Uff, mimo sesji, udało mi się napisać dla Was posta :) (Każda wymówka jest dobra, żeby tylko się nie uczyć :P A przede mną jeszcze 4 egzaminy (w tym jeden ustny + pisemny) i 1 zaliczenie... Ech! Wakację zacznę dopiero 28 czerwca...) A post nie byl jaki, bo recenzja, a w tej kwestii niestety mój blog jest ostatnio dość ubogi...
Jestem naturalną ciemną blondynką z zapędami ku szatynce. Od zawsze chciałam mieć brązowe włosy, tak więc mając już 15/16 lat zaczęłam je farbować. Dla niektórych może to wcześnie, dla mnie to było dość... oczywiste ;) Tak więc farbuję włosy już 5-6 lat. Przetestowałam sporo farb, ale ostatnio byłam dość długo wierna jednej - Schwarzkopf Perfect Mousse w odcieniu 668 Orzech laskowy. Mnie samej kolor się podoba, ale bez jakichś szczególnych fajerwerków. Za to wiele razy słyszałam komplementy od innych w tej kwestii, plus zachwyt mojej fryzjerki, która kategorycznie zabroniła używać mi innych odcieni ;).
Ja w tej farbie najbardziej polubiłam komfort użycia. Włosy farbuję w domu i w przypadku "tradycyjnych" farb zawsze pomagała mi w tym mama lub siostra. Dzięki formule farby, jaką jest pianka, jestem w stanie z łatwością zaaplikować farbę sama. Często proszę mamę o sprawdzenie i ewentualne poprawki, ale zwykle nie jest to konieczne. Przygotowanie mieszanki jest równie proste. Po prostu przelewamy zawartość jednej buteleczki do drugiej, zakręcamy pompką, 3 razy obracamy (nie potrząsamy!) i wyciskamy farbę na rękę lub od razu na włosy. Co mi się podoba jeszcze bardziej - farba nie powoduje u mnie szczypania ani swędzenia! Nigdy nie miałam jakiś dokuczliwych uczuleń itp., ale jednak prawie każda farba powodowała u mnie swędzenie skóry głowy (tylko podczas trzymania specyfiku na głowie). A przy tej farbie - nic! Poza tym nie ma mowy o spływaniu farby z włosów. Tak więc pod kątem aplikacji i łatwości użycia ta farba zyskuje 10/10 punktów.
Sam kolor - orzech laskowy - jest bardzo ciekawy i niestety zdjęcia nie oddają jego uroku w całości. W sumie efekt w rzeczywistości bardzo przypomina efekt z próbnika wydrukowanego na pudełku. Jest to moim zdaniem ciepły odcień średniego brązu. Kojarzy mi się nieco z karmelem. Ja sama wolę raczej chłodne tonacje, ale komplementy, jakie dostaję, chyba świadczą o tym, że ten kolor mi pasuje ;) Niestety zdjęcia nie oddają w pełni tego efektu, bardzo ciężko jest go uchwycić, bo odcień jest naprawdę ładny i dość rzadko spotykany.
Niestety, muszę teraz napisać o dwóch minusach... Pierwszy to cena. Pewnie dla większości z Was cena ok. 20zł za farbę to nie jest dużo, dla mnie teraz w sumie też już nie. Jednak dawniej długo farbowałam włosy b. dobrymi farbami Joanny, które kosztowały ok. 6zł. Farbę Perfect Mousse kupuję zawsze na promocji w Rossmannie. Promocja na tą farbę jest średnio co drugą, trzecią gazetkę. Cena regularna to ok. 22-23zł, na promocji ok. 17zł, więc oszczędzamy jakieś 5zł. I ostatnia sprawa... trwałość. Nie wiem od czego to zależy, bo włosy od zawsze myję codziennie, ale wydaje mi się, że na początku (pierwsze 3 farbowania tą farbą, teraz będę farbowąć jakoś 6-ty raz...) farba utrzymywała się u mnie dość długo i musiałam farbować dopiero, gdy pojawiały się odrosty. Teraz rzadko zauważam odrost, bo farba po prostu stopniowo się wypłukuje... Sama nie wiem, co jest lepsze, ale nie lubię tego, że już po ok. 3 tygodniach kolor jest właściwie całkiem wypłowiały... I nie jest to kwestia odcienia, bowiem farbowałam raz na inny odcień brązu z tej serii i spotkało mnie to samo. Ten fakt sprawił, że chyba zacznę poszukiwać kolejnego ideału w kategorii farb. Może możecie mi coś polecić?
PS: Czytałam kiedyś na blogu Anweny o "kubeczkowej" metodzie mycia włosów. Polecana jest zwykle do mało pieniących się szamponów, np. Babydream. Mieszamy szampon z wodą, a dopiero potem aplikujemy na włosy, dzięki czemu oszczędzamy szampon, który też lepiej się pieni. Zamiennikiem dla tej metody jest robienie takiego roztworu właśnie w buteleczkach z "piankowym" atomizerem. Po umyciu pojemnika na farbę stosowałam tą buteleczkę właśnie jako "spieniacz" do szamponu wymieszanego z wodą i efekt był naprawdę super! Polecam :)
Faktycznie kolor super :) Muszę spróbować i ja tej farby :)
OdpowiedzUsuńCiężko jest uchycić kolor wlosów, moje włosy na zdjęciach też wychodzą na jasniejsze i bardziej czerwone :)
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam tę farbę. W sumie zgadzam się z Twoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek wyszedł :)
OdpowiedzUsuńHej! a u mnie przy tej farbie prawie zdarłam sobie skalp, tak mnie wszystko swędziało..trwałość - zgadzam się - fatalna..tak więc poszukiwania idealnej farby trwają :)
OdpowiedzUsuńszkoda że słaba trwałość.
OdpowiedzUsuńFajny rudziołek wyszedł :)
OdpowiedzUsuńto ja polecę ze swojej stronę farbę Joanny Colour Naturia :)
OdpowiedzUsuńZnam tą farbę, używałam jej dość długo i chyba do niej wrócę :)
Usuńciekawa jestem jak sprawdzi się na moich
OdpowiedzUsuńwłosach wpadnij na mój blog
http://g-kosmetyki.blog.pl/
ja farbowałam niedawno tą farbą (na jasny blond połozyłam 750-wyszedł cynamonowy) i zrobiłam wczoraj 'kurację' z siemieniem lnianym i niestety ale po trzymaniu pod czepkiem tego glutka kolor ze Schwarzkopf'u całkiem się spłukał :( muszę jeszcze raz pofarbować, ale cos za coś jak nie ma amoniaku i jest to farba delikatniejsza niz np. Loreal Preference.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola. (zdjęcia z "efektów" są u mnie na blogu)
No ja też już porzuciłam tą farbę, bo kolor strasznie szybko schodził... A szkoda, bo aplikacja i efekt tuż po były świetne.
Usuń