Masełko niestety trzeba kupować on-line i jego cena nie jest najniższa. Długo się nad nim wahałam, bo jego cena z wysyłką na Allegro chyba ok. 40zł, co za tak mały produkt (15g) wydawało mi się ogromną sumą... Zdecydowałam się jednak i nie żałuję.
Sama strona wizualna masełka bardzo do mnie przemawia. To mała, metalowa puszeczka o wysokości ok. 1cm i średnicy ok. 5cm (tak na oko). Na wieczku ma kolorowy, troszkę vintage'owy nadruk, na denku informacje o produkcie i skład. To, co mi się spodobało, to fakt, że dane są wdrukowane w metal - nie zdzierają się z czasem, nic się nie odkleja. Puszeczka jednak słynie z tego, że często bywają problemy z jej otwarciem ;). To kwestia wprawy i wyrobienia taktyki, u mnie sprawdzają się ruchy odkręcająco-podnoszące, żadne podważanie paznokciem :D
To, co zdecydowanie zachęca do zakupu to fantastyczny skład. Masełko jest w 100% naturalne, a skład po polsku prezentuje się następująco (i odrobinę się różni od składu widocznego na Wizażu):
olejek ze słodkich migdałów, wosk pszczeli, olej ze skórki cytrynowej, masło kakaowe, wosk candelila, beta-karoten, wyciąg z liści rozmarynu lekarskiego, witamina E, olej słonecznikowy, olej sojowy, olej canola (rzepakowy), limonen, cytral.
To, co zdecydowanie zachęca do zakupu to fantastyczny skład. Masełko jest w 100% naturalne, a skład po polsku prezentuje się następująco (i odrobinę się różni od składu widocznego na Wizażu):
olejek ze słodkich migdałów, wosk pszczeli, olej ze skórki cytrynowej, masło kakaowe, wosk candelila, beta-karoten, wyciąg z liści rozmarynu lekarskiego, witamina E, olej słonecznikowy, olej sojowy, olej canola (rzepakowy), limonen, cytral.
Samo masełko ma żółty kolor i bardzo zbitą konsystencję, która powoli mięknie pod wpływem palców. Najlepiej nabierać je ślizgając palcami po powierzchni, żadne gmeranie i wydłubywanie ;). To, co uderza od pierwszego momentu to cuuudowny zapach! Masełko pachnie świeżo, cytrynowo, ale absolutnie nie chemicznie - zresztą, w nim nie ma chemii, więc zapachy są naturalnie apetyczne i cudowne :). Ponadto produkt jest bardzo wydajny - denko ukazało mi się dopiero po jakichś 7-9 miesiącach regularnego i dość częstego stosowania, a od denka do wykończenia jeszcze daleka droga.
Masełko nakładam na skórki wokół paznokci i same paznokcie, jeśli nie mam na nich lakieru. Jest idealne do użytku przy komputerze lub poza domem, bo nie ma mowy o zatłuszczeniu wszystkiego wokół, jak to bywa z płynnymi olejkami. Masełko zostaje na skórkach, które po regularnym stosowaniu stają się nawilżone, miękkie i całkowicie bezproblematyczne.
Mimo dość wysokiej ceny, gorąco polecam to masełko, bo jest naprawdę cudowne w użyciu - dzięki zapachowi i formule, puszeczka jest urocza, a co najważniejsze - jest w 100% naturalne, bardzo skuteczne i wydajne! Jak dla mnie to chyba najlepszy produkt do skórek, jaki dotychczas miałam, pomijając cały proces olejowania paznokci :).
Mimo dość wysokiej ceny, gorąco polecam to masełko, bo jest naprawdę cudowne w użyciu - dzięki zapachowi i formule, puszeczka jest urocza, a co najważniejsze - jest w 100% naturalne, bardzo skuteczne i wydajne! Jak dla mnie to chyba najlepszy produkt do skórek, jaki dotychczas miałam, pomijając cały proces olejowania paznokci :).
nie znam tego kosmetyku ;)
OdpowiedzUsuńPolecam poznać :D
UsuńUwielbiam masła wszelkiej maści, najbardziej te przeznaczone do ciała. Nie spotkałam się jeszcze z żadnym tego typu produktem do skórek, a tu proszę... :)
OdpowiedzUsuńPod wpływem Twojej wcześniejszej recenzji skusiłam się już na żel do skórek Sally Hansen i absolutnie nie żałuję ;) Być może w przyszłości sięgnę i po to masełko, choć cena faktycznie dość wysoka. Ale z tego co piszesz wnioskuję, że jakość produktu jest świetna, więc coś za coś ;)
Ja też jestem masełkomaniaczką :) Cieszę się bardzo, że żel SH przypadł Ci do gustu, ja go niezmiennie uwielbiam :) To masełko faktycznie jest drogie, ale jego działanie i wydajność trochę równoważą cenę ;)
UsuńJuż od jakiegoś czasu planuję je sobie kupić :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńChyba wolałabym inną wersję zapachową :)
OdpowiedzUsuńTa jest naprawdę cudowna :) Daleko jej do cytrynowego zapachu, jaki zwykle mamy w kosmetykach, ten jest słodko-cytrusowy, uzależniający! :)
UsuńDrogie faktycznie, ale wydać na rok albo i dłużej 40zł to nie koniec świata, nie będę ukrywać że mnie zaciekawiłaś. Pomyślę o nim ;P
OdpowiedzUsuńDokładnie, jak minął rok od zakupu, a masełko dalej mam, to przestałam już całkowicie żałować wydanej kwoty ;) Choć ostatnio używam go bardzo sporadycznie, to i tak, nawet jeśli to wydatek na pół roku, cena jest w porządku. Polecam się zastanowić, jest świetne :)
UsuńNie znam, drogi troszkę, ale może warto zainwestować.:)
OdpowiedzUsuńDrogie, ale dobroczynne i wydajne, więc chyba warto... :)
UsuńPo powrocie z Kanady będę musiała sobie zafundować to masełko, bo moim skórką (i paznokciom) należy się jakaś troskliwsza opieka.
OdpowiedzUsuńKanada, ale Cię wywiało! :D Wakacje? :) Masełka poszukaj na miejscu, może tam znajdziesz? :) A na pewno bardziej się opłaca kupić stacjonarnie niż kupować sprowadzane z USA na Allegro :)
Usuń40zl troche duzo, biorac pod uwage ze taki zestaw w niemieckim douglasie kosztuje 15€
OdpowiedzUsuńhttp://media.douglas.de/619978/900_0/Burt_s_Bees-Lippenpflege-Tips_Toes_Kit.jpg
No niestety, takie są przebitki na All... :/
UsuńKusi mnie od dłuższego czasu, ale nie mogę się zdecydować
OdpowiedzUsuńMnie powstrzymywała cena, ale ostatecznie nie żałuję zakupu ;) Teraz już nie mam takiej potrzeby stosowania go, ale kiedyś, zanim zaczęłam olejowanie, był u mnie numerem 1 :)
UsuńNatychmiastowo poprawia kondycję skórek, za to je cenię :) Mało tego sprawdza się też na inne suche miejsca ;) Ostatnio używałam go na podrażnione alergią nozdrza i masełko sprawdziło się wyśmienicie- ulga natychmiastowa. Także dzięki naturalnemu składowi można smarować nie tylko paznokcie :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała przetestować, jak będę mieć katar! ;) Ja na szczęście nie mam dużych problemów z przesuszoną skórą, w sumie, ze skórkami też już nie mam problemu... ale fakt, że skład ma taki, że można do wszystkiego stosować :)
UsuńCiekawy produkt, muszę się nad nim zastanowić :)
OdpowiedzUsuńJest świetny, szkoda, że w Polsce tak trudnodostępny i drogi...
UsuńCzytałam o nim, i w końcu na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńIle?! W USA w każdym sklepie, który ma kosmetyki to masełko kosztuje w granicy (górnej) $5...
OdpowiedzUsuńI też je uwielbiam, smarowanie nim skórek już weszło mi tak w nawyk, że robię to nieświadomie :)
No właśnie, masakra, jakie są przebitki cenowe... :/
UsuńJa przyznam szczerze, że odkąd olejuję całkowicie o nim zapomniałam, ale chyba zacznę znów używać, bo je uwielbiam :)
Nie słyszałam jeszcze o tym masełku.
OdpowiedzUsuńA to dziwne, wydaje mi się, że to swego rodzaju hit ;) Polecam poznać bliżej!
UsuńTrochę drogo, ale może namówię koleżankę, żeby mi kupiła je w USA :D
OdpowiedzUsuńKupowane w USA opłaca się zdecydowanie :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego, może sobie ukręcę masełko na jego wzór.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Jak zrobisz takie DIY, koniecznie opisz je na blogu! :) Wiem, że lawendowa farma ma w sprzedaży podobne.
Usuńja zamierzam kupić ten produkt, właściwie to myślę o nim już z 3 lata ;P
OdpowiedzUsuńPora się w końcu zdecydować! :D
Usuńjeśli regularnie go używam to widzę efekty, ale cena jest jednak mnie za wysoka więc na tym opakowaniu smarowanie się skończy.
OdpowiedzUsuńJa je szalenie lubię, ale na chwilę obecną olejowanie wystarcza mi do pielęgnacji skórek, więc też odpuszczę kolejne opakowanie, przynajmniej na razie.
UsuńMusi cudownie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńOwszem, pachnie cuuudnie ;)
Usuńja tam wcieram w skórki masłoo shea :)
OdpowiedzUsuńJa muszę sobie w końcu zrobić jakieś zakupy z półproduktów i kupić masło shea :)
Usuńnie znam ale jakoś mnie aż tak nie kusi :)
OdpowiedzUsuńMnie kusiło i uległam... :)
UsuńKupiłam je kiedyś w UK... I ciągle czeka w zapasach na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńDuże zapasy! :D Czego używasz obecnie? :)
UsuńNie znam tego kosmetyku,ale z tego co czytam zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę godny uwagi :)
Usuń