kupił sprzed nosa... Poszłam spontanicznie do jeszcze jednego salonu na ul. Długiej, gdzie już na głos porównywałam mierzone suknie do tamtej sukni i wtedy ekspedientka, lekko obrażona, jakbym marnowała jej czas, powiedziała: "To przecież pani ma już suknię wybraną!". A ja powiedziałam: "Faktycznie, chyba tak". Przebrałam się i wróciłam po tamtą suknię, moją jedyną :). Tak więc decyzję podjęłam w jeden dzień, ba, w kilka godzin :). Wątpliwości oczywiście się raz po raz pojawiają, ale koniec końców jestem pewna, że to TA. O jej wyglądzie na razie nie będę nic pisać, bo informacja może trafić w niepowołane ręce :)...

Dodam jeszcze, że w oczach mamy też widziałam zachwyt, choć płaczu nie było... ;). W dodatku suknia ma wygląd, który do tej pory moja mama mocno negowała, cytując "naprawdę nie rozumiem, skąd moda na takie coś!" (a moja mama wcale nie należy do konserwatystek w kwestii mody, zawsze potrafi doradzić, jak najlepiej się ubrać :)). A jak założyłam suknię o tym fasonie, którego mama nie lubiła i nie rozumiała, nagle jej wszystkie wątpliwości zniknęły i już zrozumiała, o co chodzi :D. Gdy założy się tą jedyną, to się po prostu wie i widzi... :).


Wrzesień 2013 - styczeń 2014
Wszystkie najważniejsze sprawy były załatwione, więc czas jesienno-zimowy ubiegał spokojniej. We wrześniu kupiliśmy wódkę, ponieważ po nowym roku akcyza miała iść w górę. Zdecydowaliśmy się na Pana Tadeusza, oprócz tego na weselu będzie też trochę piwa i wina dla zwolenników lżejszych trunków, ale ich zakup dopiero przed nami. W październiku kupiłam buty - o ich wyglądzie też nie chcę pisać, ale nie są to klasyczne białe buty ślubne ;). Moje spostrzeżenie - bardzo ciężko znaleźć ładne szpilki na obcasie do 6-8cm! Więc jak w końcu takowe znalazłam (Zalando), kliknęłam bez wahania i okazały się świetnym zakupem. W listopadzie zarezerwowałam termin u makijażystki - Joanny Wadas, która też jest blogerką i youtubeowiczką :). W grudniu spotkałam się też z florystką, gdzie wpadłyśmy na pomysł aranżacji ślubnej. Okazało się jednak, że podana przez nią cena jest dla nas za wysoka i zrezygnowaliśmy z jej usług, stwierdzając, że może salę przystroimy sami. Moja rada - szukajcie florystki, która docenia polski, sezonowy rynek kwiatowy. Tamta od razu mówiła o sprowadzaniu kwiatów z Holandii, co automatycznie windowało cenę.

Luty 2014 
W lutym totalnie spontanicznie znalazłam florystkę - Chabry i Maki, która mieszka 5 minut drogi ode mnie. Bardzo miła i utalentowana, która zapewniła zrobienie nam dekoracji z małymi bukiecikami i świecami ułożonymi w aranżacje, a do tego mojego bukietu w zakładanym budżecie. Ogromnie się cieszę, że ją ostatecznie znalazłam :). Bardzo podoba mi się też jej podejście, że nie chce mi zdradzać wszystkiego i omawiać każdego szczegółu - chce, abym miała niespodziankę w tym dniu :). W dodatku świat jest mały - ona też pochodzi z podkarpacia, podobnie jak mój Narzeczony. W lutym wzięłam się też za szukanie fryzjera - wbrew pozorom, łatwo nie jest, bo wcale nie tak dużo fryzjerów ma w swoich usługach fryzury ślubne. Miałam na oku dwóch, ale niestety terminy na wrzesień byli gotowi zapisywać dopiero w czerwcu albo i sierpniu(!), ze względu na urlopy. W dodatku w dniu ślubu musiałabym jechać w dość odległą część miasta. Znalazłam na szczęście fryzjerkę - Panią Anię z Kok i Spinka, której specjalizacją są tylko uczesania i upięcia - fryzury ślubne i do sesji modowych, a w dodatku czesze na miejscu, w domu, za fajną cenę. Zarezerwowałam wobec tego u niej termin :). Pod koniec miesiąca kupiłyśmy także sukienkę dla mamy w sklepie, który bardzo polecam - Modbis. Wybraliśmy się też do USC w mieście Narzeczonego, aby wybrać dla niego skrócony odpis aktu urodzenia.

Marzec 2014
Na marzec czekałam dłuuugo i trochę mnie to przerażało, że oficjalnie datę zawarcia związku małżeńskiego mogę ustalić po ustaleniu wszystkich innych terminów z usługodawcami ;). Wczoraj, 13 marca na szczęście wszystko się udało. O 7:40 stawiliśmy się w USC i zarezerwowaliśmy termin - 13.09.2014r. o godzinie 15:55 powiemy sobie "tak" :). Wymarzony dzień, wymarzona godzina, wymarzone miejsce (ok, wolałabym Dworek, ale wszystko jest lepsze od USC w centrum miasta) :). Przy podpisywaniu oświadczenia miałam problemy z utrzymaniem długopisu, bo tak trzęsły mi się ręce :D. Zapamiętam też ten długopis - poważny urząd, poważne panie kierowniczki, a długopis... duży, gruby, plastikowy, żółto-czerwono-niebieski z plastikowym robocikiem na czubku :D.
Jutro jedziemy jeszcze na degustację do cukierni, na którą na 99% się zdecydujemy - Cukiernia Skalanka. Zamówimy ciasta i tort (jakie są Wasze ulubione smaki? :D).


Plany na najbliższe miesiące
Oficjalnie zostało już tylko lub aż pół roku do ślubu. Z najważniejszych załatwień, pozostało nam: zamówić i rozdać zaproszenia (gdyby tylko w Polsce wysyłanie zaproszeń pocztą nie było uznawane za rodową obrazę... nie lubimy tego typu schadzek i najchętniej 90% wysłalibyśmy pocztą :D), wybrać i kupić obrączki (będziemy przetapiać ze złota, które posiadamy), moją biżuterię ślubną (Etsy.com rządzi!), welon, garnitur (polecam outlety) i buty dla Narzeczonego, ew. "pierdółki" w postaci tablic rejestracyjnych, tub strzelających itp. Z załatwień, pozostaje nam wynająć transport dla gości z miasta Narzeczonego i znaleźć kierowcę (i samochód), który będzie wiózł nas do ślubu i rozwoził gości w nocy. Nie chcemy wydawać fortuny na jakieś hiper-auta, więc po prostu poszukamy kogoś wśród dalszych znajomych. Nasz "szofer" z pierwszego wyboru w lipcu zostanie tatą i będzie szoferem, ale dla swojej żony, teściowej-opiekunki i maleństwa ;). Planujemy także wybrać się na kurs tańca (okej, ja planuję, Narzeczony nie ma wyjścia :D). Systematycznie zapisuję też piosenki, które na pewno chciałabym usłyszeć na swoim weselu :). Piosenkę do pierwszego tańca mamy na 90% wybraną. Latem też czekają mnie chyba najbardziej wyczekiwane przymiarki... :).

Kółko wzajemnej adoracji :)
Z moim organizacyjno-planowym bziumem  ludzie wokół mnie mają ciężko. Tak, jestem trochę bridezillą ;). Narzeczony o ślubie i weselu chce rozmawiać minimalnie mało, rodzina ma inne sprawy na głowie, a i też ile można ich męczyć tym tematem ;). Wobec tego niezawodną ostoją okazały się dla mnie koleżanki-wizażanki z forum ślubnego :). Codziennie gadamy o załatwieniach i ploteczkach i one nigdy nie westchną znudzone tematem, czy lepsza jest czerwień malinowa czy bordowa, dalie czy róże, welon tiulowy czy muślinowy... ;). Jeśli czujecie potrzebę pogadania z innymi zakręconymi pannami młodymi, a w dodatku szukacie porad i wsparcia, takie forum to świetna sprawa :).

Wszystkie tegoroczne i przyszłe Panne Młode zapraszam do śledzenia moich inspiracji w portalu Pinterest (moje uzależnienie i kopalnia inspiracji): 
Wszelkie inspiracje
Fryzury
Kwiaty

51 komentarzy:

  1. Wow, jeśli Asia będzie wykonywać makijaż ślubny to ja byłabym już spokojna :)Mój pierwszy próbny wypadł tak sobie ale na szczęście po kilku sugestiach doszłyśmy do porozumienia z moją makijażystką i końcowy efekt bardzo mi się podobał :) Fajnie wszystko opisujesz, ciekawa jestem Twojej sukni chociaż z moją było podobnie. Zakochana w katalogowych koronkach wybrałam zupełnie coś innego. Niemniej jednak przekonałam się po raz kolejny, że w moim przypadku prostota z delikatnym zdobieniem wygląda najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Asia :) Cieszę się, że masz o niej taką opinię - mnie się jej prace bardzo podobają i wzbudziła moje duże zaufanie i sympatię, w zasadzie od razu wiedziałam, że będę chciała być przez nią malowana :) Najważniejsze to złapać tą nić porozumienia, ja w ogóle sobie nie wyobrażam nie mieć próbnego makijażu i podziwiam dziewczyny, które są na tyle odważne :D
      Ach, ależ bym chciała zdradzić coś więcej o sukni :D Moja wydawała mi się zupełnie nietypowa, jak na moje "widzimisię" przed wycieczką po salonach, ale potem jak patrzyłam na swoje inspiracje na Pintereście... okazało się, że moja suknia łączy w sobie wiele cech tych sukien, które podobały mi się najbardziej, ale po prostu sobie siebie w nich nie wyobrażałam, bo bałam się, że będę źle wyglądać ;)

      Usuń
    2. Ależ mi miło dziewczyny :* Na pewno będę się starać bardziej niż zwykle :D
      Odnośnie sukni to pamiętam, że mnie się wymarzyła gorsetowa z ogromniastym dołem w której jak sie okazało wyglądałam fatalnie, bo w tamtym czasie ważyłam 74 kg !!! Później założyłam suknię z mniejszym dołem i było o wiele lepiej :) Pamiętam jak moja szwagierka cyknęła mi zdjęce i było przerażenie i walka o utratę wielu, zbędnych kg. I tak przez 2 m-ce zrzuciłam 15 kg i praktycznie zmieściłam się w swoją suknie. Panie z salonu nie mogły uwierzyć w to jak wyglądam. Ale motywacja była wielka ! :) Suknie mam do dnia dzisiejszego tylko wygląda już troszkę nie wyjściowo, ale co na nia popatrze to jakoś tak miło się robi i cudowne wspomnienia wracają :)
      ps. Szkoda, że Dworek Białoprądnicki odpada, bo jest piękny !!!

      Usuń
    3. Asia, jeśli będziesz się starać tak, jakie efekty starań widać na zdjęciach na blogu i stronie to będzie wystarczająco :D Nie mogę się doczekać próbnego makijażu :)
      Suknia to świetna motywacja do schudnięcia ;) Ja w sumie z myślą o zakupach sukni chudłam już 2 lata temu :D Teraz walczę z ostatnimi 5-7kg i niestety już nie jest tak łatwo, ale mam nadzieję, że w końcu się uda ;) I mnie chyba też będzie się ciężko ze swoją suknią rozstać...
      Na Dworkiem też trochę rozpaczam, bo jest absolutnie piękny :( Ale każda z lokalizacji ma swoje plusy i minusy - Dworek jest boski, ale blisko ruchliwej Opolskiej, Willa za to ma nieco inny styl, ale jest na o wiele spokojniejszej Woli Justowskiej :) Jakby nie było - wszystko lepsze od Lubelskiej! ;)

      Usuń
  2. Ojej! Mój ślub jest miesiąc przed Twoim, a załatwione mam dużo mniej... Do urzędu planuję pojechać dopiero po Wielkanocy (na szczęście termin mam klepnięty telefonicznie), zaproszenia powoli realizuję, suknia wybrana, ale nie zamówiona, florystki brak (jak poszłam do hurtowni kwiatów pytać, to mnie opieprzyły, że one teraz nic nie wiedzą i mam przyjść tydzień-dwa! przed ślubem - muszę poszukać gdzie indziej), makijażystki i fryzjerki brak - nawet nie wiem za bardzo jak szukać :(, ozdoby do sali chcę zrobić ręcznie, ale jeszcze właściwie nie zaczęłam (no dobra - pierwsze próby za mną, ale jeszcze z przypadkowych materiałów)... Czas się brać porządnie do roboty! Niestety mój narzeczony również mało angażuje się w sprawy ślubne - dobrze, że mi cała ta organizacja sprawia przyjemność :)
    Mam nadzieję, że niedługo będę na Twoim etapie przygotowań :)
    Szkoda, że nie uchylasz rąbka tajemnicy odnośnie sukni - bardzo mnie ciekawi :)
    No i na koniec mnóstwo szczęścia i wymarzonego dnia ślubu życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, moje przygotowania to trochę wina mojego organizacyjnego bziuma i nakręcania się przez wizażanki :D Często jest tak, że dziewczyny na forum rozmawiając z dziewczynami spoza forum szokują je ilością załatwionych spraw ;) Ja jednak zawsze wolałam mieć wszystko zaplanowane z dużym wyprzedzeniem.
      Co do USC, u nas niestety nie było mowy o telefonicznej rezerwacji daty i trzeba było stawić się osobiście na pół roku przed, żeby mieć upatrzony termin i godzinę.
      Z florystką chyba nie musisz się tak spieszyć, choć te droższe i bardziej rozchwytywane mają czasami też długie terminy naprzód zajęte.
      Makijaż i fryzura - tutaj poleciłabym się pospieszyć, bo lepiej zaklepać za wcześnie, niż za późno. Niektórzy fryzjerzy na sezon letni zapisują dopiero po Wielkanocy, ale lepiej mieć upatrzonych, żeby nikt nie ukradł Ci najlepszych opcji sprzed nosa. Ja osobiście polecam szukać na forach internetowych i pytać znajomych - polecenia to chyba najlepsza metoda.
      Suknię pokażę na pewno, ale dopiero po ślubie :)
      Dziękuję i Tobie też wszystkiego najlepszego!

      Usuń
  3. "Nasz "szofer" z pierwszego wyboru w lipcu zostanie tatą i będzie szoferem, ale dla swojej żony, teściowej-opiekunki i maleństwa ;)."
    Ale się uśmiałam :D i jak miło przeczytać o sobie coś na blogu hehe :D ja tam lubię czytać i słuchać o sprawach weselno - ślubnych więc do mnie możesz pisać. Samej mi się przypominają te chwile 1,5 roku temu jakby to było wczoraj :) Pamiętam swoją ekscytację więc dokładnie Cię rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D No co, sama prawda! :)
      Tobie nie mogę za dużo zdradzać, bo chcę, żebyś też miała niespodziankę jako gość! :) Teraz już coraz mniej spraw do załatwienia, na szczęście, obecnie głowię się nad wyborem zaproszeń - Rafał ma inne typy niż ja :D Dylemat, podoba mi się z zewnątrz zaproszenie, które wybrał Rafał i środek z zaproszenia, które wybrałam ja :D

      Usuń
  4. Uf przebrnelam przez obie czesci... :) Co prawda slubu na razie nie planuje, ale fajnie to czytac. Wylapuje ciekawe rzeczy, takie o ktorych tez nie zdawalam sobie sprawy, albo te do ktorych mam inne podejscie.
    Niejednokrotnie ludzie pisza o tym ze drogo, albo w przystepnej cenie. Ciekawa jestem jakie sa tak naprawde koszty slubu i wesela, bo nie potrafie sobie wyobrazic nawet namacalnie sumy.

    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to "przebrnięcie" było choć trochę przyjemne :D
      Jestem bardzo ciekawa, co do których masz inne podejście? :) Mam nadzieję, że moje posty może jakoś Ci pomogą w przyszłości ;)
      Nie chciałam pisać wprost o cenach, bo nie wiem, czy nie są one w jakiś sposób zastrzeżone przez usługodawców. Całkowity koszt naszego wesela (ok. 70 gości) będzie wynosił ok. 25-30 tysięcy złotych, wiem, przerażające, ale to i tak raczej standard niż wygórowane koszty, a nawet skłaniamy się ku tym bardziej oszczędnym, z tego, co kojarzę ;) Podam Ci średnie zakresy cen, z tych ofert, z którymi się zapoznałam:
      Makijaż + fryzura = suma ok. 500zł (z próbnymi i na sesję)
      Wódka - ok. 1500zł
      Sala - krakowskie ceny to zwykle 160-230zł od osoby
      Zespół - ok. 3000-5000zł
      Fotograf - od 2000 do 5000zł
      Kamerzysta - ok. 3000-7000zł
      Florystyka - to już bardzo indywidualna sprawa, bo niektórzy idą na rękę robiąc dekorację w takim budżecie, jaki im podasz, w moim przypadku to 1000-1200zł. Ogólnie jednak spotkałam się z uśrednionymi wycenami 2000-4000zł
      Koszt ślubu cywilnego w Willi Decjusza - 22zł odpis skrócony aktu urodzenia Narzeczonego, 84zł opłaty skarbowej, 400zł opłaty za wynajem sali w Willi Decjusza
      Suknia ślubna - wszystko zależy, od 1500 po i 7000zł, uśredniony koszt to zwykle 2000-5000zł
      Ciasta - jeszcze nie znam wyceny ;)
      Do tego wiadomo inne dodatki i pierdoły ;)

      Usuń
    2. Bardzo przyjemnie bo to sa sprawy na ktorych sie nie znam wiec dowiaduje sie nowych rzeczy... :) I wlasnie czytajac mysle sobie np " o to bym tez chciala, a tego nie" etc.
      Ciekawia mnie troszke Wasze zareczyny, ale nie chce byc wscibska. Bo w I czesci napisalas tak jakbys bardzo na nie czekala. Planowaliscie juz ze zareczycie sie w konkretnym czasie?

      Koszty zwalily mnie z nog wlasnie... Wiedzialam ze to duzo, ale dopiero jak ktos tak podsumuje i wyliczy to widac ile forsy trzeba wydac zeby miec jeden fajny dzien. Szok!
      My jeszcze poczekamy... :)

      Usuń
    3. Nie jesteś wścibska :) Heh, trochę tak było, czekałam na nie :) Jesteśmy z moim R. parą od grudnia 2008 roku. Przez 4 lata związku byliśmy parą na odległość i w zasadzie już pierwsze wakacje spędziliśmy w zasadzie całe razem, potem już każdy weekend od piątku do niedzieli albo i poniedziałków spędzaliśmy razem, więc bardzo się zżyliśmy i poznaliśmy też na takiej stopie codziennej, w swoich domach, a nie tylko randki na mieście ;). We wrześniu 2012 roku R. skończył studia i przyszła pora na decyzję o przeprowadzce - jako że mieszkam w większym mieście, które niesie ze sobą nieco więcej perspektyw, R. przeprowadził się do mnie. Jesienią i zimą 2012/2013 roku budowaliśmy sobie poddasze w moim rodzinnym domu, gdzie zamieszkaliśmy we dwoje :). A już na początku 2012 roku rozmawialiśmy o zaręczynach, ślubie, był nawet pomysł na szybki, cichy ślub wiosną 2012 roku! I w związku z tym, że ja bardzo chciałam wziąć ślub w 2014 roku, a my byliśmy o krok od zamieszkania razem, czekałam na zaręczyny i w sumie się z tym nie kryłam :D Po prostu naturalnym tokiem spraw wiedziałam, że to niedługo się stanie, obydwoje wiedzieliśmy, że chcemy się poślubić. Rodzice też już czekali aż się zaręczymy (teść trochę spalił sprawę, bo jak się moi i R. rodzice poznali w święta 2012, dosłownie na kilka dni przed tym, jak R. planował zaręczyny, to teść nic nie wiedząc o planach syna, wypalił wprost - przy wszystkich! - z pytaniem co z tym pierścionkiem i się zaczęły dywagacje jednych rodziców z drugimi :D). Po prostu to był dobry na to czas - tuż przed oficjalnym wspólnym zamieszkaniem ;). Stresowało mnie też to, jak R. zakupi pierścionek, skoro pracował z domu, a ja też bardzo rzadko wychodziłam tak, żeby on mógł się wymknąć niepostrzeżenie :D Ale w końcu mu się zaskoczenie udało i to bardzo ;)

      Koszty są powalające, choć tak jak pisałam - my jesteśmy z tych rozsądniejszych, serio :D Ale i tak masakra. Oczywiście były myśli, czy nie lepiej zaoszczędzić i zrobić coś znacznie skromniejszego... ale do diabła, raz się żyję, mam nadzieję, że za mąż będę wychodzić też tylko raz :D i trudno, chcę mieć ślub i wesele marzeń, tyle ludzi wydaje na to grube pieniądze to i mnie się należy w ten jeden dzień ;) Tym bardziej, że narzeczony nie jest miłośnikiem podróży, więc plan małe wesele i podróż dookoła świata za te pieniądze też nie byłby idealnym rozwiązaniem ;)

      Usuń
    4. Skoro tak sie u Was sprawy mialy to zareczyny faktycznie byly po prostu naturalnym porzadkiem rzeczy :) Bylam ciekawa, poniwaz niejednokrotnie w towarzystwie spotyka sie dziewczyny, ktore plosza swoich mezczyzn planowaniem slubu juz przed zareczynami. I absolutnie tu nie sugeruje ze taka bylas w moich oczach, po prostu bardzo mnie zaintrygowal ten wstep i jak wygladalo to u Was :).
      Sama piszac to zastanawiam sie jak bedzie z nami. Jestesmy razem ponad 6 lat, ale mieszkamy ze soba od samego poczatku studiow, leci powoli trzeci rok. Wiemy, ze chcemy spedzic przyszlosc razem, ale o takich sprawach za bardzo nie romawiamy, bo chcemy sie najpierw nieco ustatkowac. Nie mamy zamiaru brac slubu przed zakonczeniem studiow ani ledwo po nich. Wiem, że D chcialaby wlasnie jakas wspaniala podroz zamiast imprezy, ale chyba tak jak zdecydowana wiekszosc kobiet marze o tym zaplanowanym dniu, Naszym, jak spod igly. Nie raz jak ogladam jakies takie posty czy bywam na weselach to mysle sobie " oj nie u mnie tak nie bedzie" albo " ale super pomysl".
      Mimo ze nie planujemy zareczyn w ciagu najblizszych lat ( raczej oboje, mamy do tego takie samo podejscie ) to wiem na przyklad ze na sowim slubie nie chce kamerzysty, nie wezme rowniez slubu koscielnego i nauczona doswiadczeniem roznych wesel wiem tez jakie reczy wygladaja zenujaco. Chyba kazda kobieta tak ma, ze gdzies gleboko w glowie obserwuje i planuje " na zapas" :)

      Usuń
    5. A propos sukni przypomniala mi sie jedna rzecz.... :) Bliska mi osoba planuje slub i pokazywala mi ostatnio zdjecie sukienki, ktora wybrala. Ale wtedy jeszcze jej nie mierzyla! A musze przyznac, ze kreacja wybitnie mi sie nie podobala... Idac z mysla tego co napisalas mam wielka nadzieje, ze jak juz ja zmierzy to nie dostanie olsnienia " TO TA JEDYNA" tylko pojdzie szukac dalej.... :)

      Usuń
    6. Heh, nie, na takie też mam alergię :D Znam przypadek, gdzie dziewczyna zaplanowała cały ślub bez jakichkolwiek zaręczyn, a danego dnia pana młodego niemal zaciągnęła przed ołtarz, dla mnie to trochę chore ;) Ja presji na TŻcie raczej nie wywierałam, po prostu mówiliśmy o tym już dużo wcześniej i czuliśmy w kościach, że ten moment nadchodzi, właśnie takim naturalnym porządkiem rzeczy :)
      Każda para na swój rytm, nam się ogromnie poszczęściło z mieszkaniem, ale kto wie, czy zdecydowalibyśmy się na ślub, gdybyśmy tego mieszkania na własność nie mieli. Wasz staż jest dłuższy od naszego, ale też wychodzi na to, że bardzo młodo zaczęliście być razem i skoro wolicie się "ustatkować", to czekajcie :) Róbcie po prostu tak, jak czujecie. Siedzę teraz na forum ślubnym i wiele dziewczyn wychodzi za mąż mając na koncie znacznie większe staże, na szczęście minęły czasy, kiedy wychodziło się za mąż "bo już wypada".
      Czytając Twoje komentarze nie wiem czemu, wydawało mi się, że właśnie niekoniecznie jesteś zwolenniczką wesel, a tu proszę :) Chyba jednak każda kobieta (z małym procentem wyjątków) marzy o tym jednym, idealnym dniu, kiedy poczuje się jak księżniczka... :) Ja szczerze powiedziawszy coraz bardziej nie mogę się doczekać! :D
      Jestem baaardzo ciekawa, jakie pomysły weselne Ci się podobają, a jakie nie. Podzielisz się tym szerzej? :)
      Ja na początku trochę z żalem zrezygnowałam ze względu na R. ze ślubu kościelnego, ale teraz ani trochę nie żałuję decyzji. Niestety w polskim KK nie dzieje się dobrze i osobiście wolę się zdecydowanie odciąć od tej wspólnoty, a ślub cywilny przecież jest tak samo ważny i uroczysty. Wbrew pozorom jednak niestety ciągle zdarza mi się słyszeć komentarze "o rety, tylko cywilny? nie przykro ci, że nie będziesz miała sukni ślubnej?"... gotuje się we mnie ze względu na to. Mój ślub i wesele będzie dokładnie takie, jak "tradycyjne" śluby, tylko zamiast kościoła będzie inny budynek i nieco inny przebieg uroczystości. Co do kamerzysty to właśnie dużo dziewczyn rezygnuje z tego pomysłu. Ja gdybym nie znalazła tego jednego usługodawcy, też nie wiem, czy bym się na to zdecydowała. Ale prace mojego kamerzysty na tyle mi się spodobały, tak bardzo różnią się dynamiką i jakością od klasycznych, tasiemcowych filmów kręconych przez "pana Wiesia", że ostatecznie cholernie cieszę się, że go mam :D
      Na pewno też nie będzie kilku piosenek np. "Cudownych rodziców mam" czy "Żono moja" :P Ciągle myślimy nad fajnym rozwiązaniem oczepin, żeby nie zmuszać nikogo do wspólnych tańców czy co gorsza bardziej żenujących zabaw. Zabawy ograniczamy do minimum i zostawiamy tylko te, które nie mają żadnych żenujących podtekstów.

      Usuń
    7. A co do sukni ze zdjęcia - nie znam chyba żadnej panny młodej, która kupiłaby sobie suknię dokładnie taką, jaką wybrała na zdjęciu :D Więc może akurat... ;)

      Usuń
  5. No dobra to poczekamy te pół roku na zdjęcie sukni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości, myślę że na 99% pojawi się na blogu już po fakcie :D

      Usuń
  6. Bardzo ciekawe posty! Nie mogę się doczekać aż zobaczę suknię ślubną, jej opis naprawdę mnie zaintrygował ;) powodzenia w załatwianiu reszty spraw, dobrze że te najważniejsze ustaliłaś bezproblemowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie :D
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  7. Ja chcę jeszcze raaaaaaz! :) zazdroszczę Ci :) Przygotowania momentami mnie męczyły i frustrowały, ale ogólnie to był bardzo przyjemny czas :) Też dużo przesiadywałam na ślubnym podforum na Wizażu, bo było podobnie jak u Ciebie - najbliższe otoczenie miało mnie już dość ;)))

    Długopis z USC mnie rozwalił :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo chciałam napisać :) Ja też bym chętnie przeżyła to wszystko raz jeszcze, choć od mojego ślubu dopiero 4 lata miną w sierpniu. Suknię wybrałabym pewnie podobną, choć moją wybrał przypadek. Pani w salonie podała mi do mierzenia inną niż pokazałam jej w katalogu - i to była właśnie ta :)

      Usuń
    2. Viollet, ja się już boję, że będę rozpaczać po fakcie... z jednej strony chcę już, a z drugiej strony nie chcę, żeby ten dzień minął bezpowrotnie! :D

      Magiel Codzienny - ja swoją suknię też zawdzięczam pani z salonu :)

      Usuń
  8. Strasznie ciekawi mnie Twoja suknia, mam nadzieję, że po ślubie się pochwalisz :))
    Ja swoją także wybrałam jednego dnia i tak jak wspomniałaś, krój który miałam upatrzony wcześniej, zupełnie mi nie pasował, wyglądałam okropnie, więc wybrałam coś czego z początku nawet nie brałam pod uwagę. Tego dnia przymierzyłam chyba 20 sukien, a ostatecznie wybór padł na pierwszą :)
    Choć ja do przygotowań ślubnych i samego ślubu mam troszkę inne podejście niż Ty, to czytając o Twoich przygotowaniach uśmiech nie złazi mi z ust, to taki fajny ( mimo, że momentami mocno stresujący) czas! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suknia na 99% po fakcie pojawi się na blogu :)
      Ja jeszcze momentami się stresuję, że zmierzyłam ich za mało, ale to chyba jednak nie tak, po prostu ta moja przyćmiła wszystkie inne przymierzane tego dnia ;)

      Usuń
  9. Ło jeju kiedy mnie to czeka :p Ja już 8 lat ze swoim lubym,3 po zaręczynach,ale do ślubu jakoś nam nie śpieszno. Chciałam brać cwyilny,skromny,ale mój narzeczony jednak woli kościelny i mnie w białej sukni przed ołtarzem ach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje tempo rozwoju związku i swoją wizję tego dnia :) Najważniejsze to znaleźć jakiś kompromis, u mnie też jest trochę tak, że mnie ciągnie do trochę innego stylu przyjęcia, niż TŻta, ale mam nadzieję, że i tak będzie idealnie i dobrze dla mnie i dla niego :)

      Usuń
  10. Och, chciałoby się wrócić do czasów kiedy planowała swój ślub, wiem, że teraz zaplanowałabym wszystko inaczej...
    Niestety należę do tej grupy osób, u której wszystko poszło nie tak, aż szkoda wspominać... :( No ale takich nieszczęśliwców jest na szczęście bardzo mało, jestem pewna, że u Ciebie wszystko będzie tak jak to wymarzyłaś :) To się czuje, gdyż widać, że bardzo rozsądnie podchodzisz do tematu :) I oby tak dalej!
    Jestem pewna, że zapamiętasz ten dzień jako jedno z najpiękniejszych wydarzeń w swoim życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, strasznie przykro mi to słyszeć... mam nadzieję, że mimo niepowodzeń, dobrze wspominasz ten dzień - najważniejsze, to wyjść z tego jedynego, ukochanego mężczyznę :)
      Dziękuję!

      Usuń
    2. Szczerze? Pamiętam tylko sam moment ślubu, to co się działo w Kościele, bo to było dla mnie najważniejsze :) Wszystko to co się działo przed i po wyparłam z myśli i dobrze mi z tym :)
      No ale nie będę tu smucić, nawet nie wiesz jak jestem podekscytowana, jak czytam o Twoich przygotowaniach ślubnych :))
      No i oczywiście ciekawość mnie zżera na myśl o Twojej sukni :)

      Usuń
    3. Mnie również strasznie zżera ciekawość o sukni! :DD

      Usuń
    4. Wszystko w swoim czasie, obiecuję! :D

      Usuń
  11. Kurczaczki ! :D Moja wymarzona suknia to taka trochę princessa ale boje się, że nie będę w niej dobrze wyglądała :( nie chciałabym takiej zwykłej prostej bo jak na coś się uprę to nie ma przeproś! :D My z TŻ bierzemy konkordatowy to chociaż załatwianie w USC będzie mniejsze mam nadzieję:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie martw, z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że niemal każda dziewczyna jest w stanie znaleźć na siebie wymarzoną princessę! :) Może odpadają tylko te wyjątkowo niskie i krągłe :) Na pewno znajdziesz swój typ, jest tyle opcji - tiul/koronka, dekolt prosty/serduszko, gorset krótki/standardowy/przedłużany, kronka/tiul... :) Mam nadzieję, że jak już ją znajdziesz, to pochwalisz się na blogu! :D
      Przy ślubie konkordatowym załatwiać w USC trzeba chyba to samo, ale w sumie to zajmuje 20 min :) I odpadnie Wam stres związany z zaklepaniem godziny - ja czułam presję, że jak będziemy za późno to ktoś nam ukradnie fajną godzinę sprzed nosa ;) Przy konkordatowych USC to mini formalność, o ile dobrze wiem :)

      Usuń
    2. Jasne że się pochwalę ale z tym szukaniem sukni to jeszcze trochę czasu :P Może aż taka niska nie jestem z moimi 168 cm :)) Mój TŻ twierdzi że wszystko bym chciała na już a to przecież jeszcze tyle czasu ;D Nie moja wina! :D Własnie czytałam że przy konkordatowym to w USC załatwia się tylko papierek że nie brałam wcześniej ślubu i mogę śmiało w kościele ;))

      Usuń
    3. 168cm brzmi jak wzrost idealny! ;) TŻci tak już mają, mój w ogóle jest trochę na boku tych przygotowań i potulnie angażuje się w sprawy, które już naprawdę wymagają jego wkładu, całą resztę ustalam samodzielnie :D Na szczęście moja teściowa i mama po części też wspierają mnie w planowaniu wszystkiego z wyprzedzeniem, uff :D Szczególnie zaskoczyło mnie podejście teściowej, wg której im wcześniej coś załatwię, tym lepiej :)

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ja swojego "szantażuję" że jak się nie będzie angażował to nic z tego nie będzie! :D Daje to radę ale wiadomo że i tak będzie bo ... bo MUSI! :D Osobiście aż takiego wielkiego wsparcia nie mam ze strony mamusiek no ale kto da radę jak nie ja sama, w końcu to mój / nasz dzień i nie ma to tamto ;))

      Usuń
    7. Dokładnie, my, Panny Młode, damy radę ogarnąć to wszystko i ten dzień będzie dla nas idealny! ;)

      Usuń
    8. I tego się trzymajmy ! Tylko my wiemy co i jak dokładnie ma wyglądać ;))

      Usuń
  12. Marzy mi się w tym roku mały, skromny ślub........no cóż dalej będzie leżał i kwiczał w kategorii marzeń, bo tyle rzeczy jeszcze musimy zrobić....przede wszystkim nazbierać na ten slub....
    Chciałabym się zmieścić w 15 tysiącach przy max. 35 osobach.
    Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko pójdzie zgodnie z planem, a jeśli zdarzą się niespodzianki to tylko te dobre :)) W końcu to najpiekniejszy dzień w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że taki skromny, mały ślub jest jak najbardziej do zrealizowania! Pytanie, czy chcecie też kamerzystę czy zespół czy dj, ale przy przyjęciu na max 35 osób 15 tysięcy jest b. realnym założeniem :) Powodzenia w walczeniu o marzenia! Szukajcie, kombinujcie, na pewno się uda! :)
      Dziękuję :)

      Usuń
    2. Minka , ja skromny ślub z przyjęciem zorganizowałam zamykając się 5tyś. Da się? Da się ! Powodzenia:)

      Usuń
  13. Firma Łazur ma przepiękne obrączki i ma promocję w salonie na -40% może online też jest :) a w Krk z tego co wiem również mają swój salon :) Jak nie to zapraszam do Jasła ... mierzyliśmy bo planujemy ślub na za rok - są cudowne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z obrączkami mamy na oku już dość nietypowego jubilera, ale dziękuję za informację, do Łazura też możemy zajrzeć ;)

      Usuń
  14. Uroczy opis wybierania sukni - to tak jak z wybieraniem męża - chwila i wiesz że to ten jedyny:D

    PS. Ja też jestem zdania że gdyby nie Wizaż, Warszawiak już dawno opchnąłby mnie na allegro:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie, zgadzam się w obydwu kwestiach! Choć Ty bezapelacyjnie w pierwszej kwestii wygrywasz z tą decyzją w sprawie męża i Waszym pięciokrotnie krótszym od naszego stażem :D

      Usuń
  15. Przeczytałam sobie obie części Twoich ślubnych przygotowań, zawirowań... Widzę, że już prawie wszystkie najważniejsze sprawy zostały pozałatwiane. Ja to chyba jeszcze sobie nie zdaję sprawy ile tego wszystkiego jest do zrobienia i załatwienia by zorganizować/zaplanować ślub i wesele, dlatego tym bardziej z przyjemnością zagłębiam się w takie posty, czasem podczytuję też na ślubnym dziale na wizażu. My jeszcze ślubu nie planujemy tak konkretnie, ba! nawet zaręczyn nie było, a wszystkie tzw. dobre okazje sobie mijają, no ale może w końcu się doczekam. Podobno pierścionek już kupiony, ale słyszę to od pół roku, więc nie wiem ile w tym prawdy :D Jesteśmy razem już prawie 7 lat, więc powoli pasowałoby pomyśleć o ślubie i weselu, które mój chłopak z kolei chciałby mieć ogromne, a ja bardziej skromniejsze, ale może jakoś to pogodzimy jak przyjdzie co do czego... :)

    Ciekawa jestem jakie będziecie mieli zaproszenia, bo teraz to jest taki wybór, że ciężko się zdecydować, mam więc nadzieję, ze pojawi się część 3, może też z listą piosenek, które tam systematycznie spisujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystko przychodzi swój czas, jak czytałaś u mnie też zaręczyny były wyczekane, a finalnie jednak totalną niespodzianką... :) 7 lat to już mega staż, daj znać, jak Twój chłopak w końcu przyklęknie! :D Na pewno znajdziecie jakiś kompromis co do wesela, wiele zależy też od wielkości Waszych rodzin i relacji z nimi.

      Zaproszenia mamy już wybrane, być może ukażą się na blogu w kolejnej części (bo chyba chciałabym taką napisać :)), na pewno większość elementów, jak np. biżuterię pokażę też po samym ślubie :).
      Z zaproszeniami wbrew pozorom jest duży kłopot, wybór ogromny, a ciężko trafić w coś naprawdę nietuzinkowego za fajną cenę. Ostatecznie nasz wybór padł na stronę Amelia Wedding, bo zaproszenia robią bardzo ładne i tanie, ale niestety wiele dziewczyn ma przeboje z grafikami - mnie na szczęście trafił się dobry, ale niekiedy współpraca idzie bardzo opornie. Teraz tylko czekam, aż zaproszenia się wydrukują i do mnie dotrą, a z racji tego, że zaczął się "sezon", boję się, że trochę poczekam :(

      Usuń
  16. fajnie się czyta takie wpisy :) zazdroszczę :P

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam serdecznie do dzielenia się swoimi opiniami! :)Odpowiedzi na pytania zamieszczone w komentarzach będę zamieszczać pod tym samym postem!
Wszystkie reklamy oraz komentarze "zapraszające" będą usuwane.